Rząd chce storpedować najcenniejszą inwestycję w Polsce? Ogrom kontrowersji wokół fabryki Intela na Śląsku, która może nie powstać

7 miesięcy temu

Ogromna fabryka koncernu Intel pod Wrocławiem do zaorania – takie, wręcz ciężkie do uwierzenia informacje rozeszły się wczoraj w poniedziałek. Inwestycja ta, warta 20 miliardów złotych, uważana jest za gospodarczo, technologicznie i politycznie bezcenną – i absolutnie strategiczną na lata, a choćby dekady do przodu. No chyba, iż jednak jej w Polsce nie będzie – za to będzie w Niemczech.

Intel planował w Miękini pod Wrocławiem budowę Zakładu Integracji i Testowania Półprzewodników. Jego obecność byłaby trudna do przecenienia, nie tylko z uwagi na miejsca pracy i ogrom pieniędzy, jakie by za nią przyszły, ale także w kontekście dostępu do technologii półprzewodnikowej – o którą w ostatnich latach szereg państw zaczął z obłędem rywalizować.

Przedmiotem rywalizacji były także europejskie inwestycje Intela. W czerwcu 2023 ogłoszono, iż firma podzieliła zakłady wchodzące w skład procesu produkcyjnego chipów pomiędzy Irlandię, Niemcy i Polskę. Nasz kraj zostałby w ten sposób włączony do łańcucha dostaw firmy. Uznano to wówczas za ogromny sukces RP i bilet do technologicznego skoku Polski.

Ale sukcesu – wiele na to wskazuje – może nie być. Przynajmniej w przypadku Polski.

Może nie będzie #CPK i #atom, ale za to nie będzie też fabryki #Intel. https://t.co/S43ws0jInp

— Marcin Dobski (@szachmad) February 6, 2024

Drobne opóźnienie nie zaszkodzi

Wczoraj jednak pojawiły się elektryzujące doniesienia, iż inwestycję tę torpeduje… polski rząd. W wyniku decyzji, której określenie jako „szokującej” najpewniej nie oddałoby skali problemu, miał on bowiem nie przesłać do organów unijnych notyfikacji o udzieleniu pomocy publicznej – co w istocie równa się wstrzymaniu projektu.

Wspomniana pomoc publiczna – 6 mld złotych – została uzgodniona z koncernem w toku procesu wyboru lokalizacji zakładu (podobnie zresztą jak w przypadku pozostałych państw o niego zabiegających). Konieczność notyfikacji wynika zaś z procedur unijnych. Dokumentacji jednak nie przesłano, ponieważ rząd chce ponownie renegocjować warunki inwestycji.

Dementi moich wkasnych wcześniejszych doniesień. Pomimo zawirowań, renegocjacji, zablokowaniu obiecanych dotacji po stronie Niemieckiej wciąż nie doszło do przerwania prac nad projektem. Ostateczna decyzja o rezygnacji z lokalizacji jeszcze nie zapadła. Chociaż wygląda na to że… https://t.co/z2S5sUGecZ

— tomek szlązak🏡🏠🏢🏭 🇵🇱 (@tomszl) February 6, 2024

Po to jakoby, by „zachęcić” (czyt. wymusić) większy wkład finansowy Intela w finansowanie zaplecza edukacyjnego dla fabryki. Jest to zresztą o tyle interesujące, iż stosowną, trójstronną umowę firmy z Politechniką Wrocławską i ministerstwem cyfryzacji podpisano już w październiku ubiegłego roku. Innymi słowy – warunki wsparcia zaplecza edukacyjnego samo zaplecze uznało za satysfakcjonujące i zamknięte.

To jednak, czy faktycznie są, może okazać się bezprzedmiotowe, gdyby ponowne negocjacje zdołały wykoleić budowę.

Z kim tu Intel ma rozmawiać?

Problemem – i źródłem (ujmując eufemistycznie) jadowitych, płomiennych kontrowersji – jest oczywiście to, czy Intel faktycznie może zostać przez rząd do czegoś zmuszony. Koncern może bowiem po prostu wycofać się z inwestycji w Polsce, jeżeli rząd odejdzie od uzgodnionych warunków i zaproponuje gorsze.

