Rząd USA wchodzi do gry w Intelu. Ruch Białego Domu poruszył branżę i inwestorów

7 godzin temu
Zdjęcie: Intel, logo, siedziba


Waszyngton zdecydował się na bezprecedensowy ruch, zamieniając dotacje z funduszu CHIPS Act o wartości 11,1 miliarda dolarów na 9,9% udziałów w Intelu. Choć Biały Dom przedstawia to jako strategiczną inwestycję w kluczową dla bezpieczeństwa narodowego branżę, na rynku rośnie niepokój.

Inwestorzy zastanawiają się, czy to jednorazowa interwencja, czy początek ery państwowego kapitalizmu w amerykańskim sektorze technologicznym.

Decyzja o objęciu przez rząd udziałów kapitałowych w jednym z filarów Doliny Krzemowej wywołała falę pytań. Transakcja, choć formalnie zatwierdzona przez zarząd Intela, budzi obawy o ustanowienie groźnego precedensu.

W środowisku inwestorskim pojawiają się głosy, iż taka ingerencja zaciera granice między sektorem prywatnym a państwowym. Główne ryzyka to potencjalne konflikty interesów przy podejmowaniu kluczowych decyzji – od lokalizacji nowych fabryk, przez politykę kadrową, po ekspansję na rynkach zagranicznych.

Czy zarząd będzie kierował się dobrem firmy, czy interesem narodowym?

Co więcej, umowa osłabia pozycję dotychczasowych akcjonariuszy, zmniejszając ich siłę głosu. Zgłoszenia do organów regulacyjnych wskazują, iż Departament Handlu nie otrzyma miejsca w zarządzie, ale będzie mógł głosować według własnego uznania w wielu sprawach.

Taka sytuacja stwarza ryzyko handlu informacjami poufnymi i podważa zaufanie do rynku. Agencja Fitch Ratings w swojej nocie zaznaczyła, iż transakcja, choć poprawia płynność Intela, nie rozwiązuje fundamentalnych problemów firmy związanych z popytem na jej chipy i nie wpływa na jej rating kredytowy.

Zwolennicy tej strategii wskazują, iż nie jest to nic nowego w globalnej gospodarce. Rządy państw europejskich i azjatyckich od dekad posiadają udziały w strategicznych przedsiębiorstwach, jak choćby niemiecki land Dolnej Saksonii w Volkswagenie czy azjatyckie państwa wspierające swoich czempionów w branży półprzewodników.

Nawet w USA podczas kryzysu finansowego w latach 2008-2009 państwo obejmowało udziały w kluczowych firmach, choć były to działania tymczasowe, ratujące podmioty przed upadkiem.

Teraz sytuacja jest inna – rząd wchodzi kapitałowo do zdrowej, choć przeżywającej trudności firmy.

Rynek uważnie obserwuje, czy jest to jednorazowy ruch mający na celu ochronę strategicznego sektora, czy też zwiastun nowego, interwencjonistycznego podejścia, które na stałe zmieni relacje między Waszyngtonem a Doliną Krzemową.

Idź do oryginalnego materiału