Sfałszowany wykres PKB? Tak manipulują wami politycy! Saryusz-Wolski przyłapany!

3 tygodni temu

DZIEŃ DOBRY! Witam w pięknej serii Jak Oni Manipulują, gdzie pokazujemy wam jakie gospodarczo / ekonomiczno / finansowe dyrdymały i manipulacje opowiadają wam politycy przeróżnych partii.

Tu nie ma sentymentów ani sympatii politycznych. Jak trafie na coś wybitnie głupiego i manipulacyjnego, to będzie o tym materiał. Niezależnie, z której strony gra manipulant. Tym razem natrafiłem na prawdziwe złoto. Jacek Saryusz Wolski wystawił na pustą, więc żal było nie strzelić.

Strzelam więc, bo ojjjj Panie Jacku, jak się ma w opisie na Wikipedii „ekonomista”, to chyba po prostu nie wypada?

ALE, ale spokojnie bojówki PISu. W drugiej części mam też specjalnie dla was diss na przedstawiciela koalicji rządowej. Tym razem Katarzyna Pełczyńska Nałęcz, Minister funduszy i polityki regionalnej, która kusi wyborców dojeżdżaniem złych krwiożerczych banków zapominając o tym, iż to rząd je kontroluje.

Złoty to będzie materiał.

Sfałszowany wykres PKB? Tak manipulują wami politycy! Saryusz-Wolski przyłapany!

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe

Wykres, który wszystko zmienia

Pan Jacek dowalił do pieca. Niby tylko wstawił sobie wykres. Wykres pokazujący jak zmieniało się nominalne PKB Polski w dolarach w cenach stałych w okresie 1987 – 2023. No przecież tylko pokazał wykres z danymi. Nic wielkiego prawda? Albo dane są prawdziwe albo nie. No i dane są prawdziwe. Problem w tym, iż są przedstawione w sposób arcymanipulacyjny. Niestety im dłużej się na ten wykres patrzy, tym więcej głupot w nim widać. Naprawdę tu jest tyle złota, iż choćby nie wiem, od czego zacząć.

Jak widać, wykres przedstawia niby PKB Polski (no prawie, ale to zaraz). Mamy zaznaczone rządy PIS i PO. Wolski jest z PIS. Oczywiście wychodzi, iż jak rządził PiS, to było gitara siema, kraina mlekiem i miodem płynąca, a jak było PO, to stagnacja, nędza, bieda, głód i ogólnie śmierć pod mostem, wiadomo. Potem znowu sielanka, bo PIS. Co w takim razie tutaj nie gra? Hmm…

Po pierwsze weźmy coś oczywistego, czyli fakt, iż post jest z 2025 roku, a wykres urywa się w roku 2023 i to na PROGNOZIE 2023 roku. Zerknijmy, jak będzie wyglądał, kiedy dodamy dane za 2024 i częściowo za 2025. Kurde, dalej rośnie, a przecież już rządzi kto inny. Do tego jakby pokazać ten sam wykres z prognozą na 2026*, to też dalej rośnie. Czemu w sumie nie pokazać 2026* z prognozą na 2026? W końcu Wolski pokazał wykres bez danych końcowych na 2023 tylko z prognozą na 2023. Chyba choćby więcej wartości w 2025 miałoby pokazywanie wykresu obejmującego prognozę na 2026 nie?

PKB zgodnie z tym nowym wykresem wzrosło w 2024 roku do poziomu 908,58 miliarda dolarów amerykańskich z 809,71 miliarda dolarów rok wcześniej, co daje wzrost o jakieś 12% rok do roku. Szalone prawda? Mało tego prognozy na 2025 rok są równie optymistyczne i dynamiczny wzrost ma się utrzymać do końca dekady.

Inflacja, czyli niewidzialna ręka wykresu

No dobra, ale ucięcie wykresu to tam takie pierdek. Nie łapałby się na materiał. Lecimy dalej. Zauważcie, iż w nagłówku tego wykresu jest fraza „at current prices”, co dokładnie można przetłumaczyć, jako „po obecnych cenach”. Innymi słowy, jeżeli inflacja w danym okresie rosła, to już sam wzrost cen przyczyniłby się do tego, iż wartość PKB w takim ujęciu wzrośnie.

