Pierwszy tydzień września na globalnych rynkach akcji został zdominowany przez powrót obaw o przyszłość amerykańskiej gospodarki. Na plan pierwszy wybił się odczyt indeksu ISM dla przemysłu, który zakwestionował scenariusz miękkiego lądowania. Reakcja na pierwszy odczyt tygodnia w USA przypominała jednak otwarcie sierpnia, które zostało zagrane w tym samym układzie sił i kolejne dane były już czytane z przekonaniem, iż wbrew nadziejom rynku Fed będzie kroczył swoją ścieżką w nowym cyklu w polityce monetarnej. Kropkę nad i postawiły piątkowe dane z rynku pracy, które nie chciały się wpisać w przekonania rynku, iż Rezerwa Federalna będzie musiała gonić za pogarszającą się sytuacją gospodarczą i może spokojnie obniżać cenę kredytu o standardowe 25 punktów bazowych. Powiązanie przecen z sierpniowymi spadkami widać w zmianach procentowych indeksów. W przypadku DJIA spadek o 2,9 procent korespondował ze stratą z otwarcia poprzedniego miesiąca, który zaczął się tygodniowym cofnięciem o 2,2 procent, ale też obecny spadek był największy od marca 2023 roku. Analogicznie zachował się S&P500, który stracił 4,2 procent, co jest spadkiem największym od marca 2023 roku. Wreszcie Nasdaq Composite oddał 5,8 procent przeceniając się najmocniej od stycznia 2022 roku. W przypadku indeksów europejskich spadki były równie dynamiczne. Niemiecki DAX stracił 3,3 procent, gdy francuski CAC oddał 3,6 procent. W przypadku DAX-a spadek korespondował z otwarciem sierpnia i cofnięciem o 4,2 procent, gdy dla indeksu CAC przecena była największą od połowy czerwca, gdy rynek reagował na przesilenie polityczne w Francji.
Patrząc na zachowanie giełd można odnieść wrażenie, iż rynek operuje w rosnącym przekonaniu o recesji w USA, gdy Fed – zdaniem inwestorów błędnie – upiera się przy scenariuszu miękkiego lądowania i braku pośpiechu na ścieżce luzowania dostępności kredytu. Rozjechanie się oczekiwań widać doskonale po prognozach zmian w polityce Fed do końca roku, które mówią o trzech obniżkach stóp procentowych na sumę blisko 100 punktów bazowych, gdy do połowy grudnia odbędą się ledwie trzy posiedzenia FOMC przynoszące prawdopodobnie trzy standardowe obniżki ceny kredytu po 25 punktów bazowych na sumę 75 punktów bazowych. W tym układzie sił można i należy zadawać pytanie, co naprawdę generuje ostatnie spadki? Rozczarowanie własnymi, rozdmuchanymi prognozami polityki Fed czy może jednak recesja, której na dziś nie widać w danych makro? W naszej opinii należy skłaniać się w stronę scenariusza, iż przecena napędzana jest właśnie przesadnymi prognozami obniżek ceny kredytu, gdy dane makro – sumarycznie – wskazują na aktualność scenariusza wzrostowego. W sierpniu, gdy rynek najpierw grał scenariusz grany też na otwarciu września, skończyło się mocnym odbiciem, które w przypadku DJIA zaowocowało choćby wyniesieniem indeksu na historyczne maksima. Nie twierdzimy, iż rynek powieli swoje zachowanie z sierpnia we wrześniu, ale trudno nie odnotować podobnego układu sił, który dziś jest równie aktualny, jak przed miesiącem, gdy recesyjne strachy zdawały się dominować, a Fed upierać przy braku radykalnych kroków. W tym układzie sił kluczem do ustabilizowania nastrojów są oczywiście kolejne dane makro, które pokażą na ile przesadne prognozy i równie przesadne oczekiwania wobec Fed były nieuzasadnione. W bliskim terminie na plan pierwszy wybiją się prawdopodobnie odczyty inflacji, ale nie można wykluczyć scenariusza, w którym np. odczyty CPI wbiją gwóźdź do trumny prognoz, iż Fed obniży we wrześniu stopy procentowe o więcej niż 25 punktów bazowych. Dla postrzegania stanu gospodarki najważniejsze będą dane, które zrównoważą recesyjne obawy – gdy w gospodarce będzie obowiązywał scenariusz wzrostowy, na giełdach również należy oczekiwać scenariusza wzrostowego. W kolejnym tygodniu ważnym punktem będzie oczywiście posiedzenie FOMC, które zakończy się 18 września decyzją o obniżce ceny kredytu. Komunikat i konferencja prezesa Rezerwy Federalnej pozwolą na nowo policzyć się stronom rynku z przyszłością zmian w polityce Fed i własnymi oczekiwaniami wobec tej polityki. Później, na plan pierwszy wybije się sezon publikacji wyników za III kwartał, który będzie walczył o uwagę z finałem kampanii wyborczej w USA i listopadowymi wyborami prezydenckimi. W szerszej perspektywie patrząc na radar powoli zacznie wchodzić końcówka roku, która na dziś jawi się jako czas kreślenia przez indeksy nowych rekordów hossy i nowych, historycznych maksimów. Ryzykiem dla tego scenariusza jest głównie radykalne pogorszenie stanu amerykańskiej gospodarki. Inne zmienne – w tym oczekiwania rynku wobec Fed – będą musiały dostosować się do tego scenariusza.
Źródło: Adam Stańczak / DM BOŚ