Spółka notowana na nowojorskiej giełdzie ogłosiła utworzenie rezerwy w DOGE. Akcje spadły o 54%

2 tygodni temu
Zdjęcie: doge


CleanCore Solutions, spółka z nowojorskiej giełdy NYSE zszokowała rynek, ogłaszając, iż stawia na Dogecoin jako główny składnik swojej rezerwy finansowej. Inwestorzy? Cóż, chyba nie podzielają entuzjazmu. Akcje firmy runęły o ponad 54%, lądując na poziomie 2,69 USD we wtorek. To nie żart – spółka notowana na nowojorskiej giełdzie naprawdę chce oprzeć swoją strategię na memecoinie. Za tym odważnym albo szalonym ruchem stoi Alex Spiro, prawnik Elona Muska, który niedawno objął stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej CleanCore. Spiro, znany z reprezentowania takich postaci jak Musk, Jay-Z czy Alec Baldwin, najwyraźniej uznał, iż Dogecoin to przyszłość. Ale rynek narazie ma inne zdanie.

80 inwestorów i 175 milionów USD na DOGE

CleanCore pochwaliło się prywatną emisją akcji na 175 milionów USD, wspartą przez ponad 80 inwestorów, w tym znane fundusze jak Pantera, GSR, FalconX czy Borderless. Zebrane środki? Mają zostać przeznaczone na zakup Dogecoina, który stanie się głównym aktywem rezerwowym firmy. Tak, dobrze czytacie, konkretna spółka giełdowa chce trzymać kasę w kryptowalucie z pieskiem w logo. Swoją drogą od zawsze mówiłem, iż memecoiny to przyszłość i prędzej czy póżniej wejdą do mainstreamu. Fakt, nie spodziewałem się tak odważnego ruchu ze strony najwiekszych graczy, ale to tylko potwierdza moją tezę.

Patrząc na wyceny akcji spółki, rynek narazie zareagował pesymistycznie, ale to może być tylko pierwsza reakcja na tak „szalony” pomysł, a czas pokaże czy jest to dobry ruch. Moim zdaniem muszą coś wiedzieć, czego inni narazie nie wiedzą. Do gry wchodzą też Dogecoin Foundation i jej komercyjne ramię, House of Doge. Timothy Stebbing, dyrektor fundacji, oraz Marco Margiotta, CEO House of Doge, dołączają do zespołu CleanCore, przy czym Margiotta obejmuje stanowisko szefa inwestycji. Margiotta nie kryje ambicji: „Tworzymy precedens, jak spółki publiczne mogą współpracować z fundacjami, by budować realną użyteczność wokół kryptowalut” – stwierdził. Brzmi górnolotnie, ale inwestorzy najwyraźniej nie kupili tej wizji.

Ryzykowna gra czy wizjonerski ruch?

Dogecoin, który powstał jako żart, od lat budzi emocje – od memów po spekulacyjne wzrosty napędzane tweetami Elona Muska. Ale decyzja CleanCore, by uczynić go filarem swojej strategii finansowej, to coś zupełnie nowego. Czy to odważny krok w przyszłość, czy raczej przepis na katastrofę? Spadek akcji o ponad połowę sugeruje, iż rynek obstawia to drugie. Nie zapominajmy jednak, iż krypto świat potrafi zaskoczyć i może się to okazać bardzo przemyślanym zagraniem, które w długim terminie wzmocni pozycję spółki na tle innych gigantów giełdowych.

Spiro i spółka mogą wierzyć, iż Dogecoin to coś więcej niż internetowy żart, ale przekonanie do tego Wall Street to zupełnie inna bajka. Na razie CleanCore płaci wysoką cenę za swoją kryptowalutową przygodę. Czy to chwilowy wstrząs, czy początek większych kłopotów? Czas pokaże, ale jedno jest pewne. Oczy rynku są teraz skierowane na tego memicznego psa, który może okazać się silnym fundamentem cyfryzacji spółki.

Idź do oryginalnego materiału