SpaceX w liście do Departamentu Handlu poskarżyła się na „protekcjonistyczne pozataryfowe bariery handlowe”, jak opłaty za dostęp do pasma, cła importowe na Starlinki i inne opłaty regulacyjne, które jej zdaniem „sztucznie zawyżają koszty działania poza USA”. Wiadomo, iż chodzi o rynek europejski i analitycy bardzo źle ocenili takie działania firmy Elona Muska w samym środku ostrej dyskusji czy wykonywanie usług Starlinka w danym kraju nie będzie przypadkiem związane z koniecznością akceptacji obecnej polityki Waszyngtonu.
W liście SpaceX wezwała Departament Handlu do „pilnego zajęcia się kwestią barier uniemożliwiających adekwatne działanie firmy” oraz zwróciła uwagę, iż „konkurenci z zagranicy nie ponoszą żadnych kosztów importu (urządzeń) do USA”. Na niektórych rynkach Stralink co prawda musi współdzielić pasma z krajowymi operatorami satelitarnymi, ale dotąd firmie to nie przeszkadzało i działa ona w około 120 krajach. w tej chwili opłaty opisane w liście wskazują, iż bez wątpienia firmie chodzi o rynki państw Unii Europejskiej.
„Te antykonkurencyjne zasady były wykorzystywane przez zagranicznych operatorów do blokowania lub spowalniania SpaceX w zapewnianiu klientom w tych krajach lepszej jakości i niższych kosztów usług” – napisał w liście Matt Dunn, starszy dyrektor SpaceX ds. globalnych kontraktów rządowych.
Analitycy zapytywani przez AP i Bloomberga ocenili ten ruch bardzo krytycznie. Ich zdaniem wpisuje się on nie w logikę negocjacji biznesowych, ale wojny handlowej zapowiadanej przez prezydenta USA Donalda Trumpa, którego właściciel SpaceX Elon Musk jest najbliższym współpracownikiem.
Po oświadczeniach Muska, iż „mógłby” wyłączyć Starlinki na Ukrainie i jego konflikcie z polskim ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, który przypomniał mu, iż Starlink jest usługą komercyjną, rządy europejskie zaczęły zastanawiać się nad wykluczeniem firmy Elona Muska z budowy wielkich rozwiązań dostępowych „ze względów bezpieczeństwa”.
Do Włoch pojechała delegacja SpaceX, by ratować pięcioletni kontrakt na rozwój satelitarnej sieci dostępu szerokopasmowego wartości 1,5 mld euro. Jak zauważyli analitycy, w takim momencie próba politycznych nacisków na rządy państw Europy w obronie może zostać fatalnie przyjęta – jako potwierdzenie obaw o całkowitej zależności usług SpaceX od bieżącej polityki.
Tym bardziej, iż Unia Europejska przymierza się właśnie do budowy nowej sieci satelitarnej dla wywiadu wojskowego, a w tym projekcie nie ma i nie będzie żadnych firm amerykańskich.
„Biorąc pod uwagę zmiany w sytuacji geopolitycznej, Komisja Europejska rozważa rozbudowę swoich zdolności satelitarnych w celu poprawy wsparcia wywiadu geoprzestrzennego dla bezpieczeństwa. Chcemy stworzyć specjalny system jako rządową usługę obserwacji Ziemi. Miałby on wysoką technologię i dużą dostępność danych”, powiedział Financial Times komisarz ds. obrony i przestrzeni kosmicznej Andrius Kubilius.
Unia nie tai, iż chodzi o system, który zastąpiłby możliwości USA w dziedzinie rozpoznania i wywiadu satelitarnego, na których całkowicie dotąd polegała Europa. Nowa sieć miałaby być wykorzystywana do wykrywania zagrożeń, zwłaszcza ruchów sił, koordynowania działań wojskowych czy określania stopnia gotowości bojowej jednostek przeciwnika.
Rozmowy na ten temat będą prowadzone pod koniec marca na szczycie Unii, gdzie przywódcy państw do niej należących spotkają się, aby omówić plany wydatków na obronę zaproponowane przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Jest niemal pewne, iż projekt zostanie przyjęty jako mieszczący się w priorytetowym zakresie rozpoznania, rozpoznania kosmicznego wymiany informacji także tych istotnych dla służb państw UE.