Rolnicy o sytuacji gospodarstw: Jest lepiej, ale nie jest dobrze

2 dni temu

Najnowsze dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny odsłaniają mieszane nastroje w polskim rolnictwie. Mimo pewnych oznak poprawy, rolnicy wciąż zmagają się z poważnymi wyzwaniami, takimi jak wysokie koszty produkcji, niska opłacalność i niesatysfakcjonujący popyt na produkty rolne. Analiza raportu za drugie półrocze 2024 roku dostarcza spojrzenia na stan sektora rolniczego i prognozy na kolejne miesiące.

Główny Urząd Statystyczny opublikował raport “Koniunktura w gospodarstwach rolnych w 2 półroczu 2024 r. Raport wojewódzki 2025”. W poniższym artykule prezentujemy najważniejsze dane tego raportu.

Jak interpretować dane GUS?

Wskaźniki prezentowane w raporcie GUS to nie procenty, ale tzw. salda ocen, czyli wartości w skali od –100 do +100 punktów. Oblicza się je jako różnicę między odsetkiem odpowiedzi pozytywnych i negatywnych. Odpowiedzi neutralne („bez zmian”) nie wpływają na wynik.

Przykład:
jeżeli 25% rolników oceniło opłacalność jako wyższą niż pół roku temu, a 55% – jako niższą, saldo wynosi:
25 – 55 = –30 pkt

Saldo dodatnie oznacza, iż przeważają oceny pozytywne, a saldo ujemne – iż dominują oceny negatywne. Im wyższa bezwzględna wartość salda, tym silniejsze nastroje (pozytywne lub negatywne).

Ogólna kondycja gospodarstw: chwiejna poprawa

Wskaźnik ogólnej sytuacji w gospodarstwach rolnych (WZOS) w skali kraju wyniósł -28,8, co oznacza poprawę o 6,8 punktu względem drugiego półrocza 2023 r. Wartość wskaźnika przez cały czas pozostaje ujemna, co oznacza, iż więcej rolników deklarowało pogorszenie niż poprawę sytuacji.

We wszystkich województwach saldo ocen było ujemne, jednak skala pesymizmu była zróżnicowana. Najlepsze wyniki odnotowano w woj. dolnośląskim (-21,2), podkarpackim (-23,1) i lubelskim (-23,9). Najgorsze nastroje panowały wśród rolników z Wielkopolski (-33,6), Kujaw i Pomorza (-32,5) oraz Opolszczyzny (-32,4).

Pod względem typu gospodarstw największą poprawę nastrojów zanotowano w produkcji roślinnej, choć przez cały czas dominowały tam oceny negatywne. Rolnicy zajmujący się produkcją zwierzęcą również deklarowali poprawę, ale nie na tyle, by saldo ocen wyszło na plus. Najbardziej pesymistyczne nastroje panowały w gospodarstwach wielokierunkowych.

Wielkość gospodarstw a postrzeganie sytuacji

Najmniejsze gospodarstwa (do 1 ha) w województwie dolnośląskim jako jedyne w kraju oceniły swoją sytuację pozytywnie – saldo ocen wyniosło tam +14,6. W pozostałych regionach tej grupie przez cały czas towarzyszył wyraźny pesymizm, mimo zauważalnej poprawy w porównaniu do poprzedniego półrocza. Wśród gospodarstw średniej wielkości (10–50 ha) i dużych (50 ha i więcej) również dominowały negatywne oceny, ale w niektórych województwach – np. w małopolskim i lubelskim – zauważono silniejsze odbicie.

Dane pokazują, iż wielkość gospodarstwa wpływa nie tylko na ocenę sytuacji, ale też na odczuwaną stabilność. Mniejsze gospodarstwa, często bardziej uzależnione od wsparcia zewnętrznego i lokalnych warunków, mogą lepiej zareagować na lokalne zmiany cen, podczas gdy średnie i duże narażone są mocniej na ogólnokrajowe trendy kosztowe i eksportowe.