Innymi słowy, wiarygodność tej miary PKB jest po prostu zerowa, bo nie oddaje one rzeczywistej poprawy warunków gdziekolwiek. Ten wykres NIE ELIMINUJE wzrostu cen, który tak się składa, w tym okresie był akurat istotny i to bardzo. I to uwaga… ceny wzrosły w trakcie rządów… PIS.

Żeby to sobie lepiej wytłumaczyć, trzeba powiedzieć, iż PKB to wynik dodawania, gdzie sumujemy konsumpcje, czyli nasze wydatki, jako konsumentów, inwestycje firm, wydatki rządu i eksport netto.

Jeśli więc ceny dynamicznie rosną, to wydajemy więcej pieniędzy, a PKB w nominalnych wartościach wzrośnie. Czy to jednak znaczy, iż wasz standard życia się podniósł? Paradoksalnie może to choćby oznaczać coś zupełnie odwrotnego.

Patrz Pan, Panie Wolski jak wyglądały wskaźniki inflacji. Oto wielka zagadka gospodarczego numer 2 rozwikłana. Nie, to nie oznacza, iż PIS odpowiada za inflację. Nie o tym jest materiał .To oznacza jedynie tyle, iż Pan Wolski dorobił sobie ideologię do wykresu i spróbował ją przeforsować dalej.

Dlaczego realny PKB ma znaczenie

Dlatego oblicza się realny wskaźnik PKB. Realny PKB oblicza się, aby wyeliminować wpływ inflacji i ocenić rzeczywisty wzrost gospodarczy w ujęciu ilościowym, czyli w stałych cenach z wybranego roku bazowego.

Spójrzmy sobie, jak wygląda wykres realnego PKB w Polsce od 1996 roku do dziś. Ups.

Już mniej fascynujące prawda? No i zdecydowanie mniej miejsca na manipulacje. Te charakterystyczne ząbki wynikają po prostu z sezonowości kwartalnych.

Jeszcze lepszym wskaźnikiem do oceny rzeczywistej sytuacji byłby w zasadzie PKB per capita, wyrażony według parytetu siły nabywczej (PPP). W tym ujęciu uwzględnia się dodatkowo:

  • liczbę mieszkańców, co odzwierciedla wzrost dobrobytu na jednego mieszkańca.
  • przeliczanie waluty uwzględniające różnice w sile nabywczej pieniądza w różnych krajach, eliminując różnice w poziomach cen.

PKB per capita według parytetu siły nabywczej jest o niebo lepszą miarą czegokolwiek niż PKB wyrażony nominalnie, jak to sobie pokazał Pan Wolski. Ten z kolei wyglądałby tak. Znowu mniej ekscytująco nie?

Jedynie tempo wzrostu jest imponujące Zarówno za PIS jak i PO jak i PIS, ale trudno kręcić tu gównoburze na X-ie.

Kurs waluty – cichy sabotażysta wykresów

To dalej nie koniec! Poza tym, iż wykres był urwany, przedstawiony w wartościach nominalnych, nie redukował wpływu inflacji i nie uwzględniał liczby mieszkańców, to dalej nie skończyliśmy. Wykres Wolskiego ma kolejny smaczek…. jest wyrażony w dolarach. To znaczy, iż był nie tylko podatny na inflację, ale też na różnice w kursach walutowych między złotym a dolarem amerykańskim.

Aby zrozumieć, jaki wpływ na przedstawiony przez pana Jacka wykres miały wszystkie te czynniki, wystarczy spojrzeć na PKB innych państw z naszego regionu Europy, których waluty i inflacja zachowywały się podobnie.

PKB Czech, Węgier, Ukrainy, Słowacji, Słowenii czy Litwy wyglądało w tym samym okresie bardzo podobnie: wzrost do 2008 roku, następnie kryzys w USA, stagnacja do 2015 roku i dalszy rajd PKB.

W 2008 roku, kiedy zakończyły się pierwsze rządy PIS, wybuchł wielki kryzys finansowy w USA, który miał ogromny wpływ na całą światową gospodarkę. Czy Pan Jacek swoim postem chcę mi zasugerować, iż to Platforma jest winna globalnego kryzysu finansowego rozpoczętego w Stanach? To niezłe macki musi mieć ten Tusk.

Wiecie co się stało po kryzysie finansowym? Szok – zaczął drożeć dolar, a gdy zaczął drożeć dolar, to nasze PKB WYRAŻONE W DOLARZE na wykresie Wolskiego stało w miejscu. Dolar od 2008 do 2015 podrożał jakieś 100%, co realnie wpływa na to, jak wygląda wykres Wolskiego.

Jeśli ktoś będzie bezmyślnie kierować się takimi wykresami, jak próbował sugerować Pan Wolski, to jedyne co was czeka to głupie wnioski.

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Dynamika PKB – jak mierzyć prawdziwy wzrost

Jeśli naprawdę chcecie ocenić wzrost gospodarczy kraju, to już patrzcie sobie chociażby na dynamikę wzrostu PKB. Dynamika nie pokazuje wartości samego PKB, jak wszystkie dotychczasowe wykresy, ale tempo zmiany, czyli jak gwałtownie w danym okresie rozwija się Polska. Oczywiście tempo zmiany tego dobrego PKB, a nie mierzonego w dolarach i nominalnie.

Jak widać, tempo wzrostu nie pozwala w żadnym stopniu wyróżnić jednoznacznie lepszych lub gorszych rządów. Widać za to typową cykliczność gospodarczą oraz silniejszy wstrząs spowodowany pandemią COVID-19. Tylko tyle.

Poza tym ogólna dynamika znajduje się w lekkim trendzie spadkowym, co też jest naturalne, bo im kraj bardziej rozwinięty i bogatszy, tym trudniej o dalszy szybki rozwój.

Wstyd Panie Wolski zwłaszcza skoro tytułujemy się „ekonomistą”. W porządku, chyba wyczerpałem już ten magazynek. Czas przeładować.

Minister i jej krucjata przeciwko bankom

Katarzyna Pełczyńska – Minister Funduszy i Polityki Regionalnej idzie w ślad za swoim liderem Szymonem Hołownią i bierze na cel złe banki, które wysysają z biednego polskiego konsumenta ostatni grosz i porzucają go na pastwę losu.

Swoją drogą mówiłem Wam, jak interesująca jest walka Hołowni z bankami i ciągłe nawoływanie do obniżek stóp procentowych w kontekście tego, iż Pan Szymon sam ma kredyt, który przekracza 2 miliony złotych. No cóż… może jakbym miał, to też bym chętniej walczył z bankami.

No dobra ale wróćmy do posta Pani Katarzyny. Przytoczę Wam treść tego posta, bo Pani Katarzyna trochę się rozpisała:

„Zysk netto sektora bankowego pobił kolejny rekord: 16,5 mld zł za pierwsze 4 miesiące tego roku

To 2 mld więcej niż w analogicznym okresie 2024 r.– najlepszym w historii bankowości III RP.

To smutny rekord, bo pomimo gigantycznych zarobków – działalność inwestycyjno-kredytowa banków maleje. I to przy ogromie niezaspokojonych potrzeb w tym zakresie: infrastrukturalnych i mieszkaniowych.

Banki nie finansują gospodarki, bo wolą „wyciskać jak cytrynę” małą grupę klientów. Oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w PL jest jednym z najwyższych w Europie!

Nie ma nic złego w bogaceniu się banków. Ale banki muszą się bogacić dając napęd gospodarce i energię rozwojową obywatelom. A nie kosztem rozwoju i kosztem ludzi!!!

Dlatego należy wprowadzić podatek od nadzwyczajnych zysków banków, od „manny z nieba”.

Główne zalety:

jest trudno przerzucalny na klientów (dodatkową marżę zabierze fiskus)

Zmuszą banki do zwiększenia akcji kredytowej

Dochód z podatku można dać na ważne reformy społeczne np asystencja dla OzN

Podatek taki wprowadzono w ostatnich latach w wielu krajach UE, w tym w Czechach, Włoszech, Hiszpanii czy na Litwie.

