Koncern GE Aerospace, dawniej General Electric, chce opracować „hybrydowe” silniki lotnicze. Współpracuje w tym zakresie z NASA. Wedle planów firmy, silniki te miałyby wykorzystać wąskokadłubowe samoloty pasażerskie – przynajmniej z początku,
Prace nad silnikiem są na razie na etapie demonstratora technologii. Co istotne, nie byłaby to prosta kopia idei silnika samochodu elektrycznego. Ktoś musiał bowiem uznać, iż w powietrzu, na pułapie 11 tys. metrów, możliwości zatrzymania się i znalezienia stacji ładującej będą nader ograniczone.
Źródłem komponentu „elektrycznego” w owej hybrydzie nie będzie zatem banalna siłownia na baterie. Zgodnie z założeniem, standardowy lotniczy silnik turbowentylatorowy miałby zostać wzbogacony o wewnętrzny silnik elektryczny.
Ma on być w stanie funkcjonować zarówno z, jak i bez baterii. Jego głównym celem byłaby zaś optymalizacja pracy tradycyjnej części silnika. Skutkiem tego, zasilane przezeń samoloty pasażerskie miałyby uzyskiwać stabilniejszy ciąg, który je napędza.
GE Aerospace nie jest jedynym podmiotem, który prowadzi podobne prace. RTX Corporation, szerzej znana jako Raytheon, również opracowuje silnik odrzutowy z wewnętrznym generatorem elektrycznym. Miałby on pozwolić na zwiększenie efektywności zużycia paliwa o 30%.