Rząd będzie największym zwycięzcą batalii, którą toczy wraz z aktywistami antyalkoholowymi

1 tydzień temu

Polacy w spożyciu alkoholu są europejskimi średniakami. Jest wiele krajów, w których pije się zdecydowanie więcej niż w Polsce i bez wątpienia nie jesteśmy prymusami w tym zakresie. – Jeżeli chodzi o konsumpcję alkoholu, to jest to prawda, iż ona rosła, ale do roku 2010. Od około 14 lat widzimy pewien trend ustabilizowania się, a choćby spadku, jeżeli chodzi o spożycie alkoholu w naszym kraju. Oczywiście, w Polsce występuje problem nadużywania alkoholu i bez wątpienia alkohol szkodzi zdrowiu oraz niesie negatywne skutki społeczne. Natomiast warto zadać sobie pytanie: gdzie jest w tym wszystkim rząd? – mówił Piotr Palutkiewicz, wiceprezes WEI dla Radia 357. – Po pierwsze, aby rząd reagował, szczególnie w tak drastyczny sposób, jak wprowadzanie zakazu czegoś, musi istnieć zdiagnozowane zjawisko – to jest podstawa zarządzania publicznego. Mamy zdefiniowany, znaczący problem społeczny. Najpierw próbujemy go rozwiązać metodami, które są w dyspozycji administracji publicznej, czyli edukacja, system zdrowia, w tym przypadku nakłady na bezpieczeństwo. Po to zresztą pobiera państwo od nas podatki albo akcyzę, aby radzić sobie i opłacać te negatywne skutki zewnętrzne pewnych zjawisk, które w społeczeństwie występują. I w momencie, kiedy widzimy, iż te wszystkie narzędzia nie działają, wtedy można wprowadzić zakaz. Tutaj te elementy nie zostały spełnione – dodał.

Być może za rok czy dwa rząd ogłosi sukces, ponieważ powie, iż spadło spożycie alkoholu w naszym kraju, a to jest zgodne z trendem. Pamiętajmy, jak był wprowadzany program 500+, ok. 8–10 lat temu i wtedy rząd w pierwszym, drugim roku pochwalił się, iż widać pozytywne skutki wpływu na demografię tego programu. I co się okazało? Po prostu mieliśmy demograficzną falę, która i tak by nadeszła. I tutaj prawdopodobnie rząd wyjdzie jako zwycięzca także i z tej batalii, powie, iż te rozwiązania coś pomogły i w naszym kraju spadło spożycie alkoholu. Ale będzie zwycięzcą jeszcze w dłuższym okresie, ponieważ po co jest robiona ta cała narracja, ta krucjata antyalkoholowa poza krótkookresowymi zdobyczami politycznymi, czyli właśnie pokazaniem, iż rząd reaguje, walczy z alkotubkami, ze zjawiskiem alkoholu na stacjach benzynowych? Pamiętajmy, iż w tym roku została rozmontowana długookresowa umowa na podwyżki akcyzy na wyroby nikotynowe i tytoniowe. Podwyżki miały być do 2027 roku (10% rok do roku) i to już było uzgodnione – branża się zgodziła, konsumenci się zgodzili, rząd się zgodził. Mamy przewidywalne prawo, czyli to, czego wszyscy oczekują od demokratycznego systemu. Umowa ta została jednak rozmontowana w tym roku. Podwyżki sięgają od 20% do 75% na niektóre wyroby tytoniowe. Ta zmiana wynika stąd, iż w budżecie brakuje pieniędzy. Rząd nie chciał w tym roku toczyć dwóch mocnych frontów walki, rozmontowania umów z rynkiem, więc prawdopodobnie w przyszłym roku zajmie się zburzeniem mapy podwyżek akcyzowych na alkohol. Moim zdaniem to, co rząd teraz robi w kwestii wprowadzania prohibicji w Warszawie i zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych jest budowaniem dobrej narracji pod ich zwycięstwo w przyszłym roku – powiedział Piotr Palutkiewicz.

Całej audycji można posłuchać TUTAJ.

Idź do oryginalnego materiału