Sezon piwny rozczarował, lato pogłębiło spadek rynku do 8% r/r

5 godzin temu

Zakończony sezon piwny był rozczarowujący i prawdopodobnie pogłębił skalę spadków z pierwszego półrocza bieżącego roku, w którym branża odnotowała zmniejszenie wolumenu przekraczające 6%, powiedział ISBnews dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie Bartłomiej Morzycki. Po 9 miesiącach br. spadek spożycia mógł wynieść 8% r/r i taki też może być wynik rynku w ujęciu całego 2025 roku. Jedyną kategorią, która rośnie – i to w tempie dwucyfrowym – są piwa bezalkoholowe, które stanowią już ok. 8% rynku piwa.

„Zakończony sezon piwny był rozczarowujący. Niestety, już w I półroczu odnotowaliśmy spadek przekraczający 6%. Miesiące letnie nie przyniosły poprawy, a wręcz pogłębiły skalę spadków. Był to więc najsłabszy sezon dla branży piwowarskiej od bardzo dawna. Do przyczyn możemy na pewno zaliczyć pogodę, która w tym roku była wyjątkowo niekorzystna i znacznie gorsza niż np. rok wcześniej. Ale przyczyn nie upatrywałbym jedynie w pogodzie, gdyż sytuacja na rynku piwa i szerzej – na rynku alkoholowym – ma swoje głębsze podstawy” – powiedział w wywiadzie dla ISBnews Morzycki.

„Od dłuższego czasu obserwujemy stały trend zmniejszania spożycia alkoholu przez duże grupy konsumentów. Cześć z nich całkowicie rezygnuje z alkoholu, a część ogranicza spożycie. Motywacją dla takich decyzji jest zarówno kwestia zdrowia, jak też fakt, iż piwo w ostatnim czasie wyraźnie zdrożało i przez wielu konsumentów jest postrzegane jako dość drogie. Jako część rynku dóbr szybkozbywalnych (FMCG) odczuwamy pogorszenie koniunktury i widzimy zaciskanie pasa przez wielu konsumentów. Paradoksalnie, z danych statystycznych dotyczących wynagrodzeń mogłoby wynikać, iż siła nabywcza rośnie i za średnie wynagrodzenie można zakupić więcej piwa, ale pozostaje to wyłącznie w sferze teorii – w praktyce konsumenci kupują mniej i to wyraźnie” – podkreślił.

Dyrektor szacuje, iż po 9 miesiącach 2025 roku wolumenowy spadek sprzedaży piwa mógł wynieść choćby 8% r/r.

„Sezon letni już za nami, więc skoro wtedy rynek nie odrobił strat, trudno spodziewać się znaczącej zmiany w końcówce roku. To będzie prawdopodobnie najgłębszy spadek rynku, większy niż w 2023 r., kiedy zmagaliśmy się ze skutkami wysokiej inflacji” – wskazał.

Z kolei piwa bezalkoholowe są jedyną kategorią piwną, która rośnie w tym roku, i to w tempie dwucyfrowym, dodał.

„W przeciwieństwie do całego rynku, piwa bezalkoholowe są jedyną rosnącą kategorią, i to w dodatku rosnącą dość szybko, gdyż w tempie dwucyfrowym. Jest to konsekwencją wspomnianych wyżej trendów konsumenckich, gdyż dla dużej grupy osób rezygnującej lub ograniczającej spożycie napojów z procentami piwo bezalkoholowe jest zdrową alternatywą, bezpiecznym substytutem dającym porównywalne doznania smakowe bez ryzyka związanego z etanolem – widzimy potwierdzenie tego w praktycznie wszystkich badaniach konsumenckich” – powiedział dyrektor.

„Konsumenci mogą wybierać swoje ulubione piwa w wybranej wersji – z procentami lub bez i – jak widzimy – ten rynek się powiększa. Częściowo rekompensuje spadki sprzedaży piw alkoholowych, natomiast przez cały czas jest stosunkowo niewielki, wynosi ok. 8% całości rynku, więc choćby dynamiczny wzrost nie ma wpływu na negatywny obraz całości” – dodał.

Zaznaczył, iż największymi w tej chwili wyzwaniami dla branży pozostaje wdrożenie systemu kaucyjnego, który jest dużą inwestycją i wysiłkiem organizacyjnym oraz zaostrzenie dyskusji wokół polityki alkoholowej.

