Rewolucja większa niż ETF-y! BlackRock i giganci szykują nowy system finansowy.

2 godzin temu

Pamiętasz, jak ETF-y zmieniły inwestowanie? Nagle każdy mógł jednym kliknięciem kupić cały rynek – tanio, prosto i przez mniejszą liczbę pośredników. Finansowa rewolucja, która rozlała się po całym świecie.

Dziś coraz głośniej mówi się o kolejnej takiej zmianie. Tokenizacja. BlackRock, JP Morgan, Franklin Templeton – wszyscy mówią to samo: tokenizować trzeba wszystko — od nieruchomości po obligacje. Tylko co to adekwatnie znaczy?

Czy tokenizacja to tylko modne słowo z konferencji o blockchainie, czy może początek nowego etapu w historii finansów? Takiego, który za kilka lat uznamy za równie oczywisty, jak fundusze ETF dziś?

W tym materiale pokażę wam, jak działa tokenizacja aktywów, co już dziś się zmienia i dlaczego warto patrzeć na ten trend nie jak na ryzyko… ale jak na szansę i jak już teraz można na nim zarobić? Zaczynamy.

Rewolucja większa niż ETF-y! BlackRock i giganci szykują nowy system finansowy.

Zero prowizji za ETF-y?

W OANDA TMS nie zapłacisz ani grosza za pierwsze 10 transakcji ETF-ami miesięcznie – i to aż do 200 000 euro obrotu!
Załóż konto i zacznij budowąć portfel inwestycyjny bez zbędnych kosztów.

Więcej informacji i rejestracja: https://go.tms.pl/DNARynkowETF

Tokenizacja: nowa architektura finansów

Na pierwszy rzut oka tokenizacja brzmi jak modne hasło z konferencji o blockchainie. Ale jej źródła są znacznie głębsze. To próba zmiany architektury finansów, która przez dziesięciolecia urosła w coś bardzo skomplikowanego.

Dzisiejszy system finansowy działa w dużej mierze cyfrowo, ale nie globalnie. Każdy bank, fundusz, depozytariusz czy giełda ma własne księgi, własne procedury i własne ograniczenia. Kiedy przesyłasz pieniądze między krajami, tak naprawdę nie porusza się żaden kapitał. System jedynie uzgadnia zapisy między dziesiątkami instytucji. To działa, ale relatywnie wolno i stosunkowo drogo.

Spójrzcie na to teoretycznie. Skoro kapitał i tak stoi w miejscu, a zmieniają się jedynie zapisy księgowe w cyfrowych systemach, to czemu to trwa tak długo? Przecież to na pierwszy rzut oka olbrzymie marnotrawstwo. Nie tylko czasu, ale i pracy tych wszystkich systemów, które muszą uzgadniać między sobą różne dane i sprowadzać je do wspólnego mianownika.

I tu pojawia się pomysł tokenizacji: co by było, gdyby aktywa – akcje, obligacje, fundusze, nieruchomości – zamiast „siedzieć” w różnych bazach danych, istniały jako cyfrowe tokeny w jednej, wspólnej infrastrukturze, którą każdy uczestnik rynku może widzieć i z której może korzystać w czasie rzeczywistym?

Tokenizacja to nie kolejny gadżet krypto, a nowy sposób myślenia o własności. Aktywa stałyby się w efekcie programowalne. Można by je automatycznie wymieniać, łączyć, wykorzystywać jako zabezpieczenie czy źródło płynności. To trochę jak przejście z papierowej korespondencji na e-mail. Cel pozostaje ten sam, ale forma jest szybsza, globalna i bez pośredników.

Dlatego tokenizację postrzega się dziś jako kolejny etap ewolucji finansów – próbę naprawienia tego, iż pieniądz i aktywa od dawna są cyfrowe, ale wciąż uwięzione w osobnych systemach.

Długa historia „tokenów wartości”

Żeby zrozumieć, czym jest tokenizacja dziś, trzeba cofnąć się… o kilka wieków. Bo to, co dziś nazywamy „rewolucją blockchainową”, w rzeczywistości jest kolejnym rozdziałem w bardzo długiej historii finansów, czyli w tym, jak ludzie od wieków tworzą coraz bardziej przenośne i zbywalne formy własności.