Opłacalność produkcji: małe kroki ku lepszemu

Saldo ocen opłacalności produkcji wyniosło -51,1 w skali kraju – lepiej niż w 2023 roku, ale wciąż wyraźnie negatywnie. Najbardziej niezadowoleni byli rolnicy z kujawsko-pomorskiego (-60,6), zachodniopomorskiego (-59,8) i podkarpackiego (-59,7).

Wyraźną poprawę nastrojów odnotowano w opolskim (saldo wzrosło o 22,1 pkt w gospodarstwach roślinnych) oraz w dolnośląskim – gdzie gospodarstwa do 1 ha jako jedyne w kraju osiągnęły dodatnie saldo ocen opłacalności: +16,7. Oznacza to, iż w tej konkretnej grupie więcej rolników mówiło o poprawie niż pogorszeniu opłacalności.

Gospodarstwa produkujące roślinnie wykazywały w wielu województwach większy optymizm niż te zajmujące się produkcją zwierzęcą. Wyjątkiem było podlaskie, gdzie poprawa ocen dotyczyła wyraźnie sektora zwierzęcego. Co istotne, w wielu regionach to właśnie najmniejsze gospodarstwa wykazały największe wahania – zarówno w dół, jak i w górę.

Popyt na produkty rolne: lekkie odbicie, ale bez entuzjazmu

Wskaźnik popytu wzrósł o 13,8 punktu, osiągając wartość -16,5. To przez cały czas oznacza, iż przeważały odpowiedzi wskazujące na spadek zapotrzebowania, ale skala tego zjawiska była mniejsza niż wcześniej. Najniższe oceny popytu zanotowano w woj. lubuskim (-21,1), podkarpackim (-20,3) i lubelskim (-20,2).

Województwa kujawsko-pomorskie i podlaskie wyróżniały się pozytywnie – tam saldo ocen popytu było dodatnie, szczególnie w gospodarstwach specjalizujących się w hodowli zwierząt. W gospodarstwach wielokierunkowych, zwłaszcza w południowo-wschodniej Polsce, przez cały czas przeważały głosy o pogarszającym się rynku zbytu.

To, co wyraźnie widać w danych, to regionalna mozaika: tam, gdzie lokalny rynek odbiorców pozostaje silniejszy (np. województwa o dużym udziale przetwórstwa lub sieci handlowych), rolnicy rzadziej narzekają na popyt. W regionach mniej uprzemysłowionych przewaga negatywnych ocen popytu jest bardziej wyraźna.

Prognozy na 2025 r. raczej pesymistyczne

Na pierwsze półrocze 2025 roku rolnicy patrzą z rezerwą. Prognozowane saldo ocen opłacalności wyniosło -30,3 (rok wcześniej -33,7), natomiast prognozy dotyczące popytu – -14,6 (wobec -18,6). Choć to wciąż wartości ujemne, różnica rok do roku pokazuje, iż przynajmniej nie pogarsza się sytuacja dalej.

W województwie lubuskim prognozy popytu jako jedyne były dodatnie (+0,1), a najlepsze nastroje co do opłacalności panowały w dolnośląskim i łódzkim. Największy pesymizm – w zachodniopomorskim (-38,1), pomorskim (-36,4) i lubelskim (-36,3).

Co pomaga gospodarstwom się utrzymać?

Wsparcie unijne pozostaje najważniejszym pozytywnym impulsem – wskazało je 63,5% gospodarstw. W woj. podkarpackim, dolnośląskim i małopolskim udział ten przekroczył 75%.

Coraz większe znaczenie rolnicy przypisują również korzystnym cenom sprzedaży – w skali kraju 18,5% gospodarstw uznało je za pozytywne zjawisko, co oznacza wzrost o 4,9 punktu procentowego względem poprzedniego roku.