„Cały czas nie tracimy nadziei na uratowanie w tej chwili funkcjonujących systemów kaucyjnych dla butelek zwrotnych, które są efektywne i nigdy nie powinny zostać wchłonięte do systemu dla opakowań jednorazowych. W reżimie nowych przepisów takie butelki przestają być opłacalne. System rozrywa w tej chwili działające łańcuchy obiegu tych butelek i w konsekwencji mogą one wypaść z rynku, gdyż producenci nie będą mieli motywacji, aby korzystać z tego typu opakowania” – powiedział dyrektor.

„Kolejnym wyzwaniem jest zaostrzenie się dyskusji wokół polityki alkoholowej. Mamy dosłowną eksplozję pomysłów, bez rzetelnego zastanowienia się nad skutkami ich realizacji. Z jednej strony resort finansów gwałtownie planuje podnosić akcyzę, a w Sejmie mamy już 3 projekty zmiany ustawy o wychowaniu w trzeźwości, a czwarty projekt przedstawiło właśnie Ministerstwo Zdrowia. Sprawia to wrażenie chaosu i naprawdę trudno powiedzieć, czego mamy się spodziewać, gdyż w tych propozycjach znalazły się zapisy kuriozalne, jak np. zakaz reklamy i sprzedaży piw bezalkoholowych, czyli uderzenie w tę część rynku, która stanowi akurat pozytywną zmianę i która wręcz powinna być wspierana przez państwo, tak jak ma to miejsce w wielu krajach Europy Zachodniej” – dodał.

Ocenił, iż w Polsce niekoniecznie mamy do czynienia z walką z alkoholizmem, a bardziej z samą kategorią piwa.

„Mam wrażenie, iż niektórzy chcą walczyć głównie z piwem, jakby to spadające przecież najszybciej spożycie piwa było najważniejszym problemem alkoholowym. Trudno nam się pogodzić z faktem niedostrzegania patologii spożycia małpek i kierowania uwagi np. na kwestie reklamy, czyli sprawy raczej drugorzędnej. Wydaje się, iż mamy tu do czynienia z działaniami inspirowanymi przez tych, którym zależy na odciąganiu uwagi od najważniejszych problemów, a próba pogorszenia warunków funkcjonowania piwa jest grą interesów, w którą próbuje wciągać się polityków” – podkreślił Morzycki.

Jego zdaniem istniejące wyzwania i ryzyko kolejnych może doprowadzić do powolnego znikania browarów, bo wykorzystują one – choćby największe – ok. 70% swoich mocy produkcyjnych. Ryzyko, iż część z nich nie przetrwa, jest stosunkowo duże.

„Niestety, biorąc pod uwagę powyższe ryzyka – a wymieniłem tylko część z pojawiających się pomysłów – choćby częściowa ich realizacja może okazać się zabójcza dla dużej części rynku piwa. jeżeli chodzi np. o akcyzę, to w przypadku wdrożenia podwyżki proponowanej przez Rząd będziemy mieli stawkę na tym samym poziomie co Dania. Już teraz akcyza od piwa w Polsce jest znacząco wyższa niż w Niemczech czy Czechach i zaczynamy widzieć zjawisko przywozu piwa z tych właśnie krajów. Czyli konsumpcja realizuje się u nas, ale podatki i miejsca pracy zostają za granicą. W konsekwencji takiej polityki powolne znikania browarów będzie faktem. Dziś największe browary wykorzystują ok. 70% swoich mocy produkcyjnych więc ryzyko, iż część z nich nie przetrwa, jest stosunkowo duże” – ocenił dyrektor.

Zaznaczył, iż przez rosnące koszty produkcji średnie ceny piwa wzrosły o ok. 45% na przestrzeni ostatnich czterech lat.

„W ostatnim czasie wzrost nieco zwolnił, ale pamiętajmy o akcyzie, która przełoży się wprost na cenę (szacujemy, iż byłoby to ok. 20 gr na puszkę lub butelkę), oraz o kaucji – do każdej puszki z piwem trzeba będzie dopłacić 50 gr, które później wprawdzie można odzyskać, ale w momencie zakupu piwo w odczuciu klienta będzie droższe. I dotyczy to tylko piwa, gdyż alkohole w szkle jednorazowym np. małpki nie są kaucją objęte” – zakończył Morzycki.

Wcześniej w tym roku Browary Polskie informowały, iż rynek piwa w Polsce wzrósł wartościowo o 0,2% do 22,9 mld zł, ale wolumenowo spadł o 1,7% do 3,02 mld litrów w 2024 roku, kategoria piw bezalkoholowych wzrosła zaś o 17,4% pod względem wolumenu, osiągając udział 6,4% w całej kategorii piwa, a wartościowo wzrost wyniósł 16,8% do 1,727 mld zł (udział w kategorii wzrósł do 7,5% z 6,5%).

Źródło: ISBnews

Idź do oryginalnego materiału