Regulacji aktywów cyfrowych w Stanach Zjednoczonych ciąg dalszy. Joe Biden dąży do wprowadzenia 30-procentowego podatku od kopania kryptowalut. Oficjalnym powodem jest zmniejszenie ich negatywnego wpływu na środowisko i sieci energetyczne.
DAME – podatek od energii w kopalniach kryptowalut
Zdaniem administracji prezydenta, kopalnie kryptowalut zużywają ogromne ilości energii. To z kolei prowadzi do wzrostu jej cen oraz zanieczyszczenia środowiska. Odpowiedzią ma być podatek DAME (Digital Asset Mining Energy). Ten ma pokryć negatywne koszty wydobycia kryptowalut.
Wprowadzenie 30-procentowego podatku ma też drugą zaletę. Jego celem ma być zachęcenie firm do inwestowania w bardziej zrównoważone i przyjazne dla środowiska metody wydobycia. Plan ten jest częścią szerszego wysiłku mającego na celu walkę z kryzysem klimatycznym i zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych.
Może Cię zainteresować: Kryptowaluty kontra banki. Kto wygra wojnę o dominację?
Kryptowaluty i ich wpływ na środowisko
Kopalnie kryptowalut – według badań – mają znaczny wpływ na środowisko. Według raportu z 2022 roku opublikowanego przez Biuro ds. Nauki i Technologii Białego Domu (WHOSTP), zużywają one między 120 a 240 miliardów kilowatogodzin rocznie. To stanowi od 0,4 do 0,8% całkowitej emisji gazów cieplarnianych w USA. Poza tym, duża część energii używanej przez kopalnie pochodzi ze źródeł, które zanieczyszczają środowisko, takich jak węgiel i gaz.
WHOSTP szacuje, iż w samych Stanach Zjednoczonych kryptowaluty „pochłaniają” aż 1,7% całkowitego zużycia energii elektrycznej. To stanowi równowartość wszystkich komputerów domowych lub oświetlenia mieszkań.
„Kryptokopalnie” nie generuje lokalnych i krajowych korzyści ekonomicznych typowych dla firm zużywających podobne ilości energii elektrycznej.
Oficjalne stanowisko Białego DomuNie trudno zorientować się, iż rozwiązanie nie spotkało się z nadmiernym entuzjazmem społeczności kryptowalut. Twierdzą oni, iż równo nałożony podatek dyskryminuje firmy, które wykorzystują odnawialne źródła energii.
Inwestorzy obawiają się też wpływu na ceny samych kryptoaktywów. Te dopiero odbudowują się po tzw. „krypto-zimie”. Teraz, kiedy szykuje się odwilż, przewiduje się, iż część z zaangażowanych w ten biznes będzie chciała wrócić na rynek. Planowany podatek może skutecznie zniechęcić ich do wejścia w sektor wydobywczy. To z kolei może mieć bezpośrednie przełożenie na kurs kryptowalut takich jak Bitcoin.
Biały Dom szacuje, iż w ciągu najbliższych dziesięciu lat podatek ma przynieść 3,5 miliarda dolarów przychodów dla państwa.
Zobacz również: