Ściana ognia oddziela nasz Układ Słoneczny od Kosmosu

5 godzin temu

Układ Słoneczny od przestrzeni kosmicznej oddziela „ściana ognia” z wysokoenergetycznych cząsteczek o temperaturze do 50 tys. stopni Celsjusza. Stwierdziły to sondy Voyager 1 i 2 wysłane poza granice naszego Układu.

Wystrzelone w 1977 roku i posłane poza granice Układu Słonecznego sondy Voyager 1 i 2 miały zbadać dokąd rozciąga się nasz Układ Słoneczny i co znajduje się w przestrzeni międzygwiezdnej. Informacje, które wysyłają są tak ważne i ciekawe, iż dokonuje się w tej chwili w NASA wszelkich możliwych działań by przedłużyć ich „czas życia” ponad ostatecznie wyznaczony rok 2027 dla Voyagera 1 i rok 2026 dla Voyagera 2.

Obie sondy wysyłały dane, z których wynika, iż po kolei uderzyły w „ścianę ognia” na granicach naszego macierzystego układu. Ściana ta nie jest pełna i ciągła i składa się z wysokoenergetycznych cząsteczek. Ma ona temperaturę od 30 tys. stopni Celsjusza do 50 tys. stopni Celsjusza. Mimo tego sondom udało się przeżyć spotkanie z nią bowiem wpływ takiej temperatury był nieciągły i bardzo krótkotrwały. Ta ściana ognia według NASA „pokazała dobrze granice układu Słonecznego”. Do tej pory definiowany był w przybliżeniu np. przykład tam, gdzie kończą się planety lub w obłoku Oorta, granicy wpływu grawitacyjnego Słońca. Jednak definiuje się go także jako krawędź pola magnetycznego Słońca, gdzie reaguje ono na ośrodek międzygwiazdowy, czyli obszar znany jako heliopauza.

„Słońce wysyła stały strumień naładowanych cząstek zwany wiatrem słonecznym, który ostatecznie przechodzi obok wszystkich planet na odległość trzykrotnie większą niż odległość do Plutona zanim zostanie zatrzymany przez ośrodek międzygwiazdowy. Tworzy to gigantyczną bańkę wokół Słońca i jego planet znaną jako heliosfera. Granicą między wiatrem słonecznym a wiatrem międzygwiazdowym jest heliopauza, gdzie ciśnienie obu wiatrów jest w równowadze. Ta równowaga ciśnienia powoduje, iż wiatr słoneczny zawraca i spływa wzdłuż ogona heliosfery. Gdy heliosfera przechodzi przez przestrzeń międzygwiazdową tworzy się fala, podobna do tej, która powstaje, gdy statek płynie przez ocean” – wyjaśnia NASA.

25 sierpnia 2012 r. Voyager 1 stał się pierwszym statkiem kosmicznym, który przekroczył heliosferę i heliopauzę a w 2018 r. dołączył do niego Voyager 2. Przed przekroczeniem heliopauzy przez sondę kosmiczną Voyager naukowcy nie wiedzieli dokładnie, gdzie będzie przebiegać granica. I co ciekawe, sondy natrafiły na nią w różnych odległościach.

„Naukowcy spodziewali się, iż krawędź heliosfery, zwana heliopauzą, może się przesuwać wraz ze zmianą aktywności Słońca, podobnie jak płuco rozszerzające się i kurczące wraz z oddechem. I rzeczywiście tak się stało, iż dwie sondy napotkały heliopauzę w różnych odległościach od Słońca” – stwierdza w oświadczeniu NASA.

Mimo określenia „ściana” nie jest to ostra krawędź, czego dowodem jest, iż sondy przetrwały zetkniecie z nią i mimo prawidłowych bardzo wysokich odczytów temperatury, z racji na swoją dość solidną budowę, wyszły z tego spotkania nieuszkodzone, bowiem „dziur” w tej powłoce było na tyle dużo, iż nie zdążyły się rozgrzać. Voyagery przez cały czas przesyłają ważne dane spoza tej „ściany”.

„Obserwacja dzięki instrumentu pola magnetycznego sondy Voyager 2 potwierdza zaskakujący wynik sondy Voyager 1: pole magnetyczne w obszarze tuż za heliopauzą jest równoległe do pola magnetycznego wewnątrz heliosfery. W przypadku Voyagera 1 naukowcy mieli tylko jedną próbkę tych pól magnetycznych i nie mogli powiedzieć na pewno czy pozorne ustawienie było charakterystyczne dla całego obszaru zewnętrznego, czy też było tylko zbiegiem okoliczności. Obserwacje magnetometru Voyagera 2 potwierdzają odkrycie Voyagera 1 i wskazują, iż oba pola są ustawione w jednej linii” – wyjaśniła NASA.

Odkrycie to jest bardzo ważne, bo według fizyków NASA w przyszłości może ułatwić podróże kosmiczne zarówno dla sond bezzałogowych, jak i statków z załogą ludzką. Na razie coraz częściej mówi się w NASA o następcach obu Voyagerów – z lepszymi, wydajniejszymi i dłużej pracującymi reaktorami oraz o większej szybkości. jeżeli taki program miałby zostać zrealizowany to następcy Voyagerów wyruszą w Kosmos za około 10 lat.

Idź do oryginalnego materiału