Sery z Pokoniewa. Sekret smaku w mleku typu A2

4 godzin temu
Zdjęcie: Sery z Pokoniewa. Sekret smaku w mleku typu A2


Sery z Pokaniewa łączą tradycję z prozdrowotnymi wartościami. Dzięki mleku A2, nazywanemu pierwotnym, ich smak i jakość wyróżniają się na tle innych. W serowarni Moniki i Tomasza Cieślik wszystko zaczyna się od dbałości o zwierzęta i surowiec, co przekłada się na wyjątkowe produkty.

Prozdrowotne mleko A2

Sery z Pokaniewa zaczynają się tutaj, w tej oborze, dzięki tym zwierzętom – mówi z uśmiechem Tomasz Cieślik. Niewątpliwym atutem serowarni z Pokaniewa jest mleko. – To, iż mamy dobre sery wynika z tego, iż mamy dobre mleko. Każdy serowar chciałby mieć mieć wpływ na to, z jakiego mleka powstają jego produkty. My tę możliwość mamy i dobrze ją wykorzystujemy. Poszliśmy nieco dalej, ponieważ nie dość, iż mamy dobrej jakości mleko, to dodatkowo mamy mleko prozdrowotne, czyli mleko A2 – przez niektórych nazywane mlekiem pierwotnym, bo kiedyś wszystkie krowy produkowały takie mleko, więc jesteśmy przyzwyczajeni do jego trawienia. To mleko jest bardzo zbliżone do mleka koziego, czy też mleka matki – tłumaczą Monika i Tomasz Cieślik.

Najnowsze „dziecko” serowarni to gouda i tak, jak w przypadku dziecka, gouda też wymaga czasu i opieki.

Samo jej zrobienie zajmuje praktycznie cały dzień. Jest to ser wymagający – drobne ziarno, trzeba dogrzać. Procedury nie są łatwe, a później opieka. Ser lubi miłość. Codziennie trzeba odwracać, trochę do niego pomówić, zamknąć, dać mu spokój i następnego dnia znów to samo. Jest przy nim pracy, ale ten smak wszystko wynagradza – zapewnia Monika Cieślik.

Cały proces produkcji jest dużo bardziej skomplikowany, niż w przypadku sera świeżego, korycińskiego, ale satysfakcja rekompensuje to nasze zaangażowanie i nasze wszystkie trudności. Poza tym, jest to chyba to, po co nasza serowarnia powstała – właśnie sery szlachetne, długodojrzewające. Oczywiście, nie zamykamy się na cały przekrój nabiału, ale docelowo chcemy mieć sery długo dojrzewające, które są też inwestycją, ponieważ to są pieniądze, które otrzymamy dopiero za dwa miesiące. Jednak dzięki temu będziemy pracować dużo bardziej stabilnie, nie będzie takich skoków cenowych w naszej serowarni. Poza tym, to jest taki kapitał. Za dwa miesiące wyciągamy, sprzedajemy i zobaczymy, co za te pieniądze kupimy. Pewnie znów zainwestuje, bo potrzeby w serowarni są bardzo duże – mówi Tomasz Cieślik.

Sam proces produkcji to nie wszystko. Niezwykle ważne jest też zaplecze, logistyka.

Wyprodukować ser? Nie ma problemu. Lepszy, gorszy – każdy zrobi go w garnku, w kociołku, w wiadrze, czy w misce. Oczywiście, powstanie jakiś ser. Natomiast przygotować go tak, żeby on dojrzał, dopieścić go i cały proces przechowywania – to już wyzwanie – zauważa rolnik.

Własna serowarnie jest zwieńczeniem wielu lat pracy i starań, a jej atutem jest mleko.

Żeby dorobić się takie procentu krów w stadzie z genem A2 – to są lata selekcji, lata doboru buhajów, lata zostawiania najlepszych krów, które ten gen posiadają. Z buhajami A2 pracujemy od 2012-2013 roku. Na początku było bardzo trudno dostać takie buhaje. Posiłkowaliśmy się mieszanymi buhajami, licząc na szczęście, iż w drodze selekcji uzyskamy krowę, która ma gen A2A2. Bywało różne – raz się udawało, a raz nie. Z biegiem lat buhajów stało się coraz więcej i stały się coraz lepsze genetycznie. Teraz możemy wybierać i osiągać przy tym nasze cele hodowlane. Wcześniej nie do końca tak było – krowy nie były tak długowieczne, nie miały takiego procenta tłuszczu i białka, jaki nas interesował, albo zapładniały się gorzej. Teraz najlepsze buhaje gwarantują to, czego szukamy w naszej oborze i niosą ze sobą dodatkową korzyść, jaką jest mleko A2. Postawiliśmy może nie va banque, bo dużo nie straciliśmy idąc w tym kierunku, o ile chodzi o hodowlę. Natomiast teraz widząc zainteresowanie kolegów, rolników, którzy patrząc m.in. na nas, także starają się pozyskać to mleko A2 u siebie w gospodarstwach, to na pewno cieszy, na pewno dodaje nam otuchy w dalszej drodze. Ta myśl, iż kiedyś coś, co może nie wymyśliliśmy, bo my też podpatrywaliśmy nowe trendy, które się dzieją na świecie, sprawiło, iż u nas w gospodarstwie powstało mleko A2 – opowiada Tomasz Cieślik.

