Sąd blokuje części do najnowocześniejszych myśliwców świata. Wpłynie na konflikt na Bliskim Wschodzie?

9 miesięcy temu

Holenderski sąd zakazał dostarczenia do Izraela części do wielozadaniowych myśliwców bojowych F-35 Lightning. Jako uzasadnienie wskazał „istotne ryzyko naruszenia praw człowieka” przez siły izraelskie w toku bieżącego konfliktu w Gazie.

W jaki sposób holenderski sąd może decydować o dostawie amerykańskiego uzbrojenia? F-35, powszechnie określane jako myśliwce – choć w istocie większość maszyn podobnej klasy znacznie częściej pełni zadania uderzeniowe niż myśliwskie – są przecież produkowane przez amerykańskiego giganta obronnego, firmę Lockheed Martin.

Holandia jest jednak uczestnikiem międzynarodowego programu rozwojowego tego samolotu. W jego ramach, holenderskie przedsiębiorstwa dostarczają niektóre części do tych samolotów. I właśnie dostaw owych części do samolotów przeznaczonych dla Izraela zakazał sąd w Hadze.

Co ciekawe, decyzja ta idzie przy tym wbrew polityce władz holenderskich. Rząd Królestwa Niderlandów zatwierdził ich dostawę (zresztą w chwili wydania decyzji premier Mark Rutte znajdował się akurat z wizytą w Izraelu). Blokada może też uderzyć w interesy holenderskich firm – Lockheed Martin w dłuższej perspektywie może bowiem poszukać innych poddostawców.

Mimo, iż dostawy broni i części do niej nie są w Holandii nielegalne, to sąd powołał się jednak na własne uznanie dotyczące „praw człowieka”. Wywodził także, iż międzynarodowe zobowiązania dotyczące ochrony owych praw dają mu podstawę prawną do zablokowania dostaw.

Korpus Powietrzny Sił Obrony Izraela (Heyl Ha’Avir) ma w tej chwili na stanie 36 sztuk F-35 (z zamówionych 50). Izrael chce też kupić dodatkowe 25 sztuk. Jako jedyny kraj na świecie, ma on przy tym swoją własną wersję tego samolotu, F-35 Adir, różniącą się zastosowaniem izraelskich komponentów elektronicznych. Samoloty te są używane w toku obecnych walk w Gazie do misji uderzeniowych.

Kto jest władny w sprawach myśliwców?

Kierowanie działaniami militarnymi tradycyjnie jest domeną żołnierzy i oficerów. Wyznaczanie im celów strategicznych, kiedyś prerogatywa władców lub wodzów, dziś jest natomiast uważane za atrybut polityków. Zresztą ci ostatni, w imię własnych celów, często próbują też się wtrącać się w kwestie taktyczne – nader często z tragicznym skutkiem.

Ostatnimi czasy natomiast dochodzi do tego jeszcze jeden, kolejny element chętny decydować. Obserwuje się bowiem zjawisko przejmowania mocy decyzyjnej w kolejnych dziedzinach życia przez instytucje sądowe. Sądownictwo, niegdyś również element władzy monarszej, wraz z rozpowszechnieniem się koncepcji podziału władz zostało w założeniu desygnowane do roli bezstronnego arbitra, obiektywnie aplikującego istniejące prawo.

Ten format działania, niegdyś uważany za ideał niezawisłego sądu, dziś coraz częściej ustępuje miejsca sądowemu aktywizmowi (i to w najróżniejszych krajach), w ramach którego sędziowie przyznają sobie prawo do decyzji w kwestiach daleko wykraczających poza samo suche, klinicznie analizowane prawo. Innymi słowy, w kwestiach dotyczących władzy politycznej.

Takich jak dostawa samolotów bojowych, których użycie w dużej mierze może zdecydować o losach konfliktu zbrojnego. Jak udowadnia to trwająca wojna na Ukrainie, czy też zmagania na Bliskim Wschodzie. Jak na razie brak informacji na temat dalszej walki prawnej na ten temat, ani też jakie kroki podejmą zainteresowane strony.

Idź do oryginalnego materiału