Na polski rynek usiłowano wprowadzić niemal 20 ton marchwi z Rosji. Towar nie spełniał jednak obowiązujących standardów – brakowało kraju pochodzenia, natomiast na korzeniach widoczne były skupiska pleśni.
Spleśniała marchew z Rosji
Import warzyw pozostaje naturalnym zjawiskiem, szczególnie w okresie zimowym, kiedy na rynku występują niedobory towaru, który produkowany przez lokalne gospodarstwa. Producenci niejednokrotnie podkreślają jednak, iż partie importowanych warzyw powinny być szczegółowo sprawdzane. Zwłaszcza, jeżeli pochodzą spoza Unii Europejskiej. Nie zawsze zachowywane są bowiem odpowiednie standardy, czego dowodem jest marchew z Rosji.
W czym konkretnie leży problem? W minionych dniach na polski rynek usiłowano wprowadzić towar z Rosji, który nie spełniał obowiązujących w kraju standardów. – Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Białymstoku uniemożliwiła wprowadzenie na polski rynek partii 19 968 kilogramów świeżej marchwi, importowanej z Rosji, z powodu braku kraju pochodzenia oraz widocznej pleśni – czytamy w wydanym przez IJHARS komunikacie.
Ile marchwi sprowadzamy z Rosji?
Import marchwi z Rosji to zjawisko, które szczególnie widoczne było w 2023 roku. Wówczas, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, sprowadzono do Polski 4,02 tys. ton towaru z tamtejszych stron. Z kolei w minionym roku ilość partii była zdecydowanie niższa. W okresie od stycznia do grudnia 2024 roku import marchwi z Rosji wyniósł łącznie 287,59 ton. Nie zmienia to jednak faktu, iż towar każdorazowo powinien być oznakowany i spełniać wymagania. Co to oznacza? Krótko mówiąc, pleść na korzeniach jest niedopuszczalna.