Już w sobotę odbędzie się spotkanie przedstawicieli USA i Chin poświęcone trwającemu sporowi handlowemu. Choć nie oczekuje się natychmiastowego przełomu, rozmowy mogą wyznaczyć ramy dalszych negocjacji między dwiema największymi gospodarkami świata.
W sobotę (10 maja) w neutralnej Szwajcarii odbędzie się najważniejsze spotkanie negocjacyjne pomiędzy przedstawicielami dwóch największych gospodarek świata – Stanów Zjednoczonych i Chin.
W rozmowach, które mają szansę położyć kres trwającej od miesięcy wojnie celnej, wezmą udział sekretarz skarbu USA Scotta Bessenta i główny negocjatora handlowy Jamieson Greer. Na czele chińskiej delegacji stanie He Lifeng – wicepremier Chińskiej Republiki Ludowej i główny strateg ekonomiczny Komunistycznej Partii Chin.
Spór nabrał intensywności w kwietniu, kiedy prezydent USA Donald Trump ogłosił wprowadzenie 10 proc. ceł na większość towarów importowanych do Stanów Zjednoczonych. W kolejnych tygodniach lista ta została rozszerzona – na samochody, stal i aluminium nałożono 25 proc. taryfy, a dodatkowe sankcje objęły towary pochodzące z Kanady i Meksyku.
Największe restrykcje dotknęły jednak Chiny. Administracja Trumpa wprowadziła aż 145 proc. cła na szeroki wachlarz chińskich produktów, od elektroniki i komponentów przemysłowych, po tekstylia i artykuły konsumpcyjne.
Pekin odpowiedział niemal natychmiast, podnosząc cła na amerykańskie towary do poziomu 125 proc. Chińskie taryfy objęły m.in. produkty rolne, wyroby chemiczne oraz sprzęt elektroniczny. Chiny zapowiedziały dalsze działania odwetowe, jeżeli Stany Zjednoczone nie wycofają się z polityki protekcjonizmu.
Gospodarcze konsekwencje po obu stronach
Wojna celna silnie uderzyła w oba kraje, choć skutki rozłożyły się nierównomiernie. Chińska gospodarka, która w znacznym stopniu opiera się na eksporcie przemysłowym, zaczęła odczuwać bezpośrednie straty.
Według prognoz, przedłużający się konflikt może doprowadzić do likwidacji choćby 16 milionów miejsc pracy – głównie w sektorze produkcji towarów konsumpcyjnych.
Aby złagodzić skutki gospodarcze, Ludowy Bank Chin ogłosił pakiet stymulacyjny obejmujący obniżki stóp procentowych oraz zastrzyk płynności do sektora bankowego. Działania te mają na celu nie tylko pobudzenie gospodarki, ale także zasygnalizowanie gotowości do kompromisu.
W Stanach Zjednoczonych skutki są bardziej rozproszone, ale również odczuwalne. W marcu deficyt handlowy osiągnął rekordowy poziom, ponieważ wiele firm przyspieszyło import przed wejściem w życie nowych ceł.
Jednocześnie w kolejnych miesiącach deficyt w handlu z Chinami znacząco się zmniejszył – efekt drastycznego ograniczenia importu z Państwa Środka.
Amerykańskie przedsiębiorstwa – zwłaszcza z sektorów farmaceutycznego, elektronicznego i motoryzacyjnego – zaczęły jednak alarmować o rosnących kosztach operacyjnych i utracie konkurencyjności na rynkach międzynarodowych.
Sygnały gotowości do kompromisu
Choć sobotnie rozmowy raczej nie przyniosą natychmiastowego przełomu, eksperci mają nadzieję, iż doprowadzą do wyznaczenia kierunku dalszych negocjacji.
Główne tematy rozmów mają obejmować redukcję ceł, zasady dotyczące konkretnych kategorii produktów oraz decyzji USA o zniesieniu tzw. zwolnień de minimis, które wcześniej pozwalały na bezcłowy import przesyłek o niskiej wartości z Chin. Poruszone mogą zostać także kwestie związane z kontrolą eksportu i bezpieczeństwem technologicznym.
Obie strony zaczynają sygnalizować gotowość do złagodzenia stanowisk. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, iż nie zasiądzie do stołu bez uprzedniego zniesienia ceł, Pekin potwierdził udział w rozmowach, podkreślając konieczność uwzględnienia interesów globalnych, krajowych oraz oczekiwań amerykańskiego przemysłu i konsumentów.
Waszyngton natomiast prowadzi intensywne rozmowy z 17 innymi partnerami handlowymi. Część z tych negocjacji może zakończyć się podpisaniem porozumień jeszcze w tym tygodniu.
Reakcje rynków i międzynarodowe znaczenie rozmów
Zapowiedź rozmów wywołała natychmiastową reakcję rynków finansowych. Indeksy giełdowe w USA, Chinach i Hongkongu poszły w górę, odzwierciedlając rosnące oczekiwania inwestorów na deeskalację konfliktu.
Utrzymująca się niepewność handlowa zdestabilizowała globalne łańcuchy dostaw, zmniejszyła dynamikę inwestycji i zwiększyła ryzyko globalnego spowolnienia gospodarczego. W tej sytuacji sobotnie spotkanie w Genewie traktowane jest nie tylko jako próba rozwiązania dwustronnego sporu, ale także jako wydarzenie o znaczeniu globalnym.
Choć rozmowy w Genewie nie zakończą konfliktu, mogą stać się punktem zwrotnym i początkiem procesu prowadzącego do trwałego porozumienia. jeżeli obie strony wypracują wspólną podstawę do dalszych negocjacji, możliwe będzie zbudowanie nowego modelu współpracy handlowej, który ograniczy ryzyko przyszłych napięć.
Stawka jest wysoka – nie chodzi już tylko o relacje między USA a Chinami, ale także o przyszłość globalnego ładu handlowego, którego podstawy zostały poważnie naruszone.