Nie bójmy się odważnych zmian! One dadzą impuls rozwojowy”

Co robi Pani Katarzyna? Otóż kreuje swoim postem fałszywy obraz rzeczywistości, sugerując, iż banki żerują na polskim społeczeństwie i wyciskają nas jak cytrynę i dlatego państwo musi wkroczyć z nowym podatkiem i zabrać im część zysków w formie nowego podatku, a potem za te zabrane bankom pieniądze ulepi nam nowy lepszy kraj.

Tylko iż banki podobnie jak inne przedsiębiorstwa płacą już podatek CIT od zysków. To raz. Dlaczego bank miałby płacić dodatkowe podatki tylko z racji działania w określonej branży? Tego ja osobiście nie wiem. Za to wygląda to na żerowanie na stereotypach wykreowanych przez popkulturę, które wmawiają nam, iż źli bankierzy w cylindrach okradają biednych ludzi.

Ale to tam mały miki, bo banki już płacą w zasadzie podatek tylko dlatego, iż działają w danej branży. To podatek bankowy od aktywów! Tzw. („bankowa danina”) w Polsce to specjalna opłata nakładana wyłącznie na sektor bankowy. Inne firmy (przemysłowe, handlowe, usługowe, ubezpieczyciele itd.) nie płacą nic podobnego. To podatek, który nie jest powiązany z wynikiem finansowym (zyskiem czy stratą).

Podatek czy propaganda?

Teraz wielki twist akcji. Ponad połowa aktywów sektora bankowego w Polsce jest w rękach Skarbu Państwa. To z kolei oznacza, iż większość zysków banków może z powodzeniem trafiać do budżetu. Wystarczy tylko uchwalić dywidendę.

Tylko iż jeżeli wypłaci się dywidendę, to kasa trafi też do innych, a z podatku trafiłaby TYLKO do budżetu. Przecież to nic innego jak podatek miedziowy dla KGHM. Sposób na obejście innych akcjonariuszy.

Ktoś pomyśli, I DOBRZE BARDZO. CZAS OBCHODZIĆ TYCH AKCJOANRIUSZY KAPITALISTÓW PRZEBRZYDŁYCH FUJ.

Yyyyy – no cóż, głównie to Ci inni to OFE czy PPK, czyli w zasadzie wy wszyscy emeryci, którzy mają ogromne udziały w bankach. Otrzymane dywidendy byłby pośrednio dla was i pracowałyby na wasze emerytury.

Wprowadzenie nowego podatku bankowego to nic innego jak przekierowanie tych zysków do jednego akcjonariusza, czyli Skarbu Państwa, z pominięciem pozostałych udziałowców. Jak OFE, PPK czy zwykli inwestorzy indywidualni.

Dodatkowy podatek od zysków banków to nic innego jak obchodzenie innych. Kompletnie antyrynkowe zagranie, które uderza w polskich emerytów i zaburza zaufanie inwestorów do polskiego rynku kapitałowego. jeżeli jest rządowa zgoda na to, żeby takie zyski „przejąć i zbudować z nich wielką Polskę”, to wystarczy PRZEGŁOSOWAĆ DYWIDENDY. Inaczej cała procedura realnie nie poprawia nic poza budżetem rządu, a do tego może uderzyć w całą strukturę rynku.

Nie wiem, czy pani Katarzyna naprawdę tego wszystkiego nie rozumie, czy po prostu wieszanie psów na bankach w czasach wysokich stóp procentowych jest politycznie opłacalne. Gdybym miał strzelać, powiedziałbym: jedno i drugie. Tak czy inaczej — podatek bankowy nie sprawi, iż wasze raty kredytów magicznie spadną. W praktyce największy udziałowiec, czyli państwo, zgarnie ze stołu jeszcze więcej kasy niż dotychczas, a mniejsi akcjonariusze zostaną z ręką w nocniku. Świetny pomysł.

Tak właśnie oni manipulują. Tym razem Wolski i Pełczyńska-Nałęcz, ale spokojnie mam już zakładki czegoś od Lewicy i Konfederacji.

Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących

Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału