Rosja przygotowuje kolejną prowokację? Ma chodzić o NATO i sąsiadów Polski

1 tydzień temu
Zdjęcie: wojna nato


Przed nami rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad-2025. Jak ostrzega były ambasador Ukrainy na Białorusi, „na kierunku białoruskim formowana jest grupa wojsk z planem rosyjskiego uderzenia na kraje bałtyckie”. Czy więc niedługo rozpocznie się nowy etap wojny w Europie – tym razem z NATO?

Atak na kraje NATO?

Na połowę września planowane są rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad-2025. To nic nowego, bo tego typu manewry są organizowane cyklicznie i to od 2009 r. Tyle iż tym razem budzą szczególne obawy. Dlaczego?

Najpierw wyjaśnijmy, co wiemy o ćwiczeniach. Ma w nich wziąć udział ponad 13 000 żołnierzy. Oficjalnie, bo estoński wywiad podał liczbę o wiele większą – 100 000 wojskowych. Obawy budzi to, iż wcześniej Rosja wykorzystała właśnie tego typu „ćwiczenia” jako wstęp do wojny na Ukrainie.

Atmosferę podgrzewają eksperci. Szef niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej Bruno Kahl mówił w mediach, iż Rosja może chcieć przetestować to jak działa art. 5 NATO, a więc w praktyce to, czy USA udzielą pomocy swoim sojusznikom.

Na kierunku białoruskim formowana jest grupa wojsk z planem rosyjskiego uderzenia na kraje bałtyckie. To nie będzie uderzenie na Ukrainę. Rosjanie doskonale rozumieją, iż uderzenie na Ukrainę teraz nie przyniesie Rosji żadnego efektu. Kierunek bałtycki będzie dla Rosji istotny. I jest niezwykle istotny dla wzmocnienia siły NATO, państw europejskich i UE

– twierdzi z kolei dyplomata Roman Bezsmertny.

Cel? Przesmyk suwalski

Przed realizacją takiego scenariusza ostrzega też Philip Ingram, były oficer brytyjskiego wywiadu wojskowego. On z kolei uważa, iż Rosja może chcieć zaatakować przesmyk suwalski.

Chodzi o terytorium Polski zlokalizowane wokół Suwałk, Augustowa i Sejn, które stanowi połączenie państw bałtyckich z Polską i resztą państw NATO. Do tego rozdziela obwód królewiecki w Rosji oraz Białoruś, będącą sojusznikiem Rosji. Jest to więc najważniejsze miejsce dla działań militarnych, bo jego opanowanie przez Rosjan może sprawić, iż kraje bałtyckie zostaną odcięte od sojuszników z NATO. Moskwa chciałaby zająć region też z innego powodu: dzięki temu będzie miała „most” prowadzący do Kaliningradu, który w tej chwili jest odcięty od „głównej” Rosji.

Źródło: TVP

Czy grozi nam wojna?

Czy więc grozi nam wojna? Od razu uspokoję: Rosja raczej nie zdecyduje się na otwarty konflikt z NATO do momentu aż nie zakończy walk na Ukrainie. Może jednak prowokować, wysyłać w stronę przesmyku swoje wojska, by straszyć społeczeństwa z państw bałtyckich i Polski. Nie można wykluczyć choćby tego, iż polską lub litewską granicę przekroczy jakiś „zagubiony” oddział wojskowy. To jednak wszystko elementy konfliktu hybrydowego. Przynajmniej jak na razie.

Idź do oryginalnego materiału