Zbiory zbóż i rzepaku są w tej chwili sporo lepsze od zapowiadanych wcześniej prognoz, ale czy pozostało szansa, iż ceny jeszcze bardziej wzrosną? Pytanie: Sprzedawać ziarno czy trzymać? Ekspert spróbuje wyjaśnić.
Niestety nic nie zapowiada poprawy sytuacji – podkreślali uczestnicy debaty zorganizowanej 18 września w Bydgoszczy.
Dyskusja zatytułowana “Sytuacja na rynku zbóż i roślin oleistych – świat, UE, Polska” była częścią większego spotkania, które zorganizował Związek Pracodawców – Dzierżawców i Właścicieli Rolnych. Patronat medialny nad wydarzeniem sprawowała redakcja top agrar Polska.
– Zależało nam na przedstawieniu aktualnej sytuacji rynkowej, a także prognoz na przyszłość. W wydarzeniu uczestniczyło ponad 100 osób, co uważam za bardzo dobry wynik – mówi Łukasz Gapa, dyrektor biura ZPDiWR. – Wśród naszych gości znaleźli się nie tylko przedsiębiorcy rolni, ale również przedstawiciele firm z sektora agro, analitycy, a także urzędnicy i dziennikarze.
Sytuacja na rynku zbóż
Mirosław Marciniak, niezależny analityk rynków rolnych i właściciel firmy InfoGrain podkreślał, iż w tej chwili mamy wielu eksporterów, którzy posiadają dużo większe nadwyżki zbóż niż w poprzednim sezonie. – A to oznacza, iż konkurencja w eksporcie zbóż będzie silna. Nie tylko teraz, ale również w kolejnych miesiącach – zastrzegł ekspert.
Niebawem na rynek wejdą zbiory z półkuli południowej, czyli Australii oraz Argentyny. Te kraje również będą chciały gwałtownie wywieść swoje nadwyżki, co może skutkować kolejnymi spadkami cen.
– Aktualnie nie mamy tego ożywienia, które było prognozowane w bilansach. Miejmy nadzieję, iż to się zmieni i ten popyt w końcu się pojawi. Bo o ile nie przyjdzie, to zapasy na świecie będą jeszcze większe – ostrzegał Marciniak, dodając, iż sytuacja geopolityczna nie ułatwia handlu ziarnem na świecie. – W Ukrainie przez cały czas trwa wojna, mamy wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie, a w kilku innych kluczowych ze względu na handel rejonach świata, również jest niespokojnie.
Co może wpłynąć na radykalną zmianę sytuacji? Możliwe zagrożenie zbiorów w 2026 roku. – Natomiast fundusze, a to one tak naprawdę decydują o tym, co się dzieje na giełdach, mogą zmienić swoje nastawienie w sytuacji, kiedy wiosną okaże się coś złego, gdy będzie realne zagrożenie zbiorów na świecie – wyjaśnił Mirosław Marciniak.
Wtedy możemy zobaczyć wzrosty cen. – Ale o ile na wiosnę okaże się, iż produkcja nie jest zagrożona, iż kolejne zbiory w 2026 roku będą przyzwoite, wtedy może być jeszcze trudniej. Fundusze w dalszym ciągu mogą utrzymywać niekorzystny – z punktu widzenia rolnika – trend i wtedy nie ma się co spodziewać, iż zobaczymy jakieś znaczące odbicie – zaznaczył ekspert.
Sprzedawać ziarno czy trzymać? Ekspert wyjaśnia
Co z rynkiem krajowym? Marciniak przyznał, iż bardzo często otrzymuje pytania, czy warto dalej trzymać zboża w magazynach w oczekiwaniu na lepsze ceny skupu.
– Proszę państwa, nie. Mamy rekordową nadwyżkę zbóż, którą musimy wywozić. Nie trzymać, tylko wywozić. Ryzyko jest takie, iż jak będziemy trzymali ziarno do końca roku, nie będziemy systematycznie sprzedawali partiami, to ta nadwyżka wyjdzie na rynek na początku 2026 r. i wtedy możemy nie być w stanie jej zagospodarować wewnętrznie – zauważył analityk.
Ostrzegł, iż szykuje się powtórka z 2023 roku, gdy był duży problem z zagospodarowaniem, ze sprzedażą zbóż.
