Całkiem niedawno miałem okazję uczestniczyć w negocjacjach biznesowych.` W tym celu pojechałem do jednej z większych kancelarii prawnych w mieście. To, co tam zobaczyłem, daje do myślenia. I stanowi odpowiedź na pytanie – co daje nam etat w prestiżowym zawodzie. A także rzuca pewne światło na wyniki Kancelarii Mentzen.
Miejsce – duża kancelaria prawno-podatkowa, w dużym mieście, gdzieś na wschodzie Polski.
Siedziba – (400-500 m2) willa w tzw. dobrej dzielnicy. Spory parking, styl „rokokoko na bogato” czyli złoto, drewno, marmur. W budynku, dwa podmioty (nie wiem jak fizycznie i prawnie podzielone) „legal” czyli kancelaria i „tax” czyli doradztwo podatkowe plus księgowość.
W takim miejscu pracuje kilkanaście osób, z wyższym wykształceniem, aplikacją lub szczególnymi uprawnieniami (doradca podatkowy, radca prawny, adwokat). Według powszechnego przekonania należących do „uprzywilejowanej kasty” czyli zarabiających sporo powyżej średniej. Ja miałem odbyć spotkanie z jednym ze wspólników, legitymującym się poza edukacją prawniczą, także dyplomem MBA.
Parking
Jakimi samochodami według Was jeżdżą prawnicy i doradcy podatkowi? Spodziewacie się Mercedesów, Volvo, Jaguarów? Otóż nie. Rano na placu stało ok. 10 samochodów, z których najdroższy – 10-15 letni amerykański van, mógł być wart ok. 50-60 tys. zł. Większość stanowiły małe auta popularnych marek, na numerach z okolicznych powiatów.
I czas na wnioski. Być może trafiłem na enklawę „milionerów z sąsiedztwa”, a więc wyjątkowo oszczędnych ludzi, którzy pomimo sporych zarobków, poruszają się tanimi autami. Albo, co bardziej prawdopodobne, miejsce gdzie płaci się na tyle marnie, iż przy miejskich kosztach życia, wystarcza tylko na skromny pojazd.
A wspólnicy? Na posesji znajdowało się kilka garaży, prawdopodobnie właśnie dla nich. Mnie jednak bardziej interesowali typowi pracownicy. I tu – poziom Kancelarii Mentzen, którą opisywałem i małych biur prawno-księgowych z mojego miasta (4,5-7k netto za realne 50-60 godzin/tydzień), nie pozwala na samochodowe (i jakiekolwiek inne) szaleństwo.
Biuro.
Poza samym budynkiem i klatką schodową (wyglądającą jak żywcem wyjęta z gangsterki z lat 90-tych) daleko bez szału. Przeciętna korpo (nie mówiąc już o moim kliencie, firmie informatycznej) bije ich na głowę. 30-letnie meble z reklam banków w ok. 2000 r., pokój wielkości podobnej do gabinetu urzędnika średniego szczebla w moim mieście – tak wyglądało biuro wspólnika kancelarii.
Ceny.
Widziałem kiedyś ich umowę z dużym podmiotem państwowym – za ok. 100 zł/godzinę + VAT. Ten sam podmiot płacił niewielkiej, rodzinnej firmie IT za serwis systemu 500 zł+VAT za godzinę.
W tych 100 zł mieścił się zysk kancelarii, podatki i praca prawnika. Jestem w stanie policzyć precyzyjnie. Ten ostatni, choćby b2b zarabiał nie więcej niż 30-40 zł netto/godzinę (bo 12% podatku dochodowego, 9% składki zdrowotnej, jakieś koszty dojazdu, księgowości, komputera, telefonu, 4 zł/godzinę – ZUS). Gdyby zatrudniał się na umowę o pracę, choćby mniej. Młody stolarz bierze więcej. Nie mówiąc o programiście.
Klienci.
Siedziałem chwilę w poczekalni. Innych klientów nie było. Czyli bez szaleństwa.
Wnioski.
Obserwacja tej działalności skłoniła mnie do oczywistych wniosków. jeżeli mówimy o jednej z większych kancelarii prawnych i biur doradztwa podatkowego w mieście, rynek musi wyglądać bardzo słabo. Pracownicy dostają pensje na poziomie zwykłego urzędnika (nie-kierownika). Nie warto dzieci pchać na etat w takim miejscu.



![Obligacje indeksowane inflacją – kalkulator [aktualizacja listopad 2025]](https://marciniwuc.com/wp-content/uploads/2025/09/okladka-obligacje-aktualizacja-listopad-2025-1.jpg)





