Bartosz Bednarz, Interia Biznes: Jest życie po węglu?
Piotr Woźny, prezes ZE PAK-u: - Udział węgla w energetyce spada. Nie ma od tego odwrotu, i tak jesteśmy najbardziej "węglową" gospodarką w Europie. Nie tylko jest życie po węglu, ale wygląda całkiem nie najgorzej.
- Ważne - w tej historii całej o życiu po węglu - jest to, iż udało się osiągnąć coś, co będzie służyło wszystkim pracownikom sektora węglowego w Polsce. Doszło do spektakularnego zrównania podejścia do programów osłonowych dla górników węgla kamiennego i górników węgla brunatnego oraz energetyków węgla kamiennego i brunatnego. Przez lata ci pierwsi mieli różnego rodzaju uprawnienia emerytalne i finansowe. Tu była ta różnica w podejściu. Teraz się to kończy. I dotyczy nie tylko Wielkopolski Wschodniej (program osłonowy, który właśnie rusza, obejmie ponad 20 tys. osób pracujących w energetyce i górnictwie węgla brunatnego w całej Polsce - red.).Reklama
ZE PAK i Ministerstwo Aktywów Państwowych podpisały pierwszą umowę wsparcia dla pracowników, która jest realizacją zapisów ustawy osłonowej. Co to w praktyce oznacza?
- Efekt będzie taki, iż dużo łatwiej tym ludziom będzie się - których miejsca pracy są likwidowane przez dekarbonizacja, przez cywilizacyjny wybór jakim jest odchodzenie od węgla - odnaleźć w nowej rzeczywistości. Za przedwcześnie likwidowane miejsca pracy, dostaną oni osłonę socjalną. Z jednej strony są to działania finansowane z budżetu państwa, a z drugiej ze strony Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Mogą znajdować, mogą tworzyć nowe miejsca pracy po odejściu od węgla.
- Podkreślę to jeszcze raz: to nie jest nic nowego czy nadzwyczajnego; jest to dorównanie do standardów, które 20 lat temu dostali górnicy węgla kamiennego na Śląsku.
Czyli wcześniejsze emerytury dla osób, które się do tego kwalifikują, a dla pozostałych pracowników - odprawy.
- Zaczęło się od obywatelskiego projektu ustawy, który został złożony przez związki zawodowe. Ta inicjatywa potem nabierała rozpędu, poparły ją różne centralne związkowe. Finalnie Ministerstwo Aktywów Państwowych przygotowało ustawę, która - rzutem na taśmę, dosłownie na ostatnim posiedzeniu Sejmu poprzedniej kadencji - została przyjęta. Pierwsza umowa w trybie tej ustawy właśnie została podpisana. Słowo staje się ciałem, to pierwsze wykonanie ustawy. Ale nie ostatnie.
Każdorazowo będą potrzebne kolejne umowy z MAP?
- Ustawa przewiduje, iż dotacje dla pracowników przechodzą ustaloną ścieżkę na podstawie umowy dotacyjnej, którą zawiera się między MAP a pracodawcą. To pracodawca obsługuje pracowników - może działać w terenie, u źródła. Dotacje są sprzężone jednak z budżetem państwa na jeden rok.
Jakie cele macie na 2025 r.?
- Ta umowa tegoroczna daje podstawy do wypłaty świadczeń w 2024 r. My musimy teraz wypłacić te pieniądze do końca roku.
- Przecieramy ścieżkę, byliśmy trochę takim królikiem doświadczalnym zarówno dla MAP jak i dla Zarządcy Rozliczeń, czyli spółki, której zadaniem było przygotowanie rejestru uprawnionych. To nie jest tak, iż każdy może skorzystać z pakietu osłonowego, tylko osoby, które pracowały w momencie wejścia w życie tej ustawy. Zarządca musiał zrobić rejestr uprawnionych. Mamy więc po stronie rządowej dwóch partnerów. Wymagało to wielu miesięcy ciężkiej pracy, by dojść do tego miejsca, w którym jesteśmy, by nauczyć się wykonywać tę ustawę. Ale to już za nami. W tym roku z tych świadczeń osłonowych skorzysta kilkadziesiąt osób, w przyszłym roku - od kilkuset do tysiąca.
"Droga do zatrudnienia po węglu" - to drugi filar wsparcia dla pracowników. Tym razem finansowanie ma iść w dużej części z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
- Fundusz Sprawiedliwej Transformacji to pieniądze, które są dla sześciu regionów węglowych. Wielkopolska Wschodnia jest wśród nich najbardziej progresywna. I dobrze, bo z funduszu korzystają te regiony, w których pojawiła się jasna deklaracja i data wyjścia z węgla.
W przypadku Wielkopolski Wschodniej mamy precyzyjnie wskazaną datę.
- U nas ta data trochę "jeździła", ale faktycznie mamy moment określony wyraźnie. Zaczynało się od 2040 r., potem był to 2030 r., finalnie produkcja z węgla zakończy się w 2026 r.
- W zamian za tę jasną deklarację, region Wielkopolski Wschodniej otrzymał 414 mln euro. To jest bardzo znaczące uzupełnienie strumienia środków unijnych, które Wielkopolska dostała w tej perspektywie unijnej. Te pieniądze są jednak trochę znaczone - mają służyć temu, żeby wesprzeć ludzi, którzy pracowali w sektorze węglowym, wesprzeć poprzez to, iż powstaną nowe miejsca pracy.
Jak to wygląda w ZE PAK-u?
- Idea tego programu sprowadza się do tego, iż objętych nim jest 2200 naszych pracowników, którzy po 2018 odeszli z pracy albo zostali zwolnieni. Ale nie tylko pracownicy, ale też członkowie ich rodzin. To jest program, który nie przewiduje wypłat bezpośrednich, ale m.in. szkolenia, nabycie nowych umiejętności, czy założenie własnych działalności gospodarczych.
I to się dzieje już.
- To się dzieje, pieniądze są rozdysponowywane przez czterech prywatnych operatorów i cztery powiatowe urzędy pracy (bo programem objęte są cztery powiaty - red.). Ich zadaniem jest znajdowanie chętnych i nakłanianie ich do tego, żeby wzięli udział w programie. ZE PAK jest zaangażowany w program o tyle, iż pracownicy mają do nas zaufanie. Nasz udział ogranicza się do informowania i tłumaczenia.
Jak program wygląda w liczbach?
- To jest program, który wystartował w tym roku. On się rozpędza. Za rok będzie można ocenić jego efektywność. W tej chwili główna praca sprowadza się do tego żeby informować, żeby wszyscy, którzy mogą skorzystać wiedzieli o tej możliwości. Trzeba wykształcić praktykę działania.
- Zresztą, dlatego też ta dzisiejsza umowa z MAP jest tak istotna. Może w tym roku mamy kilkanaście osób, które skorzystają z dotacji, świadczeń osłonowych, ale to nam pokazało jak działać. I co ważne: te osoby mają zaplanowany też udział w projekcie ze środków unijnych.
Najpierw świadczenia osłonowe a potem unijne środki na założenie własnej działalności czy przekwalifikowanie?
Tak, to nie są papierowe możliwości, tylko realne wsparcie. I chcemy to pokazywać.
Rozmawiał Bartosz Bednarz