Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE.
„Dopiero com zaczął” [POSŁUCHAJ].
Jak tu przykładnie żyć, jak tu sobie plany poważne jak się patrzy roić? W jaki sposób pokonać te wszystkie piętrzone przez życie przeszkody? Jak te mury przeskoczyć, te płoty przełamać, te doły wykopane na drogach pozasypywać. Co tu zrobić, co wymyślić, żeby sobie wszystko poukładać kich niczym kredki w piórniku. Po takim wstępie wiadomo, iż znowu nie będzie o niczym innym, tylko wiecznie o tym samym. Ciągle, w koło Macieju o damsko-męskich tarapatach, o zalotach. Które, co każdy zna z autopsji i wie o tym doskonale, zanim doczekają ostatecznego finału, czyli raju i powszechnej szczęśliwości, narażone są na zasadzki, przeszkody, kłopoty takie, iż klękajcie narody. Żeby ostatecznie finał był taki, jak należy i jest napisane w każdej książce, trzeba się nieźle napocić, trud sobie zadać, ułożyć kawałki puzzli w jeden narysowany na okładce pudełka obrazek. A wie każdy bez względu na wiek, pochodzenie czy miejsce zamieszkania. Kawaler, któremu przypadła akurat do gustu atrakcyjna panieneczka czy dziewoja, jakiej nie znajdziesz choćby ze świecą, doskonale wie ,na co się pisze i jaka przeprawa go nie raz i nie dwa czeka. Pewnie, gdzie stoi ten słoik z miodem, albo na której półce poukładane są elegancko poukładane łakocie. On od razu wie. Nie trzeba go wcale pouczać czy za rękę przez życie poprowadzić. Młody, zwykle ma też doskonałe pojęcie jak tu najszybciej ugryźć tą całą kromkę posmarowanego masłem chleba, jak się dobrać do pęta kiełbasy. Umie i potrafi zamlaskać jęzorem, oczami poprzewracać ma wszystkie strony. Byle tylko do celu wyznaczonego pomaszerować na nie przymierzając jak pułk wojska na defiladzie. Każdy fatygant i kawaler posiada przecież w swojej głowie ułożone elegancko te wszystkie swoje kosmate myśli. Jedna koło drugiej. Najpierw ta, po chwili jeszcze jakaś inna. Na wszelki wypadek, ma się rozumieć. Gdyby idea i pomysł z samego początku, akurat nie przyniósł pożądanego zamierzonego skutku, to jest coś na podorędziu. Przecież zanim się człowiek dobierze się do łakoci i sięgnie śmiało po ukryty przed innymi fatygantami skarb, to musi jednak trochę pogimnastykować. Czas zmitrężyć, bo innego wyjścia ani bata nie ma! Trzeba się więc co nie co napocić, trochę za swoim szczęściem nachodzić. Ścieżki wydeptać też należy, zanim człowiek dojdzie akurat w to miejsce do którego zmierzał. Bo mimo wszystko z tym szukaniem całego tego szczęścia, które gdzieś tam jest, na każdego oczekuje – czasem – wcale nie jest tak łatwo. Iżby nie było łatwo, prosto i przyjemnie, to jednak fascynujący obrazek, ta błoga perspektywa obwarowana jest – mniejszymi albo większymi – przeszkodami. Droga do ukochanej panienki była równa jak stół, ale wzięli dajmy na to i poprzek płot wystawili. Nie przejdziesz, nie przeskoczysz. E tam, gdzie tam znowu! Wystarczy wyłamać sztachety i po kompocie. Albo rozbić wszystko w drobiazgi wyostrzoną jak należy siekiereczką. Nie na darmo oćce przykazywali i pouczali: jak się chce, to się sposób znajdzie!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Dopiero com zaczął”
Dopiero com zaczął do dziewczyny chodzić
Już mi obiecują ścieżeczkę zagrodzić
Już mi obiecują ścieżeczkę zagrodzić
Wezmę siekiereczkę, porąbe kołeczki
I tak będę chodził do swojej dzieweczki
I tak będę chodził do swojej dzieweczki
Z kamienia na kamień przeskakuje jeleń
Chłopcy mnie kochają, a ja o tym nie wiem
Chłopcy mnie kochają, a ja o tym nie wiem