Jeden aminokwas, który zmienił wszystko.

Mleko A2 jest łatwiej przyswajalne, a jego skład jest bardzo podobny do mleka matki. Skierowane jest głównie do osób, które mają alergie. Państwo Cieślik swoją działalnością wpisują się w panujący trend „powrotu do korzeni”.

Teraz modne są zioła, wracamy do tradycyjnego wyrobu wędlin, a my nie tyle wracamy do starych przepisów wykonywania różnych produktów nabiałowych, ale do surowca, z którego były wykonywane. Wracamy do tej pierwotnejformy mleka – zauważa Monika Cieślik.

Ludzie są coraz bardziej świadomi. Wiedzą, po co przyjeżdzają, wiedzą, jak ten produkt ma smakować. Wszyscy są przyzwyczajeni do serów ze sklepów, do jogurtów, do masła, do wszystkich produktów nabiałowych ze sklepów i niektórzy tego dobrego dopiero się uczą, a inni pamiętają go z lat młodości. Większość tych ludzi wie, po co przyjeżdża. Są zdeterminowani, mają swoje konkretne, ulubione produkty – mówi Tomasz Cieślik.

Gospodarze podkreślają, iż odpowiadają za jakość swoich produktów swoim nazwiskiem.

Odpowiadamy za jakość naszego mleka. Jest ciągle badanie, poddawane normom. Wiemy, jakie to mleko jest. Najważniejszą gwarancją, jest nasza gwarancja – nasze nazwisko, nasza serowarnia, która nie może pozwolić sobie na produkowanie byle czego. Staramy się wytwarzać jak najlepsze produkty, które nam smakują, bo wiemy, iż o ile będą nam smakować, to będą również smakować klientom. o ile chcemy wiedzieć, czy produkt jest dobry, to musimy sprawdzić, czy producent go spożywa. o ile ktoś pyta, czy to mleko jest dobre, czy nie ma antybiotyków, to odpowiadamy, iż nasze dzieci je piją, a własnych dzieci na pewno byśmy nie truli – zapewniają małżonkowie.

Największą euforia daje fakt, iż gospodarze obecni są podczas każdego etapu powstawania sera, czy też nabiału – od produkcji, poprzez przetwórstwo, aż po sprzedaż.

– Dla nas jest najwieksza satysfakcja, iż nasza serowarnia zarabia na każdym etapie – i poprzez produkcję, i poprzez sprzedaż bezpośrednią. I to jest właśnie kwintesencja, tak powinno moim zdaniem wyglądać polskie rolnictwo. Mimo, iż resztę produkcji sprzedajemy do mleczarni, bo póki co marginalnie wykorzystujemy to nasze mleko, ale i tak daje nam to wielką satysfakcję – nie kryją zadowolenia małżonkowie.

– Mnie najbardziej cieszy odzew lokalny. To, iż ludziom z Polski smakuje ser, jest bardzo miłe, ale Podlasie to kraina mlekiem płynąca, więc tym bardziej cieszy, iż sąsiedzi przychodzą, bo im smakuje, kupują i chwalą. Mieliśmy taką sytuację, iż podczas jarmarku ktoś szedł i krzyczał do ludzi w kolejce, iż to najlepsze masło, jakie w życiu jadłem. Takie sytuacje bardzo cieszą – dodaje Monika Cieślik.

Rok 2024 w Pokaniewie był rokiem wyzwań, uczenia się przepisów i różnych rodzajów sera.

Zaczęliśmy też produkcję jogurtów. To wszystko wydarzyło się w minionym roku. Musieliśmy znaleźć na to czas, nauczyć się i myślę, iż to nam wychodzi. Klienci oceniają, piszą pochlebne wiadomości i to na pewno nas napędza. Nie zmarnowaliśmy tego roku – podsumowuje gospodarz z Pokaniewa.

Idź do oryginalnego materiału