Spektakularna porażka polskiego funduszu inwestycyjnego Opera

1 rok temu

W lipcu 1992 roku powstał pierwszy fundusz inwestycyjny – Pioneer Pierwszy Polski Fundusz Powierniczy. Dzisiaj oferta funduszy inwestycyjnych jest o wiele bogatsza. Obecnie klienci mają do wyboru ponad tysiąc produktów. Rosnąca oferta nie oznacza jednak od razu, iż to produkty dobrej jakości. Spektakularna porażka funduszu Opera za 3 Grosze jest tego świetnym przykładem.

Nazwa okazała się prorocza, bo całkiem dobrze oddaje spadek wartości jego certyfikatów inwestycyjnych. Między rokiem 2007, a 2023 osoby, które zaufały zdolnościom zarządzających Opery w tym wypadku, straciły 75% swoich pieniędzy. Końcowa wartość certyfikatu nie spadła co prawda do 3 groszy, ale z 1000 zł zostało tylko 250 zł. Gdyby uwzględnić skumulowaną od połowy 2007 inflację do dziś, to realnie wartość wynosiłaby około 145 złotych.

Spektakularna porażka funduszu Opera Za 3 Grosze!

https://www.analizy.pl/fundusze-inwestycyjne-zamkniete/OPE07/opera-za-3-grosze-fiz-w-likwidacji

Sama idea funduszy inwestycyjnych jest słuszna i dobra. Pomysł, w którym osoby nieznające się na inwestowaniu, powierzają swoje oszczędności specjalistom, zajmującym się tym zawodowo powinien wypalić. Pomimo iż większość aktywnych funduszy przegrywa z indeksami giełdowymi, to wciąż stanowią dobrą alternatywę dla wielu osób. O ile tylko nie są zarządzane tak, jak Opera za 3 Grosze.

Opera za trzy groszespektakularna porażka funduszu

W 2008 roku, gdy fundusz Opera FIZ stracił w IV kwartale ponad połowę swojej wartości, prezes Kwiatkowski wymownie przepraszał w liście swoich klientów. „Zachowaliśmy się w minionym roku jak skończone barany. W tej chwili niczego bardziej nie żałuję niż utworzenia Opery 4 lata temu”. Skala klęski jest tym większa, iż zarządzający funduszu mieli bardzo dużą dowolność w lokowaniu aktywów klientów.

Ich fundusz miał postać funduszu zamkniętego. W teorii taki fundusz powinien sobie radzić lepiej niż te o otwartym charakterze. Inwestorzy kupujący certyfikaty funduszy zamkniętych nie mogą wyjść z inwestycji w każdym momencie. Czas oczekiwania na płynność może choćby wynosić trzy miesiące. Dzięki temu ograniczeniu zarządzający nie muszą przejmować się bieżącą sytuacją rynkową i mogą skupić się na generowaniu wartości w dłuższym terminie. Nie pomogło to notowaniom certyfikatów inwestycyjnych Opery.

Wyniki funduszu były tragiczne od samego początku. Opera za 3 grosze działała jednak na rynku przez 16 lat i w ciągu tych wszystkich lat nie osiągnęła praktycznie żadnego wzrostu. Dziewiątego maja 2023 roku, Opera TFI opublikowała komunikat o rozpoczęciu likwidacji swoich funduszy inwestycyjnych, w tym również funduszu Opera Za 3 Grosze. To głównie pokłosie problemów ze znalezieniem nowego depozytariusza. Kilka dni wcześniej pojawiła się wycena wartości certyfikatu na koniec kwietnia 2023. Wyniosła ona 251,81 złotych. W 2007 roku fundusz startował z wyceną 1000 złotych.

Jakim cudem fundusz, który zgodnie ze swoją polityką inwestycyjną mógł lokować pieniądze praktycznie we wszystko (od akcji, przez surowce, po rynku zagraniczne, a choćby nieruchomości i krótką sprzedaż) nie był w stanie przez 16 lat wygenerować sensownej stopy zwrotu? To pytanie trzeba kierować do zarządzających. Oczywiście można mówić, iż strata 50% w czwartym kwartale 2008 roku pogrzebała szanse na sukces. Tylko iż Opera Za 3 Grosze nie generowała dodatniej stopy zwrotu przez większość lat istnienia choćby w ujęciu rocznym. W ciągu tych wszystkich lat realnie dodatnia stopa zwrotu miała miejsce w ciągu czterech lat!

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Analizując fundusz, patrzmy na jego wyniki w dłuższym horyzoncie czasowym

Tak długie trwanie na rynku stratnego funduszu powinno być wyjątkiem od reguły, a niestety nie jest. Na polskim rynku, ale i tym światowym działa bardzo wiele funduszy, których historia jest fatalna i nie widać nadziei na poprawę. Jeden z najlepszych inwestorów w historii – Richard Denis twierdził, iż krytycznym poziomem, przy którym zamyka się fundusze to strata 40%. Przy czterdziestu procentach straty, oddaje się to, co zostało i pisze listy z przeprosinami do inwestorów.

Richard Denis ma wiele racji, w tym, co mówi, ale sam Denis był graczem krótkoterminowym. Fundusze inwestycyjne skupiające się inwestowaniu w akcje w teorii powinny mieć inny horyzont inwestycyjny. Historia uczy, iż raz na jakiś czas zdarzają się potężne kryzysy, gdzie obsunięcie indeksów dochodzi do choćby 60% (zobacz też „Największe spadki w historii polskiej giełdy”).

Jeżeli określić czy zarządzający danego funduszu dobrze wykonują swoją pracę, to musimy spojrzeć na wyniki w dłuższym okresie czasu. W krótkim okresie czasu rynek rzeczywiście potrafi się mylić, jednak w dłuższej perspektywie jest bardzo racjonalny. Osiąganie dodatniego wyniku w 25% wszystkich lat istnienia powinno rozwiać wątpliwości o jakości zarządzania w tym wypadku.

Do zarobienia,
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
55
3
Idź do oryginalnego materiału