Albo też, jeżeli po prostu projekt zanadto się opóźni. Opóźnienia (jakieś) są tymczasem pewne, jeżeli faktycznie miałoby dojść do renegocjacji warunków. I to zakładając, iż firma byłaby taką renegocjacją zainteresowana, zamiast po prostu zdecydować się na inną opcję. Tymczasem inne opcje – z punktu widzenia interesów RP niestety – jak najbardziej istnieją. I to choćby niedaleko.

Wczoraj wieczorem sytuacja była dramatyczna. Dziś z tego samego źródła dostałem info, iż Intel się nie wycofa z inwestycji w Środzie Śląskiej. Za dużo zainwestowali w operację. Całość operacji potrwa dłużej niż zakładano i zakład pewnie będzie miał początkowo mniejszą skalę w… pic.twitter.com/YAteHJWES6

— tomek szlązak🏡🏠🏢🏭 🇵🇱 (@tomszl) February 6, 2024

Nie jest tajemnicą, iż o ulokowanie u siebie całości inwestycji Intela – w tym zakładu planowanego pod Wrocławiem – usilnie zabiegał rząd Niemiec. Poniósł jednak na tym polu (jak się wówczas wydawało) porażkę, i przyciągając „tylko” zakład produkcji wafli krzemowych pod Magdeburgiem. Skutkiem obecnej próby renegocjacji ze strony polskiego rządu mogłoby być jednak po prostu storpedowanie całego projektu. Z ogromną szkodą dla Polski, za to potencjalnie z zyskiem dla zachodniego „partnera”.

Z kolejnych informacji, które pojawiły się we wtorek, wynikać ma, iż fabryka pod Wrocławiem jednak powstanie. Będzie jednak mocno opóźniona – choćby gdyby biurokratyczne postępowanie (notyfikacje, zgody, pozwolenia, decyzje etc.) wznowić od razu.

Żrące kłęby kontrowersji

Postępowanie koalicji rządowej z miejsca wywołały falę emocji i salwy oskarżeń (zwłaszcza ze strony opozycji) o działanie wbrew polskiej racji stanu i interesowi narodowemu. Gdyby potwierdziło się, iż działania te zastopowały (lub choć znacznie opóźniły/obniżyły rangę) planowanej fabryki półprzewodników, oskarżenia te trudno uznać by za bezzasadne.

Jeszcze raz – tak dla CPK, tak dla atomu, tak dla fabryki Intela. To cywilizacyjna konieczność. Nie wydurniajcie się.

— Jakub Żulczyk (@Jakubzulczyk) February 6, 2024

Zarówno niniejszy tekst, jak i Portal nie zajmują stanowiska politycznego po którejkolwiek ze stron. Zaznaczając zatem, iż chodzi o stanowiska wybrzmiewające w przestrzeni publicznej, wspomnieć też należy zarzuty idące dalej, a artykułujące wprost oskarżenie o realizowania interesów „europejskich” (…niemieckich?) przez obecną ekipę. Krytycy wskazują na podobieństwo – ich zdaniem – opieszałości i nieporadności rządowych decydentów także w przypadku innych strategicznych inwestycji.

Takich jak Centralny Port Komunikacyjny, terminal kontenerowy w Świnoujściu czy program rozwoju energetyki atomowej. Wszystkie je łączy ogromna strategiczna waga dla kraju. Wszystkie w ten czy inny sposób konkurują z interesami ekonomicznymi Republiki Federalnej Niemiec. I wszystkie, jak twierdzą, są opóźnione – jeżeli nie w ogóle zagrożone skasowaniem.

Lemingi piszą o Intelu "co to za inwestycja skoro trzeba dopłacać".
Debile nie rozumieją, że:
1. Niemcy do fabryki Intela u nich dopłaca 8-10 mld euro!!!
2. Ma być kasa z UE, w ramach Chip Act na wzór dopłaty w USA.
3. Czyli i tak dopłacą Polacy, tyle, iż teraz Niemcom.

1/

— Winylove 🇵🇱 (@Winylove1) February 5, 2024

Intel, póki co – i jeżeli fabryka półprzewodników pod Wrocławiem ma jednak ruszyć – będzie zmuszony dłużej poczekać na uzgodnione środki.

Idź do oryginalnego materiału