Już w średniowieczu pojawiły się pierwsze „tokeny wartości” – weksle handlowe, które pozwalały kupcom z Wenecji przenosić prawa do złota bez fizycznego transportu kruszcu. W XVII wieku akcje Kompanii Wschodnioindyjskiej pozwoliły inwestorom kupować udziały w ładunkach i statkach, a więc w praktyce handlować cząstkami realnego majątku. Z kolei w XIX wieku obligacje na okaziciela działały jak papierowe tokeny długu. Wystarczyło je posiadać, żeby mieć prawo do odsetek.

Każdy z tych etapów był formą tokenizacji tylko w innej technologii. Najpierw papier, potem zapis w rejestrach bankowych, a w końcu cyfrowe księgi giełdowe. W latach 70. i 80. przyszła tzw. dematerializacja – zniknęły fizyczne certyfikaty akcji, a ich miejsce zajęły zapisy w systemach takich takich jak np. Euroclear. To była pierwsza fala cyfrowej tokenizacji, tyle iż wtedy całkowicie scentralizowana.

Kolejnym krokiem były fundusze inwestycyjne, REIT-y i ETF-y, które dały inwestorom możliwość posiadania ułamków dużych portfeli aktywów. W praktyce to również forma tokenizacji, tylko opakowana w regulowany produkt finansowy. REIT-y pozwoliły kupować „cząstki” nieruchomości, a ETF-y całe indeksy giełdowe w jednym instrumencie.

Z takiej perspektywy widać więc, iż tokenizacja nie jest czymś nowym. To logiczne przedłużenie tego, co finanse robią od setek lat: dzielą wartość, tworzą reprezentacje własności i próbują przyspieszyć obrót aktywmami. To o czym w tym materiale opowiadam po prostu przenosi ten proces z papierowych i instytucjonalnych rejestrów do świata kodu i kryptografii.

Od zabawki krypto do strategii BlackRocka

Ale tokenizacja mimo, iż wciąż nie jest szeroko dostępna, to nie jest też już jedynie eksperymentem branży krypto. To proces, który zaczyna realnie przebudowywać sposób funkcjonowania rynków finansowych. Jeszcze kilka lat temu mówiło się o niej głównie w kontekście startupów i entuzjastów blockchaina. Dziś inwestują w nią instytucje takie jak BlackRock, Franklin Templeton czy JPMorgan. Te same instytucje, które przez dekady kształtowały tradycyjny system finansowy.

Prezes BlackRock wypowiedział się o tokanizacji w taki sposób:

„Musimy tokenizować wszystkie aktywa, zwłaszcza te, w których po drodze występuje wiele warstw pośredników”

Nazwał również tokenizację: „następną falą możliwości dla BlackRocka na kolejne dziesięciolecia.”

Dla niewtajemniczonych BlackRock, to największy fundusz inwestycyjny na świecie, przynajmniej z perspektywy aktywów, którymi zarządzają.

Programowalne aktywa: logika finansowa w kodzie

Największa zmiana tej rewolucji polega na tym, iż aktywa przestaną być uwięzione w zamkniętych rejestrach instytucji. Do tej pory akcje, obligacje czy jednostki funduszy były zapisane w bazach danych należących do banków, depozytariuszy i izb rozliczeniowych. Tokenizacja pozwala przenieść te zapisy na blockchain – wspólną infrastrukturę, do której dostęp mogą mieć wszystkie strony transakcji.

To oznacza kilka praktycznych rewolucji naraz:

  • Transakcje, które wcześniej zajmowały dni, można byłoby rozliczyć natychmiast.
  • Handel mógłby odbywać się 24 godziny na dobę, niezależnie od strefy czasowej czy świąt i dni wolnych.
  • Ułamkowa własność ułatwiłaby inwestowanie w aktywa wcześniej niedostępne dla indywidualnych inwestorów – jak nieruchomości komercyjne, dzieła sztuki czy prywatne emisje obligacji.

Tokenizacja wprowadziłaby też programowalność aktywów. To, co kiedyś wymagało pośredników – jak wypłata dywidendy, spłata odsetek czy zabezpieczenie pożyczki, można by zapisać w kodzie konkretnego aktywa. W efekcie cała logika finansowa przenosi się z papierowych umów do oprogramowania, a to otwiera drogę do automatyzacji i tworzenia nowych modeli finansowych. Podam przykład:

W klasycznym modelu, żeby wypłacić dywidendę, potrzebna jest cała infrastruktura: dział finansowy spółki, depozyt papierów wartościowych, bank pośredniczący i broker, który przekazuje środki inwestorowi. Wszystko odbywa się „odgórnie”, z udziałem wielu pośredników i ręcznym uzgadnianiem danych.

