Skandal wokół brukselskich organizacji pozarządowych pogłębia się

3 godzin temu

Skandal wokół brukselskich organizacji pozarządowych pogłębia się. Teraz Europejskie Stowarzyszenie Podatników (TAE) złożyło oficjalną skargę przeciwko byłym komisarzom UE Fransowi Timmermansowi i Virginijusowi Sinkevičiusowi, oskarżając ich o nieprzejrzystą i prawdopodobnie niezgodną z prawem alokację funduszy UE dla organizacji pozarządowych w latach 2019–2024, twierdząc, iż 7 mld euro zostało przydzielonych bez wystarczającej kontroli, a środki zostały wykorzystane zarówno do wywierania wpływu na Parlament Europejski, jak i do prowadzenia sporów sądowych z prywatnymi przedsiębiorstwami. Skargi zostały złożone do prokuratury w Monachium i do Prokuratury Europejskiej w Luksemburgu.

Według nowych informacji ujawnionych przez europosłów, łączna kwota wydana przez Komisję Europejską w latach 2019–2023 na dotacje dla 37 000 europejskich organizacji pozarządowych i grup lobbingowych wyniesie nawet gigantyczną kwotę 17 mld euro. Grupa Patriotów w PE opublikowała również rejestr dotacji, w którym wskazano organizacje, które otrzymały wsparcie Komisji Europejskiej w latach 2019–2023. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy będą musieli przyznać, iż pilnie potrzebne jest przeprowadzenie dochodzenia.

W czerwcu Parlament Europejski głosował już za powołaniem specjalnej grupy roboczej do zbadania i monitorowania finansowania organizacji pozarządowych. Wcześniej Komisja Europejska przyznała, iż miały miejsce „nieautoryzowane działania lobbingowe” finansowane z pieniędzy europejskich, w szczególności z tak zwanego programu LIFE. Miało to miejsce podczas poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej, kiedy jej wiceprzewodniczącym był holenderski socjalista Frans Timmermans, główny motor „zielonego ładu” UE.

Nowa grupa robocza zostanie wyposażona w specjalny personel i zbada tysiące stron umów między organizacjami pozarządowymi a Komisją Europejską. Inicjatywa ta powstała pod naciskiem Europejskiej Partii Ludowej (EPP), do której należy holenderski eurodeputowany Sander Smit, reprezentujący holenderską partię rolników BBB. Słusznie stwierdza on:

„Prawda musi wyjść na jaw! Nie do Komisji, która ma już prawo inicjatywy ustawodawczej, należy celowe wywieranie wpływu na posłów do Parlamentu Europejskiego poprzez ukryte lobby organizacji pozarządowych (NGO), które są finansowane i wykorzystywane przez samą Komisję Europejską. (…) Zasady praworządności mają zastosowanie nie tylko do państw UE, ale także do samych instytucji UE”.

To, iż nie jest normalne, aby instytucja rządowa pompowała fortuny podatników do wszelkiego rodzaju NGO – a choćby do mediów – nie jest w Brukseli wcale oczywisty. Większość think tanków zajmujących się polityką europejską – od Bruegel po CEPSjest w mniejszym lub większym stopniu finansowana przez instytucje, których działalność oceniają. Odbywa się to bezpośrednio, poprzez dotacje i przetargi Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego lub funduszu badawczego UE „Horyzont Europa”, lub pośrednio, poprzez programy, partnerstwa lub platformy wspierane przez UE. W większości przypadków nie jest to okazjonalne źródło dochodów, ale strukturalne finansowanie na dużą skalę. Fakt, iż podważa to wiarygodność odbiorców, jest czymś, czego wielu w Brukseli choćby nie rozumie.

Tajne umowy lobbingowe

W ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiło się coraz więcej szczegółów na temat tego, w jaki sposób Komisja Europejska wspiera finansowo cały ekosystem grup nacisku, najwyraźniej aktywnie kierując ich działaniami lobbingowymi. Na przykład niemiecka gazeta Die Welt ujawniła, iż „organizacje pozarządowe musiały lobbować w zamian za finansowanie w ramach umów i na przykład walczyć z elektrowniami węglowymi, pestycydami i umową o wolnym handlu między Europą a Ameryką Południową (Mercosur)”. Działo się to w czasie, gdy Komisja Europejska próbowała sfinalizować umowę handlową z latynoamerykańskim blokiem handlowym Mercosur.

W odpowiedzi Komisja Europejska nie wykazała się przejrzystością, a choćby wydaje się, iż celowo próbuje siać zamęt. Instytucja początkowo odmówiła rozmowy z gazetą na temat artykułu. Jednak po jego opublikowaniu w połowie czerwca, co nie było zaskoczeniem, wzbudził on duże zainteresowanie, eurokraci poczuli się zmuszeni do odpowiedzi. Kilka godzin po publikacji Komisja oświadczyła: „Nie ma żadnych tajnych umów z organizacjami pozarządowymi”, dodając, iż pieniądze trafiają do organizacji „na podstawie umów o finansowaniu uzupełnionych programami prac”.

