Napięcie na Bliskim Wschodzie wciąż oddziałuje na ceny ropy naftowej na świecie. Po gwałtownym wzroście cen w zeszłym tygodniu, wczoraj mimo trwającego konfliktu notowania ropy WTI spadły o około 2 proc. Był to efekt pojawiających się informacji o możliwej deeskalacji. Początkowo ceny ropy spadły choćby o 4,5 proc., by potem ponownie wzrosnąć. W tym tygodniu możemy się spodziewać pierwszych podwyżek cen paliw na polskich stacjach do 20 groszy na litrze. Dalszy wzrost światowych cen ropy może utrudnić walkę z inflacją i opóźnić obniżki stóp procentowych.
Huśtawka na cenach ropy naftowej
Po informacji o możliwej deeskalacji konfliktu Izrael–Iran, ceny ropy WTI spadały wczoraj na globalnych giełdach o 4,5 proc. Po spadkach cena zaczęła jednak ponownie rosnąć, dzień zakończył się ostatecznie spadkiem o około 2 proc. To niewielki ruch w dół w porównaniu do zeszłotygodniowych wzrostów po wybuchu konfliktu. W czwartek 13 czerwca cena ropy Brent wzrosła w ciągu dnia aż o 13 proc., był to największy skok od początku wojny w Ukrainie w 2022 roku. Ostatecznie dzień zakończył się wzrostem o 7 proc.
Czy ropa pozostanie droga na dłużej? Niekoniecznie. Choć rynki zareagowały nerwowo na ostatnie wydarzenia, fundamenty nie wskazują na trwały kryzys podażowy. Globalny popyt na ropę utrzymuje się na stabilnym poziomie, a OPEC+ już wcześniej ograniczał wydobycie. najważniejsze jest jednak to, iż wciąż dostępna pozostaje znacząca rezerwa mocy produkcyjnych, głównie w Arabii Saudyjskiej, sięgająca 4 mln baryłek dziennie. Dla porównania, cała produkcja Iranu to około 3 mln baryłek. To właśnie ta rezerwa działa jak poduszka bezpieczeństwa, skutecznie ograniczając ryzyko trwałego wzrostu cen.
Obawy budzi natomiast strategiczne położenie cieśniny Ormuz. To przez ten wąski przesmyk przepływa aż 30 proc. światowego morskiego handlu ropą. W teorii każdy konflikt w regionie niesie ryzyko zakłóceń, ale całkowita blokada szlaku pozostaje mało prawdopodobna. Iran sam korzysta z Ormuzu jako głównej drogi eksportowej, a jego ewentualne zamknięcie uderzyłoby nie tylko w gospodarkę kraju, ale też w relacje z kluczowymi partnerami handlowymi jak Chiny.
Geopolityka ma istotny wpływ na zmienność
Historia pokazuje, iż ceny ropy często reagują gwałtownie na geopolityczne napięcia, jak to miało miejsce w zeszłym tygodniu, ale równie gwałtownie wracają do normy. Tak było podczas inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, a także podczas pierwszej i drugiej wojny w Zatoce Perskiej. Wyjątkiem był kryzys naftowy lat 70., wtedy ceny ropy wzrosły aż o 300 proc., a świat pogrążył się w recesji. Dziś jednak mamy inny świat: przepływ informacji jest szybszy, logistyka bardziej elastyczna, a inwestorzy szybciej analizują ryzyko. To sprawia, iż choćby jeżeli ceny chwilowo rosną, nie musi to oznaczać trwałej zmiany trendu.
Wzrost cen ropy oznacza problem z inflacją
Nie zmienia to jednak faktu, iż wzrost cen ropy na światowych rynkach może utrudnić walkę z inflacją zarówno w Polsce, jak i globalnie. A tym samym opóźnić proces spadku stóp procentowych. Ceny ropy w ciągu ostatniego tygodnia wzrosły z około 60 do ponad 70 dolarów, czyli niemal o 15 proc. Dla polskich kierowców oznacza to jedno: droższe tankowanie. Obecne podwyżki mogą oznaczać wzrost ceny benzyny na stacjach o około 20 groszy. Ale jeżeli trend się utrzyma, ceny benzyny i diesla mogą wzrosnąć choćby o 30–40 groszy na litrze. Taki wzrost, choć pozornie niewielki, może być impulsem inflacyjnym, zwłaszcza iż paliwa mają silny wpływ na ceny transportu i logistyki, a w konsekwencji na cały koszyk konsumencki. To właśnie spadające ceny paliw przyczyniły się w ostatnich miesiącach do szybszego spadku inflacji.
Choć inflacja w Polsce wyraźnie zwolniła, rosnące ceny paliw mogą odwrócić ten trend. Rada Polityki Pieniężnej może w takim scenariuszu zyskać dodatkowy argument za utrzymaniem stóp procentowych na obecnym poziomie. jeżeli sytuacja na Bliskim Wschodzie się zaostrzy, a ropa przekroczy poziom 80 dolarów, presja inflacyjna może powrócić.
O autorze
Paweł Majtkowski – analityk eToro na polskim rynku, który dzieli się swoim cotygodniowym komentarzem na temat najnowszych informacji giełdowych. Paweł jest uznanym ekspertem rynków finansowych z dużym doświadczeniem jako analityk w instytucjach finansowych. Jest on też jednym z najczęściej cytowanych ekspertów w dziedzinie gospodarki i rynków finansowych w Polsce. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Jest także autorem wielu publikacji z zakresu inwestowania, finansów osobistych i gospodarki.