W modelu tokenizowanym, dywidenda może być wypłacana automatycznie przez kod.
Smart kontrakt (czyli rodzaj programu działającego w blockchainie) ma zapisane warunki:
– kto jest właścicielem tokena reprezentującego akcję,
– jaka jest kwota dywidendy,
– kiedy przypada data wypłaty.

W momencie, gdy te warunki się spełnią, kontrakt sam przekazuje środki na portfele inwestorów – bez potrzeby interwencji człowieka ani pośredników. Wszystko w sposób transparentny i niejako automatycznie audytowalny przez sieć.

W skrócie: tokenizacja zmienia sposób, w jaki kapitał się porusza. Zmienia pojęcie własności z wpisu w księdze banku na cyfrowy token, który można swobodnie przenieść, zaprogramować i wykorzystać w dowolnej aplikacji finansowej. To nie jest nowy instrument inwestycyjny, ale nowa warstwa infrastruktury, która może z czasem stać się tym dla finansów, czym Internet stał się dla informacji.

Tokenizacja dzieje się już teraz: obligacje, nieruchomości, sztuka

Choć dla wielu inwestorów tokenizacja wciąż brzmi jak idea z przyszłości, w rzeczywistości małymi kroczkami dzieje się tu i teraz i to w coraz większej skali. W 2025 roku na blockchainie funkcjonują już miliony dolarów w aktywach reprezentujących rzeczywiste instrumenty finansowe. To nie są już eksperymenty w stylu obrazków NFT z małpami. To prawdziwe fundusze, obligacje i nieruchomości przenoszone do cyfrowej formy.

Największy rozgłos zdobyła tokenizacja funduszy obligacji skarbowych USA. BlackRock uruchomił swój fundusz BUIDL, Franklin Templeton ma BENJI, a VanEck – VBILL. Każdy z nich działa na blockchainie i reprezentuje udziały w tradycyjnych funduszach inwestujących w krótkoterminowy dług rządowy. Dla inwestorów oznacza to coś bardzo konkretnego. Mogą trzymać tokeny powiązane z amerykańskimi obligacjami, które wypłacają odsetki automatycznie, w czasie rzeczywistym.

Drugi obszar to nieruchomości. Platformy takie jak RealT, Lofty czy Brickken pozwalają kupować mikroudziały w prawdziwych mieszkaniach i budynkach komercyjnych. Często wystarczy 50 dolarów, żeby zostać współwłaścicielem nieruchomości w Stanach Zjednoczonych i otrzymywać proporcjonalną część czynszu w stablecoinach. To otwiera rynek, który jeszcze dekadę temu był zarezerwowany tylko dla dużych inwestorów instytucjonalnych.

Tokenizowane są też powoli dzieła sztuki, samochody i dobra luksusowe. Platformy takie jak Masterworks czy CurioInvest pozwalają kupować ułamki udziałów w obrazach Warhola, Basquiata albo w rzadkich Ferrari. W praktyce oznacza to, iż rynek dóbr kolekcjonerskich staje się inwestycyjny i bardziej płynny.

Wraz z rozwojem tokenizacji takie aktywa stałyby się też wyceniane na bieżąco, jak akcje. Będą mieć swoje wykres cenowe i tak dalej. Oczywiście pod warunkiem, iż ktoś będzie chciał danym aktywem handlować.

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Kredyty, płatności i stablecoiny jako fundament

Analogicznie działać powinno to dla rynku kredytowego i płatności, gdzie tokenizacja może połączyć świat kryptowalut z finansami użytkowymi. Powstają projekty, które wykorzystują tokenizowane aktywa jako zabezpieczenie pożyczek lub źródło płynności w transakcjach międzynarodowych. W tym segmencie działa np Maple Finance wspierając tokenizowany rynek pożyczek prywatnych i handlu należnościami. Jak to działa?