Die Welt wyjaśnia: „Warunki mogą być różne, ale „umowy o finansowaniu” i załączniki do nich, w tym przypadku „programy pracy”, które widział Die Welt, są umowami – prawnie wiążącymi dokumentami podpisanymi przez dwie strony. Komisja obiecuje publiczne pieniądze, a organizacje pozarządowe wskazują, jak chcą je wydać, w tym na lobbing. Obie części umowy są zatem określone na piśmie – ile pieniędzy zostanie przekazanych i co zostanie dane w zamian”.

Innymi słowy, Komisja Europejska celowo zaciemnia obraz sytuacji.

Co więcej, kwoty przekazywane organizacjom pozarządowym są rzeczywiście wymienione w unijnym rejestrze przejrzystości finansowej, który każdy może sprawdzić w internecie, ale treść umów pozostaje ukryta przed opinią publiczną. Ponownie, według Die Welt, „obywatele nigdy nie zostali poinformowani, iż organizacje ekologiczne miały dyskredytować pestycydy i powstrzymać Mercosur”.

Gazeta uzyskała dostęp do dokumentów tylko dlatego, iż „pracownicy instytucji UE pokazali je na komputerze, mimo iż nie mieli do tego prawa. Ujawnienie ich tożsamości mogłoby narazić ich na konsekwencje prawne”. Fotografowanie umów jest zabronione, mimo iż Komisja twierdzi, iż nie są one tajne. Dlaczego więc nie opublikować tych umów? Według niemieckich dziennikarzy „stron nie można wydrukować ani przeszukiwać pod kątem określonych terminów. Co 30 minut znikają i trzeba je ponownie ładować. (…) Dokumenty są nadpisywane znakiem wodnym, który wskazuje, kto otworzył dokument na podstawie adresu IP komputera użytego do jego przeczytania”.

Wątpliwe praktyki

Czy powinniśmy uznać to za normalne? W Parlamencie Europejskim centrolewicowi socjaliści i demokraci, fałszywi „liberałowie” z Renew Europe, Zieloni i skrajna lewica zagłosowali przeciwko utworzeniu grupy roboczej. Rodzi to pytania o ich poglądy na temat kontroli demokratycznej.

Nawiasem mówiąc, Komisja Europejska i organizacje pozarządowe służące jako prywatna machina lobbingowa eurokratów nie tylko próbowały wpłynąć na Parlament Europejski – o czym już w 2023 r. skarżyła się holenderska europosłanka Esther de Lange. Próbowały one również potajemnie wpłynąć na niemiecką politykę. W 2020 r. niemiecki parlament zagłosował za stopniowym wycofaniem węgla do 2038 r. Jednak według urzędników UE nie było to wystarczające. Die Welt cytuje następujący fragment tajnego porozumienia zawartego z organizacją pozarządową „Client Earth”:

„Termin wycofania węgla do 2038 r. jest niezgodny z celem 1,5 stopnia określonym w porozumieniu paryskim i dlatego jest zbyt późny. (…) W nadchodzącym roku będziemy kontynuować nasze działania na rzecz walki z węglem w Niemczech, aby przyspieszyć wycofanie go z tego kraju”.

Takie praktyki można określić jedynie jako głęboko problematyczne, zwłaszcza iż nie są one niczym nowym.

Już w 2017 r. europejski poseł CDU Markus Pieper wezwał Komisję Europejską do zaprzestania wspierania organizacji pozarządowych, które działają wbrew „strategicznym celom handlowym i bezpieczeństwa” UE. Wydaje się oczywiste, iż organ administracyjny taki jak Komisja Europejska nie powinien angażować się w lobbing, niezależnie od tego, czy jest on zgodny z jej własną polityką, czy też nie.

Rosnąca krytyka

Europejski Trybunał Obrachunkowy opublikował w kwietniu krytyczny raport na ten temat. Ujawnił on, iż w latach 2021–2023 UE wydała co najmniej 7 mld euro z różnych funduszy na 90 organizacji pozarządowych zajmujących się polityką środowiskową, migracyjną lub nauką. Godnym uwagi odkryciem w tym kontekście jest fakt, że według Europejskiego Trybunału Obrachunkowego „znaczna część środków UE przeznaczonych dla organizacji pozarządowych w ramach zarządzania bezpośredniego trafiła do niewielkiej liczby organizacji pozarządowych. Spośród ponad 4400 organizacji pozarządowych 30 otrzymało ponad 40% całkowitych środków w latach 2014–2023 (tj. 3,3 mld euro).

Audytorzy ostrzegli, iż dane zawarte w ich sprawozdaniu „należy interpretować z ostrożnością, ponieważ nie ma wiarygodnego przeglądu środków unijnych wypłaconych NGO”, i wyrazili ubolewanie, iż „informacje te są publikowane w wielu systemach, na stronach internetowych i w bazach danych, co powoduje fragmentaryczne podejście, utrudnia przejrzystość i ogranicza wgląd w rolę organizacji pozarządowych w kształtowaniu polityki UE i realizacji programów. Ponadto bez tych informacji trudniej jest ocenić, czy fundusze UE są nadmiernie skoncentrowane na niewielkiej liczbie tych organizacji i czy taka koncentracja jest zgodna z celami polityki UE”.

Na szczęście wydaje się, iż w końcu nadchodzą zmiany. W zeszłym roku Komisja Europejska poinformowała zielone organizacje pozarządowe, iż nie będą już mogły wykorzystywać funduszy UE do lobbowania w instytucjach UE. W maju Komisja Europejska ogłosiła, iż odmówi finansowania działań lobbingowych lub rzeczniczych NGO zajmującym się konkretnie polityką zdrowotną ze względu na „ryzyko utraty reputacji” Unii Europejskiej.

Niedawno Komisja Europejska wysłała również pisma do dwóch organizacji pozarządowych, Europejskiej Sieci na rzecz Zapobiegania Paleniu Tytoniu (ENSP) i Smoke Free Partnership (SFP), nakazując im zaprzestanie lobbingu. Obie organizacje otrzymują znaczne fundusze od Komisji Europejskiej, a pierwsza z nich była podobno ściśle zaangażowana w proces legislacyjny, oprócz działalności lobbingowej. Organizacja SPF miała otrzymać od UE 95 000 euro na projekt organizacji konferencji poświęconych „podatkom promującym zdrowie od alkoholu, tytoniu i niezdrowej żywności oraz napojów, a także na naukę promowania tych środków”.

Sprawa ta stanowi dobry przykład całkowitej oderwanej od rzeczywistości postawy Komisji Europejskiej. Obie organizacje pozarządowe są zdecydowane zwalczać wszelkie alternatywy dla tytoniu, mimo iż państwa członkowskie UE, takie jak Szwecja, która uzyskała wyłączenie z unijnego zakazu stosowania snusu, udowodniły, iż takie paternalistyczne polityki podważają cel, jakim jest społeczeństwo „wolne od dymu tytoniowego”. w tej chwili Szwecja ma jeden z najniższych wskaźników palenia w Europie, a także znacznie mniejszą zachorowalność na choroby związane z paleniem. W porównaniu z innymi krajami UE w Szwecji odnotowuje się o 44% mniej zgonów związanych z paleniem tytoniu, o 41% mniej zachorowań na raka płuc i o 38% mniej zgonów z powodu nowotworów.

Właściwy komisarz europejski, Wopke Hoekstra, podziela jednak poglądy paternalistycznych organizacji pozarządowych. Naciska on na podwyższenie podatków od tytoniu, kierując się tym samym przeciwko alternatywnym produktom, w szczególności e-papierosom, całkowicie ignorując skuteczne podejście Szwecji. Podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim komisarz europejski stwierdził: „Palenie zabija, wapowanie zabija”, zrównując tym samym te dwa zjawiska, mimo iż według brytyjskiego departamentu zdrowia „najlepsze szacunki wskazują, iż e-papierosy są o 95% mniej szkodliwe dla zdrowia niż zwykłe papierosy”. Wydaje się, iż powszechną praktyką Komisji Europejskiej jest wykorzystywanie pieniędzy podatników do zatrudniania armii organizacji pozarządowych, które lobbują na rzecz wszelkiego rodzaju rozwiązań politycznych, często bardziej inspirowanych emocjami niż dowodami.

Słabnące poparcie dla organizacji pozarządowych

Według doniesień niektóre państwa członkowskie UE, w których rządzą lewicowi ministrowie, próbują zablokować działania mające na celu zniesienie dotacji dla organizacji pozarządowych zajmujących się lobbingiem. W szczególności ministrowie zdrowia Hiszpanii, Słowenii i Belgii mieli podczas posiedzenia Rady wyraźnie opowiedzieć się za finansowaniem organizacji pozarządowych ze środków UE. Najdalej posunął się belgijski socjalistyczny minister zdrowia Frank Vandenbroucke. Według doniesień twierdził on, iż organizacje te stanowią „niezbędną przeciwwagę dla rosnącej grupy lobbystów finansowanych przez przemysł”. Innymi słowy, zadaniem rządu byłoby rozdzielanie pieniędzy między zwolenników stanowisk politycznych, które według tego samego rządu są niedostatecznie reprezentowane w debacie.

Idź do oryginalnego materiału