Od „Dnia Wyzwolenia” w USA, który miał miejsce 2 kwietnia, sytuacja geopolityczna i gospodarcza uległa dynamicznym zmianom. Wprowadzenie ceł, ich częściowe zawieszenie, rozpoczęcie negocjacji bez widocznych perspektyw na przełom, a także zapowiedzi kolejnych barier handlowych – wszystko to znalazło odzwierciedlenie na rynkach finansowych. W ciągu ostatnich dwóch tygodni indeks Nasdaq stracił około 5 proc., a rentowność 10-letnich obligacji skarbowych USA wzrosła o 20 punktów bazowych, podczas gdy analogiczne rentowności niemieckich Bundów spadły o podobną wartość. Z kolei dolar osłabił się a notowania EUR/USD z poziomu 1,08 w szybkim tempie znalazły się przy 1,14.
Na tle tej niestabilności szczególnie interesujące są reakcje rynku walutowego, który – mimo napięć – zachował się względnie racjonalnie. Większość zmian kursów walutowych można wytłumaczyć szerszymi tendencjami globalnymi.
Najwięcej zyskały waluty tradycyjnie postrzegane jako bezpieczne przystanie czyli frank szwajcarski oraz jen japoński. CHF umocnił się wyraźniej, co można tłumaczyć większą zależnością Japonii od koniunktury w USA. Kolejną walutą , która uległa aprecjacji jest euro, które korzysta nie tylko z faktu, iż niemieckie obligacje skarbowe stanowią alternatywę dla amerykańskich, ale również z silnego spadku cen ropy naftowej. Ta przecena poprawia bilans handlowy strefy euro, co dodatkowo wspiera kurs wspólnej waluty.
Selektywna ocena ryzyka
Silne euro oddziałuje również na waluty Europy Środkowo-Wschodniej, które – ze względu na silne powiązania handlowe i inwestycyjne – są bardziej związane z euro niż z dolarem amerykańskim. Jednocześnie NZD zyskuje dzięki niższym cenom ropy, które ograniczają presję na deficyt rachunku obrotów bieżących tego kraju. Warto zauważyć, iż USA stanowi stosunkowo niewielki udział w eksporcie Nowej Zelandii oraz Australii, co ogranicza bezpośredni wpływ amerykańskich ceł na te gospodarki.
Korzystają również koreański won i tajwański dolar, dla których niższe ceny ropy są również korzystne. Dodatkowo, istotne sektory eksportowe tych gospodarek, takie jak półprzewodniki i elektronika, nie zostały na razie objęte cłami, co łagodzi potencjalne negatywne skutki wojny handlowej.
Największymi przegranymi są waluty państw Ameryki Południowej. Region ten, z racji geograficznej bliskości, jest mocniej uzależniony od eksportu do USA, a dodatkowo negatywnie odczuwa spadki cen surowców. Wśród przegranych znajduje się również norweska korona – tu również decydującym czynnikiem okazuje się przecena na ropie.
Rynki walutowe wykazują dużą zdolność do selektywnej oceny ryzyka, dostosowując kursy walut do fundamentalnych uwarunkowań gospodarczych i geopolitycznych. Choć zmienność była w ostatnich kilkunastu dni znacząca, nie widać paniki. Nie zmienia to jednak faktu, iż sytuacja jest dynamiczna i w obliczu kolejnych posunięć administracji USA rynki mogą być przez cały czas zaskakiwane.
Źródło: Łukasz Zembik, OANDA TMS Brokers