Wyobraź sobie firmę, która posiada tokeny reprezentujące obligacje skarbowe USA. Zamiast sprzedawać je, może zastawić je jako zabezpieczenie i w zamian otrzymać pożyczkę w stablecoinach (np. USDC).
Mechanizm wygląda tak:

  1. Firma deponuje swoje tokeny (np. tokenizowane obligacje) w smart kontrakcie.
  2. Smart kontrakt blokuje te aktywa jako zabezpieczenie.
  3. Na tej podstawie kontrakt automatycznie udziela pożyczki, np. 70% wartości zabezpieczenia.
  4. Jeśli pożyczka zostanie spłacona w terminie, tokeny są odblokowywane.
  5. Jeśli nie – kontrakt sam sprzedaje zabezpieczenie i pokrywa stratę pożyczkodawcy.

Tak działa m.in. Centrifuge, który łączy firmy potrzebujące finansowania z inwestorami posiadającymi kapitał. Firmy tokenizują swoje wierzytelności, a inwestorzy je finansują, wiedząc, iż mają realne zabezpieczenie w postaci tokenów powiązanych z prawdziwymi należnościami.

Na poniższym wykresie widać, jak rośnie wartość tych wszystkich rynków i jak gwałtownie się one popularyzują.

Pierwsze skrzypce grają tutaj ciągle stablecoiny dominując rynek tokenizacji i będąc jego fundamentem. To na dziś nic innego jak cyfrowe, tokenizowane dolary, zasilające codziennie miliardy w transakcjach.

W porównaniu do wszystkich innych stokenizowanych aktywów ich skala jest kosmiczna, co widać na tym wykresie.

W skrócie – dziś tokenizuje się już niemal wszystko: od długu rządowego, przez nieruchomości i dzieła sztuki, aż po kredyty i płatności. Ale najważniejsze jest to, iż za tym trendem stoją nie tylko startupy, ale też największe instytucje świata finansów. To znak, iż tokenizacja przestała być „zabawą w blockchain” i stała się poważnym kierunkiem rozwoju globalnych rynków.

Co z tego ma zwykły inwestor?

Ok, tylko co z tego mają zwykli inwestorzy? Przede wszystkim to szansa na dostęp do zupełnie nowego poziomu efektywności w zarządzaniu kapitałem. To jak przejście z papierowego biura maklerskiego do aplikacji inwestycyjnej.

Najbardziej oczywistą korzyścią jest obniżenie barier wejścia. Dzięki możliwości dzielenia aktywów na mikroudziały, można będzie inwestować w segmenty rynku, które wcześniej były zarezerwowane dla dużych instytucji. Nieruchomości komercyjne, dzieła sztuki czy fundusze private equity stają się potencjalnie dostępne dla przeciętnego inwestora. W praktyce wystarczy kilkadziesiąt dolarów, by mieć udział w aktywach, które normalnie wymagają milionowych nakładów.

Druga korzyść to natychmiastowe rozliczenia i wyższa płynność. W tradycyjnym systemie giełdowym handel jest ograniczony godzinami otwarcia rynków i dniami roboczymi. Tokenizacja eliminuje te ograniczenia. Transakcje mogą być przeprowadzane 24/7, w dowolnym miejscu na świecie, bez kilku pośredników i wielodniowego oczekiwania na rozliczenie.

Tokenizacja to możliwość integracji finansów z nową gospodarką cyfrową. Tokeny mogą być wykorzystywane w aplikacjach jako zabezpieczenia pożyczek, źródło płynności albo elementy automatycznych strategii inwestycyjnych. To rozszerza funkcję samego aktywa, które z biernej inwestycji staje się ono aktywnym elementem do wykorzystania.

To znaczy, iż w przyszłości z poziomu aplikacji będzie mogli wykorzystać na przykład posiadane akcje, jako zabezpieczenie kredytu, który chcecie zaciągnąć.

Efekt? Podobnie jak ETF-y zrewolucjonizowały inwestowanie, czyniąc je prostszym, tańszym i bardziej dostępnym, tak tokenizacja może zrewolucjonizować samą strukturę rynków finansowych. ETF-y demokratyzowały inwestowanie, a tokenizacja może zdemokratyzować własność i przepływ kapitału, a ponieważ działa na poziomie infrastruktury, a nie tylko produktu, to jej wpływ może być choćby większy niż rewolucja ETF.

