Włoski rząd jest gotów do retorsji, których celem miałby być koncern Stellantis. Ten międzynarodowy potentat motoryzacyjny znalazł się we Włoszech na cenzurowanym po tym, jak należący doń ikoniczny (dla niektórych) włoski producent, Fiat, ogłosił swój najnowszy model. Tym znamienny, iż produkowany w Serbii.
Adolfo Ursi, minister przemysłu Włoch, „zasugerował” firmie, by ta dokonywała „odpowiedzialnych” wyborów w kwestii aktywności produkcyjnej we Włoszech. Minister wypowiedział te słowa na uroczystościach z okazji 125-letniej rocznicy firmy Fiat, w jej turyńskiej fabryce – Mirafiori.
Fabryka ta, na przekór nobliwemu jubileuszowi, doświadcza zaś ostatnio raczej przeciwnych wiatrów. W samej Mirafiori produkcja w tym roku spadła o 63%. W sumie zaś, w ujęciu krajowym, włoskie zakłady należące do Stellantis wyprodukować miały wolumen mniejszy o 36% niż rok wcześniej.
Wolumen ten w naturalny sposób przekłada się też na poziom zamówień u lokalnych włoskich poddostawców. To budzi obawy związków zawodowych o bezpieczeństwo zatrudnienia. I obawy te, z tyleż politycznych, co ekonomicznych przyczyn, podziela też włoski rząd.
Jak stwierdził Urso, gabinet nie jest skłonny dopuścić, aby turyńskie zakłady Fiata zredukowano do statusu muzeum. Niedwuznacznie zasugerował też, iż rząd może zweryfikować zasadność przyznanych firmie subsydiów na rozwój produkcji.
Koszt przedwczesnego entuzjazmu
Turyńskie zakłady Mirafiori produkują ostatnio przede wszystkim model Fiat 500. Jest to – co wiele tłumaczy pod względem ekonomicznym – model elektryczny. EV nie mają zaś ostatnio łatwego rynku, zmagając się z miałkim zainteresowaniem ze strony odbiorców oraz silną rywalizacją ze strony konkurentów.
Zwłaszcza tych chińskich, korzystających z hojnych dotacji tamtejszych władz. Niedawno wprowadzono, co prawda, unijne cła zaporowe na EV z Chin. Już jednak odnotowuje się działania – i obawy – dotyczące omijania tychże ceł.
Stellantis zamierza walczyć o rynek, oferując konkurencyjnie wycenionego Fiata Pandę. Oczywiście konkurencyjna cena nie wzięła się znikąd – model jest w całości produkowany w zakładach w Serbii, gdzie koszty są dużo niższe.
Prezes firmy Fiat zadeklarował natomiast w jej imieniu, iż „deklaruje ona przywiązanie” do Włoch. Realizując owo przywiązanie, ma otworzyć we Włoszech nowe zakłady produkcyjne baterii do EV, a także centrum obróbki danych Mobilisights.
Czy Fiat będzie przez cały czas włoską firmą?
W niewielkim stopniu łagodzi to jednak spory. W kwietniu tego roku Fiat przeżył strajk pracowników zakładów w Turynie. Protestowali oni, oczywiście, przeciw zwolnieniom. Stellantis stanął również w obliczu działań prawnych włoskiego rządu w kwestii nazewnictwa i ochrony marki.
Chodziło tutaj o fakt, iż model Alfa Romeo Milano produkowano, wbrew nazwie, nie w Mediolanie, ale w Polsce, w zakładach w Bielsku-Białej. Natomiast Fiat Topolino, produkowany w Maroku, zawierał logo i znaki zawierające włoską flagę, nieprawidłowo sugerując miejsce pochodzenia.
Firma usunęła znaki oraz zmieniła nazwę Milano na Junior. W oczywisty sposób nie rozwiązuje to jednak długofalowego konfliktu – rząd i związki zawodowe pod żadnym pozorem nie chcą dopuścić do wyprowadzenia przez inwestora produkcji poza Włochy.
Ten zaś chce produkować w miejscu jak najtańszym. Wykorzystując do tego włoską technologię, know how i prawa do marki – resztę pozyskując jednak stamtąd, skąd jest to opłacalne.