Sprawdź czy w ogóle jest nadzieja na emeryturę z ZUS. Wpis po komentarzu Marka. Jak się bronić?

oszczednymilioner.pl 1 tydzień temu

Pomysł emerytury z ZUS jako pewnego źródła wystarczających dochodów na starość, staram się wybijać z głowy dzisiejszych czytelników poniżej czterdziestki. Ponieważ niedawno Marek napisał w komentarzu o „nadziei” na takie „gwarantowane” świadczenie, warto spojrzeć na praktykę i przepisy prawa, czyli zafundować sobie zimny prysznic.

Pewna pani, żeby było ciekawiej – księgowa i właścicielka biura rachunkowego, aby uniknąć problemów, założyła spółkę z o.o. Była większościowym wspólnikiem i prezesem zarządu na etacie. Wszystko trwało 30 lat, ZUS brał składki, wypłacał świadczenia itp. I nagle, po takim okresie, wydał decyzję – pani nie jest ubezpieczona i nigdy nie była, bo umowa o pracę z własną spółką, jest pozorna. Do tego zwróci już-nie-ubezpieczonej składki za ostatnie 5 lat. A co z resztą? Otóż w czasie pandemii rząd Morawieckiego (PiS) zafundował taki przepis: zwracamy składki tylko za 5 lat, a resztę zabieramy do FUS (czyli wspólnego worka). Wbrew pozorom, problem nie dotyczy wyłącznie prezesów spółek, ale może dotknąć każdego z nas. Nie ma składek, nie ma emerytury ani stażu ubezpieczeniowego (czyli nie należy nam się choćby minimalna). I teraz, Marku, chyba widzisz, dlaczego nie liczę na państwową emeryturę?

Ktoś w ZUS albo w rządzie może przez lata przyjmować składki, a potem nic nie wypłacić? Otóż, to nie pierwsza taka sprawa. Wcześniej ZUS masowo wyrejestrowywał kobiety w ciąży („matki przeciwko ZUS”), żeby nie płacić za zwolnienia i macierzyński. Notorycznie pozbawia się świadczeń KRUS rolników (na tej samej zasadzie – bo kiedyś przez trzy miesiące pracowałeś za granicą, więc wyrejestrujemy `20 lat wstecz). Problemy mieli zatrudnieni w firmie własnych rodziców. Pozbawiano ludzi prawa do tarcz COVID. Wcześniej plagą stał się brak dokumentów po likwidowanych przedsiębiorstwach państwowych i prywatnych (jak robotnik nie dopilnował wpisu w książeczkę ubezpieczeniową – dostawał emeryturę minimalną).

Czy można się bronić i jak? Otóż, natychmiast odwoływać się do sądu. jeżeli ktoś znajdzie się w takiej sytuacji, zapraszam do kontaktu w komentarzach. Paru osobom już pomogłem w walce z tym nienażartym potworem. Walka jednak to droga przez mękę (trwa kilka lat). Poniżej krótka instrukcja.

Linia obrony musi bazować na dwóch argumentach:

  1. Umowa o pracę/tytuł świadczenia wcale nie był pozorny. Ponieważ np. jest drugi wspólnik, ktoś był prezesem ale faktyczne rządy sprawowała inna osoba, umowa była wykonywana itp. Warto sobie poczytać wyroki Sądu Najwyższego, bo co osoba, to przypadek. Mojego brata też próbowano wyrejestrować, ale po dobrym piśmie, odpuścili.
  2. Takie postępowanie ZUS chociaż teoretycznie zgodne z prawem, narusza konstytucyjne uprawnienia obywatela i jego zaufanie do państwa. Paru udało się na tym wygrać, ponieważ niektóre (słowo-klucz) sądy rozumieją grozę sytuacji.

W żadnym wypadku nie udzielać wyjaśnień bez konsultacji, ZUS tylko na to czeka. W rzeczywistości ma tyle informacji, ile mu damy i co znajdzie w oficjalnych rejestrach. Urzędnik nie dysponuje ani umową spółki, ani podziałem obowiązku między członków zarządu, ani wiedzą, kto faktycznie prowadzi sprawy spółki. Prawo handlowe zna słabo. W gruncie rzeczy powtarza slogany. I tu jest szansa – ponieważ nie każda umowa o pracę prezesa zarządu ze spółką w której ma większościowe udziały da się podważyć. W efekcie, nerwów nam napsują, czasu nakradną, kosztów narobią, ale często przegrywają, bo są zwyczajnie słabi.

Wracając jednak do „nadziei na emeryturę”. Jak widać nikt nie jest bezpieczny. Dzisiaj uderzyli w prezesa zarządu, jutro stwierdzą, iż Twoje i moje zgłoszenie sprzed 26 lat jest nieważne, bo podpisała go osoba nieuprawniona do reprezentacji firmy (np. księgowa bez pełnomocnictwa), więc sorry, składki weźmiemy, a emerytury nie dostaniesz. Stąd liczę na siebie. Może PPK, nieruchomości, akcji ani IKZE mi nie zrabują. A jeżeli nawet, zabezpieczą nas niskie koszty życia.

Idź do oryginalnego materiału