Co w tej sytuacji może zrobić rząd, aby uzdrowić sytuację? – Odpowiedź jest bardzo trudna, bo tak naprawdę państwo nie ma wpływu na cenę zbóż. Państwo może interweniować w jeden sposób, a mianowicie przez skup interwencyjny, ale to nie zdaje egzaminu. Nie ma również czegoś takiego jak cena minimalna. To działania szkodzące rynkowi, a w konsekwencji także samym rolnikom – zaznaczył Marciniak.
Ekspert skrytykował pomysły polityków PiS dotyczące dopłat do sprzedaży zbóż (odpowiedni projekt ustawy trafił już do marszałka Sejmu, o czym pisał tygodnik-rolniczy.pl).
– Będą kredyty preferencyjne. To dużo lepsze niż dopłaty, ale takie rozwiązanie jest odsuwaniem problemu w czasie – zaznaczył.
Czy najlepszym rozwiązaniem do zdjęcia z rynku nadwyżki zbóż może być wzrost pogłowia trzody chlewnej w kraju? – Ci z państwa, którzy zajmują się produkcją trzody, wiedzą, jak to w Polsce wygląda. przez cały czas nie jest rozwiązany problem z ASF, a małe gospodarstwa, które zamknęły chlewnie już nie wrócą do produkcji świń. Ta produkcja może się odbudować tylko i wyłącznie w dużych gospodarstwach. A wszyscy wiemy, jak wygląda dziś budowa budynków inwentarskich. Nie do końca jestem w stanie uwierzyć w to, iż w krótkim czasie odbudujemy nasze pogłowie – mówił Mirosław Marciniak.
Mądre gospodarowanie – podstawą sukcesu
Do tego, aby sprzedawać ziarno partiami, namawiał także Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych.
Podkreślał, iż mądre gospodarowanie jest podstawą sukcesu biznesowego w rolnictwie. Ostrzegał, iż o ile sprawdzą się prognozy analityków, w przyszłym roku sytuacja może być jeszcze gorsza niż obecnie. – I co wtedy? – pytał retorycznie.
Młodecki zachęcał do tego, aby podejmować najważniejsze decyzje w oparciu o podpowiedzi specjalistów, a nie polityków.
Infrastruktura kolejowa – brak inwestycji
W trakcie dyskusji w Bydgoszczy pojawił się temat polskich portów i ich rozbudowy. Uczestnicy dyskusji zgodnie podkreślali, iż takie pomysły są dziś niedorzecznością, ponieważ porty wykorzystują ok. 1/3 swojej przepustowości (brak surowca do przeładunku).
– Nasze porty już się rozbudowały dzięki prywatnym firmom. Bo gdybyśmy czekali na decyzje polityczne, to dziś nie byłoby praktycznie nic – podkreślił Marciniak.
Martwić powinien za to brak inwestycji w infrastrukturę kolejową. – Przede wszystkim w bocznice, ponieważ to jest poważna sprawa, zwłaszcza na południu Polski. To są tematy, o których realizację tak naprawdę dzisiaj należy walczyć – zaznaczył ekspert.
Rzepak z Kanady popłynie do Europy
Co z rzepakiem? Czy ceny skupu wzrosną? W tym sezonie mamy dużo większą produkcję niż w poprzednim. Do tego dochodzą jednak duże wzrosty produkcji w całej Unii Europejskiej oraz w Kanadzie. Produkcja może być jeszcze wyższa, bo w Australii mamy do czynienia z niezwykle sprzyjającą pogodą.
Jeżeli chodzi o Unię Europejską, to tutaj wzrost produkcji jest podobnym do tego, co stało się w Polsce. – Mamy dużo lepszą produkcję, niż w okresie 2024-2025. W zasadzie wróciliśmy do poziomu z 2023 r. – tłumaczył właściciel firmy InfoGrain.
Co może niepokoić na rynku rzepaku i stanowić zagrożenie? To jest to, co wydarzyło się niedawno pomiędzy Kanadą a Chinami. Chiny sprowadziły zakaz importu kanadyjskiej canoli. Pamiętajmy, iż Kanada jest największym producentem i eksporterem rzepaków, a głównym odbiorcą są Chiny.
Co to oznacza w praktyce? Polityczne decyzje spowodowały, iż kanadyjska canola bardzo mocno potaniała i dziś jest konkurencyjna w eksporcie do Europy.
– Za chwilę więc może się okazać, iż zobaczymy pierwsze statki z Kanady, które płyną do Europy Zachodniej. I to może wywierać presję na notowania rzepaku na giełdzie – wyjaśnił Mirosław Marciniak.