Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Jechołem od Kuńskich” [POSŁUCHAJ].
Tym razem ballada z repertuaru niezapomnianego i fantastycznie zdolnego ludowego śpiewaka Józefa Myszki z Błazin pod Iłżą. Tym razem ballada otrzymała nowe życie i całkowicie odmienną interpretację artystyczną. Oto znany kiedyś tekst usytuował się w kompletnie w innym regionie świętokrzyskiego. Przekomarzanka i gorzkie żale fatyganta, który odkrył po czasie, iż jego połowica wale nie jest taka jak to zachwalali ojcowie usytuowana jest więc pod miastem Końskie. Dalej już wszystko jest po staremu, tak jak dawniej, jak było, jak jest właśnie w oryginale. Panienka wylewa gorzkie łzy, iż została oto z rodzinnego domu wykradziona, wywieziona w obce strony, wprzęgnięta w kierat zwany domowym gospodarstwem. Kontrakt ślubny na dodatek wcale nie był atrakcyjny, bo ona, ta panienka piękna jak z obrazka i pracowita niczym szara myszka trafiła pod adres, w którym jest jej nie tak, jak oczekiwała, nie takie miody smakuje, nie takie życie wiedzie przy małżeństwie oczekiwała. Ciężka dola, ciężkie czasy, podły los. Solista, który – jak się okazuje, wcale nie jest od macochy, zaraz kontruje, iż to wcale nie tak jak panienka śpiewa, oblubienica narzeka, ale racji tak do końca jednak nie posiada. Nikt niczego nie zabrał, nic nie ukradł, żadnych złych intencji nigdy nie posiadał. Dostał rękę panienki, bo się starał i uwierzył w kontrakt jaki kiedyś tam przed oczy mu przedłożono. Niczego nie ukradł, nie zawłaszczył tylko otrzymał – dobrowolnie przecież! Wziął to, co mu było obiecane. A ponieważ to są jednak zwyczajne i stare niczym świat rodzinne przepychanki to zaraz, odginając jeden palec ręki po drugim chłopaczyna wylicza krzywdy i co tu ukrywać kłamstwa, jakimi go na starcie w małżeńskie stadło poczęstowano. Dostał przecież za żonę dziewczynę wcale, ale to wcale nie najbardziej urodziwą, niezbyt pracowitą. A nade wszystko – i oto potrzeba mieć najwięcej pretensji – chorowitą. Co dla teściów może i powinno skończyć się odpowiednią karą. Najchętniej śmierci, no co może i jest trochę zasadne. Brrr, makabra!
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Jechołem od Kuńskich”
Jechołem od Kuńskich serokim gościńcem
Upadło mi pudełecko, pudełecko z wińcem
Upadło mi pudełecko, pudełecko z wińcem
A w tym pudełecku cerwune pierniczki
Zaprzęgoj iż Janku te kare kuniczki
Zaprzęgoj iż Janku te kare kuniczki
Jakże ich zaprzęgać kiedy się motają
Ciężki dol dziewczyny jak ji ślubek dajom
Ciężki dol dziewczyny jak ji ślubek dajom
Jaki ślubek dajom i metra pszenicki
Czego ześ mie Janku od matuli wykrod?
Czego ześ mie Janku od matuli wykrod?
Jo cienie nie wykrod, sami mi cie dali
I jeszcze do tego dziesiej dzienkowali
I jeszcze do tego dziesiej dzienkowali
A moja teściowo, moja staro babo
Daliście mi córkę co mi stale słabo
Daliście mi córkę co mi stale słabo
Co mi stale słabo, stale mi choruje
Jak wos złapie staro babo, to wos zamorduje!
Jak wos złapie staro babo, to wos zamorduje!
A moja teściowo, moja krzywo łydko
Daliście mi córke co na gębie brzydko
Daliście mi córke co na gębie brzydko