Dziś tokanizacja wchodzi w fazę wzrostu i jest bardzo prawdopodobne, iż przed nami najbardziej intensywna dekada w rozwoju tej technologii. Okres, który ETF przeżywały dwie dekady temu.

Prognozy BCG mówią o tym, iż wartość stokenizowanych aktywów za 8 lat będzie o ponad 30 razy większa niż dziś. To oznacza wzrost o ponad 3000%. W efekcie zgodnie z tymi prognozami wartość tokenizowanych aktywów ma rosnąć o 53% każdego roku do 2033 roku.

Natomiast takie klasy aktywów jak nieruchomości czy inwestycje alternatywne (jak na przykład dzieła sztuki) mają dogonić swoim udziałem stablecoiny, które dziś dominują rynek.

Nawet w pesymistycznym, konserwatywnym scenariuszu BCG zakłada, iż wartość stokenizowanych aktywów w te 8 lat wzrośnie o niemal 2000%, co przekłada się na średnioroczna stopę wzrostu o 46%.

Bariery: regulacje, bezpieczeństwo, płynność, interoperacyjność

Nie wszystko jest jednak tutaj takie kolorowe. Choć tokenizacja zapowiada się jak kolejny przełom w finansach, jej wdrożenie napotyka sporo realnych przeszkód.

Najpoważniejszym wyzwaniem są regulacje. Prawo papierów wartościowych powstawało z myślą o tradycyjnych aktywach, a nie cyfrowych tokenach. W wielu krajach wciąż nie jest jasne, czy tokenizowany instrument jest tym samym papierem wartościowym, czy zupełnie nowym bytem prawnym. To utrudnia tempo masowej adopcji. Przepisy po prostu nie nadążają za technologią.

Drugi problem to bezpieczeństwo i odpowiedzialność. W systemie zdecentralizowanym, gdzie wszystko opiera się na kodzie, pojawia się pytanie: kto odpowiada za błędy? jeżeli smart kontrakt zawiedzie lub zostanie zhakowany, inwestor może stracić środki, a odzyskanie ich będzie na dziś o wiele trudniejsze niż choćby w klasczynym oszustwie finansowym. Granica między winą człowieka a błędem w kodzie jest często rozmyta.

Trzecia bariera to płynność wtórna, czyli brak wystarczającego rynku, na którym można swobodnie handlować tokenizowanymi aktywami. Wiele projektów istnieje tylko w teorii lub działa na bardzo małą skalę, więc inwestorzy mają jeszcze trudność z wyjściem z inwestycji. Dopóki nie powstaną duże, regulowane giełdy lub platformy obsługujące tokeny, rynek będzie mocno ograniczony. Wystarczy jednak, żeby silnie wszedł w niego duży gracz, o czym wspomina wprost szef RobinHooda, żeby płynność wtórna wzrosła.

Wyzwaniem jest też technologiczna kompatybilność. Tokeny mogą być tworzone na różnych blockchainach. Mogą być oparte na Ethereum, Solanie, Avalanche czy Polygonie, ale każdy z nich to inny standard. Bez wspólnych protokołów interoperacyjności, aktywa z jednego ekosystemu mogą nie współdziałać z innym. To trochę tak, jakby jedna giełda działała w dolarach, druga w euro, a trzecia w złotych bez istnienia systemu wymiany między nimi. Tu jest pole dla nowych technologii do nadrobienia zaległości.

Tokenizacja jest obiecująca, ale jeszcze nie jest gotowa, żeby przejąć świat finansów. Potrzebuje jasnych regulacji, większego bezpieczeństwa, lepszej infrastruktury i zaufania użytkowników. To nie jednak nie jest ani utopia ani zagrożenie. To projekt w budowie, który dopiero uczy się, jak połączyć świat nowej technologii ze starym systemem finansowym.

Wszystko te bariery i ograniczenia da się obejść. To jedynie przeszkody, które mogą opóźnić w czasie rozwój. Jednak poziom zainteresowania tematem przez duże instytucje finansowe sprawia, iż trudno dziś tokenizacje traktować jak chwilową modę.

To po prostu kolejny etap ewolucji finansów, który podobnie jak kiedyś wprowadzenie giełd, funduszy inwestycyjnych czy ETF-ów zmieni sposób, w jaki myślimy o własności, kapitale i dostępie do rynków.

