Sheila Bair, która pełniła funkcję federalnego organu regulacyjnego w trakcie kryzysu w 2008 roku oceniła, iż aktualne ceny nieruchomości przypominają bańkę, którą mogliśmy obserwować w tamtym okresie. Zdaniem Blair obecna nierównowaga podaży i popytu to nic innego jak bańka, która za chwilę może pęknąć.
Rynek nieruchomości wygląda jak w 2008 roku?
Według Krajowego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, średnia cena domu w sierpniu 2019 r. kształtowała się na poziomie zaledwie 278 200 USD. Od tego czasu liczba ta wzrosła do 407 100 dolarów w sierpniu 2023 r. Sheila Bair pełniąca funkcję federalnego organu regulacyjnego w trakcie kryzysu w 2008 roku oceniła w wywiadzie dla CNN, iż możemy aktualnie mówić o klasycznej bańce, której przejawem jest nierównowaga podaży i popytu.
Podwójne uderzenie w postaci wzrastających cen domów i wysokich kosztów kredytu sprawiło, iż dla wielu Amerykanów zakup domu czy mieszkania stał się czymś nierealnym. Pomimo gwałtownego wzrostu oprocentowania kredytów hipotecznych do średnio 7,49%, w niektórych miastach przez cały czas obserwuje się szybki wzrost cen domów. Według Realtor.com w ciągu ostatniego roku średnia cena domu wzrosła o 23,8% w Los Angeles, 18,2% w San Diego, 15% w Richmond i 14,6% w Cincinnati.
Powtórki z 2008 roku nie będzie?
Mimo wszystko Sheila Bair nie sądzi, iż doczekamy się powtórki pęknięcia bańki na rynku nieruchomości z połowy pierwszej dekady XXI wieku, która poprzedziła kryzys. Według niej właściciele nieruchomości są dziś w lepszej sytuacji, niż w 2008 roku. Według CoreLogic tylko 1,1 miliona domów, czyli 2% wszystkich nieruchomości obciążonych hipoteką, miało we wrześniu zadłużenie hipoteczne na kwotę większą niż wartość ich domu. To niewielka liczba, jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż w czasie kryzysu z 2008 roku taka sytuacja miała miejsce w przypadku 26% nieruchomości.
Bair zauważa również, iż standardy dotyczące kredytów hipotecznych są w tej chwili znacznie surowsze. Dzięki temu mamy mniej przypadków, gdy ludzie pożyczają więcej, niż są w stanie udźwignąć. Ponadto Blair oceniła, iż dzisiejsi właściciele domów zgromadzili znaczną poduszkę kapitału własnego. Oznacza to, iż nie powinni znaleźć się w sytuacji takiej jak w 2008 roku, kiedy ludzie musieli spłacać znacznie więcej, niż były warte ich domy.