Spłacają kredyty i nie mają gdzie mieszkać. Deweloper ma długi

8 godzin temu

Zapłacili za mieszkania w apartamentowcu w centrum Kielc i zostali z niczym. Deweloper nie dokończył inwestycji, nie zapłacił też podwykonawcom. W efekcie ludzie mają np. nieogrzewane lokale i wierzycieli w księgach wieczystych. Spłacają kredyty, a mieszkać nie mogą. Tymczasem deweloper, już jako inna spółka, wygrał duży przetarg zorganizowany przez prokuraturę. Materiał "Interwencji".

Nabywcy mieszkań z apartamentowca w centrum Kielc już trzy lata temu powinni mieć przepisane przez dewelopera mieszkania na siebie. Gwarantują im to zapisy w aktach notarialnych.

- Jest to dla mnie olbrzymi problem, bo nie mam gdzie mieszkać, zakupiłam to mieszkanie, za część środków własnych i kredyt. Spłacam ten kredyt, bo banku nie interesuje, iż nie mam gdzie mieszkać. Miałam problem z bankiem, pojawiło się widmo wypowiedzenia kredytu, bo nie mam prawa własności, które miałam dostarczyć do banku - opowiada Wioleta Chalik.

Deweloper oszukał mieszkańców. Czekają już trzy lata

- Żeby dokończyć inwestycję brakuje potrzebnych dwóch rzeczy: pomp ciepła niezbędnych do ogrzania mieszkań i rekuperatorów do wymiany powietrza. Deweloper nie przejmuje się, iż moje mieszkanie nie jest od dwóch i poł roku dogrzane. Obawiam się pleśni i grzyba - tłumaczy Arkadiusz Rechowicz.

Budowa nie pozostało skończona, a ściany w mieszkaniu pani Wiolety już pękają. Inni mieszkańcy również zgłaszają usterki. I narzekają, iż deweloper ich lekceważy.

ZOBACZ: "Interwencja". Wskazał policji złodziei auta za pół miliona. Służby są bezsilne

- W zasadzie każda ściana pęka, jak się dobrze przyjrzeć. Nie ma ogrodzeń, odprowadzenia wody. Jest dużo nieścisłości - mówi Wioleta Chalik.

- Były burze i sufit jest mokry, pojawiają się kolejne odbarwienia. Do dziś nie ma nikogo, kto by przyszedł i naprawił sufit - wskazuje Arkadiusz Rechowicz.

- Z grubszych rzeczy to brak balustrady na balkonie. Od 2020 roku spłacam kredyt, to około trzech tysięcy złotych - dodaje jedna z mieszkanek.

Komornicy wpisani do ksiąg wieczystych

Nabywcy alarmują, iż wiele elementów jest niezgodnych z projektem, a termin zakończenia inwestycji jest co chwilę przesuwany. Dewelopera broni jeden z mieszkańców i krytykuje innych, iż nagłaśniają problemy. Sam kilkanaście miesięcy temu zamieszkał w budynku z rodziną. Bo deweloper już dawno zamontował u niego ogrzewanie.

- Nie ma potrzeby rozpoczynania medialnych akcji. Pan deweloper przedstawił plan zakończenia inwestycji. Podany jest termin do końca roku. o ile do końca roku deweloper się z tego nie wywiąże, bardzo chętnie się z państwem spotkam i porozmawiamy w inny sposób - tłumaczy Krzysztof Błahut, mieszkaniec bloku.

ZOBACZ: Operowali nowoczesnym robotem. Nie żyje matka dziewięciorga dzieci

Okazuje się, iż budynek może zostać w każdej chwili zlicytowany, bo do ksiąg wieczystych wpisali się komornicy. Deweloper ma długi i nie spłacił wykonawców, którzy pracowali przy tej budowie. A ci poszli do sądu. Wierzyciele od dwóch lat czekają na zapłatę.

- Miał zapłacić ponad 80 tysięcy zł plus odsetki za wykonanie parkingów, schodów, wejścia do budynku, za utwardzenie terenu. Prace zostały skończone. Jest na hipotece wpisane, on jest właścicielem budynku i jest obciążenie. Na raty mu to rozłożyłem, bo mówił, iż jest w ciężkiej sytuacji i nic. Są i inne firmy, którym jest winien pieniądze. Np. za blachy - usłyszeli dziennikarze "Interwencji" od jednego z wierzycieli.

- Komornicy zajęli księgi naszej nieruchomości na kwotę około 240 tysięcy złotych. Zawiadomiliśmy w kilka osób prokuraturę, mamy tam założona sprawę, ale jest ona dopiero w toku - przyznaje Wioleta Chalik.

Pełny materiał "Interwencji" dostępny TUTAJ.

Deweloper ucieka przed mieszkańcami

Nabywcy chcieli się złożyć i spłacić zadłużenia dewelopera, byle ten przepisał mieszkania na nich. Ten się jednak nie zgodził. Nikt nie wie, co może wydarzyć się za kilka dni, bo problemy piętrzą się jeden za drugim.

- To jest jakaś abstrakcja, żeby dochodziło do takiej sytuacji w XXI wieku. Tyle słyszało się, iż ludzie zostali oszukani, a to przychodzi niestety nagle do nas - komentują wspólnie mieszkańcy.

ZOBACZ: "Interwencja": Zapłacili za działkę, ale nie mogą zbudować domu

- W umowie są przewidziane kary w dwóch przypadkach: za nieterminowe wydanie lokalu i za brak zawarcia umowy końcowej. Ani jedno, ani drugie nie zostało spełnione w terminie. Będziemy z mieszkańcami dochodzili tych kar umownych - zapowiada adwokat Rafał Bryła, pełnomocnik części mieszkańców.

Banki, w których ludzie wzięli kredyty na zakup mieszkań, w każdej chwili mogą im wypowiedzieć umowy. Dlatego w towarzystwie ekipy telewizyjnej chcieli porozmawiać z deweloperem. Pojechali do niego, ale w domu go nie zastali. Kiedy zauważyli go w samochodzie, ten zaczął uciekać.

Przyszłych lokatorów bulwersuje, iż ten sam deweloper latem tego roku wygrał przetarg na remont Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim zorganizowany przez Prokuratura Okręgową w Kielcach. I to na kwotę 1,8 miliona zł. Na placu tej budowy zastaje go ekipa "Interwencji". Deweloper nie chce jednak wypowiedzieć się przed kamerami.

ZOBACZ: "Interwencja". Kupili w internecie ubrania. Setki poszkodowanych

- Mówimy o dwóch różnych podmiotach gospodarczych. Zawiadomienie, które wpłynęło przed podpisaniem umowy, dotyczy innego podmiotu gospodarczego niż ten, z którym prokuratura zawarła umowę na remont. Ale ta sama osoba jest prezesem obu tych podmiotów. W związku z tym podjęliśmy działanie, żeby to postepowanie zostało przekazane po za okręg kieleckiej prokuratury - informuje Daniel Prokopowicz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

- On nas oszukał. Zaraz trzy lata będzie mijać, a my nie mamy gdzie mieszkać. Mamy widmo licytacji i nie wiemy, jak to się skończy. On otrzymuje zaproszenie z prokuratury do współpracy, wygrywa przetarg, a my zostajemy z niczym. Może niech skończy najpierw jedną budowę, a nie otwiera spółki, bo to jest oszukiwanie ludzi w majestacie prawa - podsumowują mieszkańcy.

WIDEO: Był na liście kandydatów, wybrali kogoś innego. Czarnek komentuje
Idź do oryginalnego materiału