Jak ostatnio informował "Fakt" - ceny dorsza w tym roku są o 30 proc. wyższe. Pan Marcin, który jest właścicielem smażalni ryb w Kołobrzegu, w rozmowie z serwisem wyjaśniał, iż te podwyżki wynikają m.in. limitów połowów nałożonych przez Unię Europejską.
W Bałtyku brakuje dorszy. Rybak wskazuje na błędną politykę UE
Szerzej na ten temat wypowiedział się Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich. Jak przekazał serwisowi slawno.naszemiasto.pl od 2020 roku polscy rybacy nie mogą łowić dorsza, gdyż Unia Europejska wprowadziła zakaz połowów ryby tego gatunku. Miał on pomóc w odbudowie populacji dorsza w Bałtyku. W komunikacie z 2024 roku Komisja Europejska przekazała, iż sytuacja nie uległa poprawie. Zdaniem Hałubka polityka UE w tym zakresie była błędna, a zmniejszenie stad dorsza nie wynikało z działalności rybaków. Reklama
"Dorsza na Bałtyku trzeba chronić, ale należało robić to wcześniej. W przeszłości Unia Europejska zezwoliła na połowy tzw. paszowców, a więc kutrów zagranicznych działających na skalę przemysłową" - powiedział portalowi przedstawiciel rybaków. Zwrócił uwagę także na to, iż działalność paszowców przyczyniła się do znacznego zmniejszenia liczebności szprota i śledzia - gatunków będących podstawowym pokarmem dorsza. "Efekt tego też jest taki, iż foki wyciągają rybakom ryby z sieci, bo tam je znajdują jeszcze stosunkowo łatwo" - wskazał rozmówca serwisu. Hałubek uważa, iż przemysłowy połów prowadzony przez zagraniczne kutry miał poważne skutki dla naszego morza. "One wytrzebiły Bałtyk do tego stopnia, iż zachwiały ekosystem. Za tę politykę płacą teraz turyści, jedząc bardzo drogiego dorsza w nadmorskich miejscowościach" - stwierdził.
Dorsz stał się towarem luksusowym
Zdanie Hałubka, konieczne jest opracowanie długoterminowej strategii na poziomie unijnym, która pomoże odbudować populację dorsza w Bałtyku. Rybak uważa, iż sama ochrona tego gatunku nie wystarczy - trzeba naprawić cały ekosystem, bo dorsz potrzebuje odpowiedniego pokarmu, np. szprota i śledzia. "Jeśli nie, to ten gatunek ryby może na Bałtyku całkowicie zniknąć. [...] W smażalniach jest towarem luksusowym, za który się słono płaci" - alarmuje ekspert. Grzegorz Hałubek zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię - w jego opinii w większości smażalni turystom serwowany jest dorsz atlantycki, a nie bałtycki. Stąd - jak wyjaśnił - wyższa cena ryby. Jak podało slawno.naszemiasto.pl. w Ustce, Darłowie, czy Jarosławcu za 100 g dorsza trzeba zapłacić od 15 do 17 zł.