Dla 16,5% badanych istotne były kredyty preferencyjne, a w niektórych regionach dużą rolę odegrał także skup interwencyjny i systemy ubezpieczeniowe. Dane pokazują, iż rolnicy potrafią dostosowywać się do dostępnych form wsparcia – o ile są one realnie dostępne i szybkie w uruchomieniu.

Główne bariery: koszty, ceny i pogoda

Największą przeszkodą w prowadzeniu działalności rolniczej były zbyt wysokie koszty produkcji – ponad 60% rolników w 11 województwach wskazało ten czynnik jako największe utrudnienie. W świętokrzyskim i zachodniopomorskim odsetek ten zbliżał się do 75%.

Drugim najczęściej wskazywanym problemem były zbyt niskie ceny zbytu. Kolejne to niepewność gospodarcza i nieprzewidywalna pogoda. W niektórych regionach, takich jak mazowieckie czy podlaskie, gwałtownie wzrósł odsetek gospodarstw, które nie widzą w tej chwili żadnych sprzyjających warunków rozwoju.

Co istotne, im większe gospodarstwo – tym częściej wskazywano więcej niż jedną barierę. Małe gospodarstwa koncentrowały się najczęściej na kosztach i cenach, podczas gdy średnie i duże podkreślały także wpływ czynników zewnętrznych: sytuacji globalnej, polityki rolnej, biurokracji.

Główne źródła finansowania

Wciąż dominującym źródłem finansowania działalności są środki własne – w 15 województwach korzysta z nich ponad 90% gospodarstw. Wsparcie unijne pozostaje drugim najczęściej wykorzystywanym źródłem – w zależności od regionu deklaruje je od 45% (łódzkie) do 78% (podkarpackie) rolników.

Dane pokazują, iż znaczenie innych źródeł – takich jak kredyty bankowe, leasing czy pomoc rodziny – jest marginalne i nie zmieniło się znacząco w ostatnich dwóch latach. Co więcej, choćby gospodarstwa korzystające z kredytów podkreślały, iż są to rozwiązania krótkoterminowe – nie pozwalające na poważne inwestycje rozwojowe.

Wpływ wojny i powodzi

Choć skutki wojny w Ukrainie przez cały czas są obecne w tle, coraz mniej rolników deklaruje, iż miały one realny wpływ na ich działalność. W porównaniu do wcześniejszych badań zauważalny jest spadek liczby wskazań „negatywnego wpływu” i wzrost odpowiedzi „brak wpływu”.

Z kolei powódź z września 2024 roku dotknęła około 2,2% gospodarstw. Najwięcej strat zgłoszono w województwach opolskim, dolnośląskim, lubuskim, małopolskim i śląskim. Wśród zgłaszanych konsekwencji dominowały zniszczenia plonów oraz konieczność oczyszczenia gleby i naprawy urządzeń melioracyjnych.

Warto dodać, iż powódź najbardziej dotknęła gospodarstwa położone w dolinach rzecznych, a więc często wyspecjalizowane w warzywnictwie lub sadownictwie – co oznacza większe straty finansowe niż w przypadku upraw polowych.

Podsumowanie: poprawa nastrojów, ale problemów nie brakuje

Raport GUS z drugiego półrocza 2024 roku potwierdza, iż rolnictwo wyszło z najgłębszego dołka, ale jeszcze nie dotarło do bezpiecznego brzegu. Nastroje są mniej pesymistyczne, ale przez cały czas dalekie od optymizmu. Główne problemy – opłacalność, wysokie koszty i niepewność zbytu – pozostają aktualne.

Fundusze unijne i korzystne ceny produktów dają nadzieję, ale bez istotnej zmiany polityki krajowej i systemowego wsparcia trudno oczekiwać przełomu. Raport ujawnia, iż sytuacja jest stabilniejsza, ale przez cały czas bardzo wrażliwa na wahania rynku, polityki i pogody – a to dla rolników oznacza jedno: trzeba trzymać rękę na pulsie.

Idź do oryginalnego materiału