Tokenizacja jak ETF-y 20 lat temu – i jak na tym zarobić

Wielu ekspertów porównuje ten moment do początku lat 90., gdy ETF-y dopiero raczkowały. Wtedy też nikt nie przypuszczał, iż w ciągu dwóch dekad staną się fundamentem globalnych inwestycji.

Tymczasem dziś dla ogromnej liczby inwestorów ETF to podstawowy produkt inwestycyjny. Dla jednych to narzędzie pasywnego inwestowania, dla innych sposób na uzyskanie ekspozycji na konkretne rynki lub sektory bez potrzeby wybierania pojedynczych spółek. Część inwestorów wykorzystuje ETF-y, by odtwarzać określone strategie inwestycyjne, a niektórzy by się lewarować lub grać na spadki.

Niezależnie od motywacji, ETF-y stały się standardem. W badaniu Global Investor Survey 2024 aż 95% ankietowanych inwestorów zadeklarowało, iż inwestuje w ETF-y.

Co więcej, 16% z nich przyznało, iż ETF-y stanowią ponad 75% ich całego portfela inwestycyjnego. Coś, co raczkowało 20 lat temu, dziś jest fundamentem większości strategii inwestycyjnych.

Za 10 do 30 lat tokenizacja najpewniej będzie równie mocno rozpowszechniona wśród inwestorów. Może choćby bardziej niż fundusze ETF, a najlepsze, iż na rozwoju tego trendu można zarabiać już dzisiaj. Wszystko dzięki… poprzedniej rewolucji.

A o jakim ETF na Blockchain mówię? Proszę bardzo:

iShares Blockchain Technology UCITS ETF. Fundusz ETF dający ekspozycję na spółki wykorzystujące technologię blockchain. To produkt, który pozwala inwestorom uczestniczyć w rozwoju szeroko pojętego ekosystemu technologii blockchain, ale nie przez kupowanie kryptowalut, tylko poprzez ekspozycję na spółki, które na tej technologii budują infrastrukturę i rozwiązania. Cyfryzacja infrastruktury finansowej to jedno z takich właśnie rozwiązań biznesowych.

ETF na blockchain i przyszłość tokenizacji

Fundusz powstał na przełomie września i października 2022 roku i od tego czasu wygenerował niemal 290% stopy zwrotu. Dla porównania, w tym samym okresie S&P 500 wzrósł o niespełna 60%. Trzeba jednak pamiętać, iż spółki wchodzące w skład tego ETF-a to firmy relatywnie młode, o mniejszej kapitalizacji i wyższym ryzyku, co przekłada się na większą zmienność kursu. Inwestując w taki fundusz, trzeba być przygotowanym na głębsze obsunięcia kapitału niż w przypadku klasycznego inwestowania pasywnego.

W pierwszej dziesiątce największych pozycji tego ETF znajduje się m.in. Coinbase Global – spółka, która zabiega o zgodę amerykańskiego SEC na oferowanie tokenizowanych akcji i planuje wprowadzenie takich instrumentów do swojej aplikacji. W portfelu jest także Galaxy Digital, która prowadzi projekty tokenizacji realnych aktywów (m.in. instrumentów kolekcjonerskich) i rozwija własne rozwiązania w ramach tzw. on-chain capital markets, łączących świat finansów instytucjonalnych z technologią blockchain.

Tokenizacja aktywów to nie jest obietnica przyszłości. To proces, który już się zaczął i który zmieni sposób, w jaki myślimy o własności, płynności i dostępie do rynku.

Tak jak ETF-y demokratyzowały inwestowanie w indeksy, tak tokeny mogą demokratyzować dostęp do klas aktywów, które dziś są zarezerwowane dla nielicznych: nieruchomości, private equity, dług korporacyjny.

I choć technologia jeszcze nie jest doskonała, a ramy prawne wciąż się kształtują, to kierunek jest jasny: finanse będą coraz bardziej cyfrowe, zautomatyzowane i dostępne globalnie.

A historia uczy, iż ci, którzy dostrzegają potencjał wcześniej… zyskują najwięcej.

Inwestuj w ETF-y bez prowizji z OANDA TMS!

Załóż konto i korzystaj z 10 darmowych transakcji miesięcznie – aż do 100 000 euro obrotu. Idealna okazja, by budować portfel bez zbędnych kosztów!

Więcej informacji i rejestracja: https://go.tms.pl/DNARynkowETF

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału