Larry Fink, prezes BlackRock, oraz Brian Armstrong, stojący na czele Coinbase, wspólnym głosem ogłaszają nową erę w świecie finansów. Podczas wspólnego wystąpienia liderzy podkreślili, iż kryptowaluty przestały być niszową ciekawostką, stając się integralnym elementem globalnego systemu ekonomicznego, a granica między tradycyjną bankowością a cyfrowymi aktywami zaciera się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.
Koniec ery sceptycyzmu na Wall Street
Jeszcze kilka lat temu pomysł, by szef największej na świecie firmy zarządzającej aktywami (BlackRock) dzielił scenę z liderem giełdy kryptowalutowej, wydawał się scenariuszem science-fiction. Dziś jest to rzeczywistość, która definiuje obecny cykl rynkowy. Larry Fink, który niegdyś podchodził do Bitcoina z dużą rezerwą, w tej chwili stał się jednym z jego największych orędowników w świecie instytucjonalnym.
Zmiana narracji jest fundamentalna. Fink zauważa, iż kryptowaluty nie są już postrzegane przez pryzmat „instrumentu dla spekulantów”, ale jako pełnoprawna klasa aktywów, porównywalna do złota. Sukces funduszy typu spot ETF, w tym flagowego produktu BlackRock, udowodnił, iż popyt na cyfrowe aktywa wśród tradycyjnych inwestorów jest ogromny. Nie chodzi tu już o testowanie wód, ale o budowanie trwałych mostów kapitałowych. To właśnie zaangażowanie takich podmiotów legitymizuje branżę w oczach konserwatywnych funduszy emerytalnych i doradców majątkowych, którzy do tej pory omijali ten sektor szerokim łukiem.

Użyteczność ponad spekulację
Z perspektywy Briana Armstronga, prezesa Coinbase, obecna faza rozwoju rynku to coś więcej niż tylko wzrost wycen wyrażonych w USD. Armstrong zwraca uwagę, iż wchodzimy w okres, w którym technologia blockchain zaczyna rozwiązywać realne problemy infrastrukturalne. Podczas gdy BlackRock skupia się na aspekcie inwestycyjnym i „opakowaniu” krypto w bezpieczne produkty finansowe, Coinbase dostarcza niezbędną technologię „pod maską”.
Współpraca obu podmiotów jest symboliczna. Coinbase pełni rolę powiernika (custodian) dla funduszy BlackRock, co pokazuje, jak bardzo tradycyjne finanse (TradFi) stały się zależne od natywnych firm krypto. Armstrong podkreśla, iż blockchain to przede wszystkim szybsze, tańsze i bardziej transparentne rozliczenia. To właśnie ta warstwa technologiczna ma szansę zrewolucjonizować sposób, w jaki przesyłamy wartość na całym świecie – nie tylko w kontekście Bitcoina, ale również stablecoinów i tokenizowanych aktywów.
Stabilność regulacyjna jako katalizator
Kluczowym wątkiem poruszanym przez obu prezesów jest kwestia regulacji. Branża dojrzewa, a wraz z nią zmienia się podejście regulatorów. Zarówno Fink, jak i Armstrong zgadzają się, iż jasne zasady gry są niezbędne, by przyciągnąć na rynek kolejną falę kapitału instytucjonalnego. Zmienność rynku, choć przez cały czas obecna, przestaje być głównym straszakiem, ustępując miejsca analizie ryzyka regulacyjnego i technologicznego.
Obecna sytuacja rynkowa wskazuje na to, iż krypto przestaje być „alternatywnym systemem finansowym” stojącym w opozycji do banków. Zamiast tego staje się warstwą technologiczną, która modernizuje skostniałe struktury Wall Street. Dla polskich inwestorów to jasny sygnał: rynek wchodzi w fazę profesjonalizacji, gdzie emocje ustępują miejsca chłodnej kalkulacji i długoterminowym strategiom budowanym przez największych graczy na świecie.

22 godzin temu





