„Solidarność” sparaliżuje centrum Warszawy. Organizator podaje liczby

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Ostatni organizowany przez „Solidarność” protest w Warszawie zakończył się starciami z policją przed Sejmem. Obszański przekonuje, iż wywołali je sami funkcjonariusze, a w piątek uczestnicy nie dadzą się sprowokować
  • Szef rolniczej „Solidarności” przewiduje, iż w stolicy protestować będzie „50, 60, może 70 tys. ludzi”. Jego związek organizuje przyjazd autokarów z każdego województwa
  • — Politycy PiS być może będą na marszu, ale jako uczestnicy. Nikt z nich nie będzie zabierał głosu — dodaje, odpierając zarzuty o upartyjnienie protestu, które formułują inne organizacje rolnicze
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Mieszkańcy Warszawy w piątek mogą spodziewać się paraliżu centrum. Uczestnicy protestu — których ma być choćby kilkadziesiąt tysięcy — w południe zbierają się na Placu Zamkowym. Stamtąd mają przejść Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i Świętokrzyską przed przedstawicielstwo Komisji Europejskiej. Później trasa marszu wiedzie Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi i Alejami Ujazdowskimi przed Sejm.

— Nie będzie takich prowokacji jak 6 marca — przekonuje Tomasz Obszański, lider rolniczej „Solidarności”, która wspólnie z większą, pracowniczą „Solidarnością” jest organizatorem marszu.

Dwa miesiące temu, podczas protestu zwołanego także przez jego związek, przed Sejmem doszło do starć uczestników z policją. W ruch poszły kostka brukowa, gaz łzawiący i granaty hukowe. Rannych zostało kilkunastu funkcjonariuszy, a zatrzymanych łącznie 26 demonstrantów.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Autokary jadą z każdego województwa

Tym razem ma być inaczej. — Wszystko będzie duszone w zarodku. Porządku będą pilnować górnicy. To ma być marsz pokojowy — mówi Onetowi Obszański. Jednocześnie za marcowe zamieszki winą obarcza policję. — Zamknęła wyjścia rozchodzącym się uczestnikom. Nie byłoby prowokacji i tej wojny, gdyby nie policja — przekonuje przewodniczący rolniczej „Solidarności”.

Jak opisywaliśmy wtedy szczegółowo w Onecie, starcia rozpoczęły się, gdy grupa funkcjonariuszy weszła w środek tłumu, próbując zgasić rozpalone przez uczestników ognisko. Policjanci w reakcji na obrzucanie ich jajkami i plastikowymi butelkami, użyli gazu pieprzowego, co gwałtownie doprowadziło do dalszej eskalacji agresji.

Piątkowy marsz, podobnie jak poprzednie protesty rolników, ma być skierowany przeciw Zielonemu Ładowi. To unijny zestaw polityk, których celem jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla i osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Planowane przez Brukselę zmiany dotyczą nie tylko rolnictwa, ale także m.in. przemysłu, budownictwa, czy branży motoryzacyjnej.

— Będą rolnicy, nauczyciele, górnicy, hutnicy, wszyscy, którym zależy, by Zielony Ład został zmodyfikowany albo całkowicie wyrzucony do kosza. Chcemy, żeby nasz rząd zaczął wreszcie trochę rozmawiać, a nie tylko się chwalić — zaznacza w rozmowie z Onetem Tomasz Obszański. Zapowiada, iż w Warszawie stawi się „50, 60, może 70 tys. ludzi”. Z każdego województwa „Solidarność” organizuje przyjazd ok. 10-15 autokarów.

Politycy PiS bez prawa głosu

Przewodniczący związku przekonuje, iż „to nie jest marsz pisowski”. Politycy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie zachęcali do udziału w proteście 10 maja. Na demonstrację w ubiegłym miesiącu zapraszał sam prezes tej partii Jarosław Kaczyński. — To jest marsz związkowców — odpowiada pytany o to przez nas Obszański. — Politycy PiS być może na nim będą, ale jako uczestnicy. Nikt z polityków nie będzie zabierał głosu.

Z pewnością na marszu nie stawią się za to liderzy niektórych innych organizacji, którzy zimą przewodzili rolniczym protestom. Od protestu odcina się przewodniczący rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski, a przedstawiciele oddolnych ruchów jeszcze w kwietniu zarzucali „Solidarności”, iż robi „partyjną” demonstrację, z którą nie chcą być kojarzeni.

— Trudno, taka ich wola. Tak im widać na rolnictwie zależy — komentuje w rozmowie z Onetem Tomasz Obszański. — W OPZZ i tak za dużo ich nie ma, a oddolni nie mają wykreowanego lidera, z którym można by rozmawiać. W każdym razie zapraszamy na marsz jednych i drugich — dodaje.

Demonstracja „Solidarności” ma zakończyć się przed Sejmem. Tymczasem w budynku parlamentu swój protest w czwartek po południu rozpoczęła grupa rolników. Zapowiadają, iż nie opuszczą Sejmu, dopóki nie spotka się z nimi premier Donald Tusk. Nie wykluczają też prowadzenia strajku głodowego.

Idź do oryginalnego materiału