[STANOWISKO] Nie dla fałszerstwa wyborczego!

4 tygodni temu

Stanowisko Warsaw Enterprice Institute ws. obowiązującego systemu rejestracji kandydatów na urząd Prezydenta RP.

Warsaw Enterprise Institute wskazuje na konieczność naprawy obowiązującego Kodeksu Wyborczego. Obecny wymóg zebrania 100 tysięcy podpisów poparcia dla kandydata na prezydenta prowadzi nie tylko do licznych manipulacji i nadużyć, ale również do degeneracji procesu demokratycznego. WEI apeluje o dogłębny audyt procesu zbierania podpisów i powołanie komisji sejmowej w celu reformy obecnego systemu wyłaniania kandydatów na prezydenta. Osoby, które dopuściły się oszustwa bądź fałszerstwa muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej tak, jak wszyscy inni obywatele w podobnych sytuacjach. Jesteśmy przekonani, iż wykorzystując doświadczenia innych demokracji, Polska może zreformować i przygotować swój system wyborczy w taki sposób, żeby wybory w 2030 r. nie okazały się ponownie farsą.

Na nieprawidłowości przy zbieraniu podpisów wskazuje brak kontroli komitetów nad listami poparcia. Bez okazywania dokumentu tożsamości, bezproblemowe staje się podrobienie podpisu przez osobę składającą podpis. Przypomnijmy, co o takim występku stanowi art. 270 § 1 Kodeksu karnego:

„Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo więzienia od 3 miesięcy do lat 5”.

Jaka może być skala fałszowania podpisów pod listami poparcia? w tej chwili jest to niemożliwe do dokładnego oszacowania. Nie jest wymagane zamieszczanie pełnych danych kontaktowych na listach poparcia, a co za tym idzie weryfikacja autentyczności podpisów przez PKW jest również mocno utrudniona. Sprawdzeniu podlega jedynie zgodność danych z aktualnym spisem wyborców. Wymóg zebrania 100 tys. podpisów oznacza w przybliżeniu uzyskanie poparcia od około 0,3% wyborców. Jak pokazują materiały dziennikarzy takich, jak Krzysztof Stanowski, nie jest to proste zadanie. Oliwy do ognia dodają buńczuczne deklaracje kandydatów co do liczby podpisów, którą uzyskali. Oznaczają one pozyskanie poparcia od znacznie większych grup wyborców, odpowiednio: Rafał Trzaskowski – 3,9%; Karol Nawrocki – 4,4%; Krzysztof Stanowski – 13,6%. Takie deklaracje pozostają nieweryfikowalne, ponieważ PKW liczy złożone podpisy jedynie do uzyskania liczby 100 tys. Nadmiarowa ilość nie jest analizowana.

W dobie niejasnych okoliczności składania podpisów, ustalony próg wejścia nie spełnia zakładanej roli. Dochodzi do zjawiska inflacji kandydatów, a mnogość programów wyborczych utrudnia wyborcom dokładną analizę, co często zawęża krąg zainteresowania do głównych kandydatów i ugruntowuje pozycję duopolu politycznego. Jednocześnie, ponieważ system jest źle skonstruowany, startują słabsi kandydaci, którzy w normalnych warunkach nigdy nie zebraliby tylu podpisów. Na ich tle przedstawiciele głównych partii nie muszą się starać. Debata zaczyna być farsą pozbawioną aspektu merytorycznego. Możliwe, iż gdyby system był wiarygodny, to zamiast 13 kandydatów pojawiłoby się pięciu czy sześciu będących realną alternatywą dla dwóch głównych partii.

Obecnie na skutek omówionego zjawiska znacznie spadają szanse przedstawicieli mniejszych, ale merytorycznych stronnictw na równą walkę z czołowymi postaciami, a najbardziej rozpoznawalni działacze bez konsekwencji mogą budować narrację o ogromnym poparciu społecznym z uwagi na ilość złożonych w PKW podpisów. Przekłada się to na spadek zaufania do instytucji stojących u podstaw naszej demokracji.

Wiele państw posiada znacząco różniące się systemy rejestracji kandydatów w wyborach prezydenckich. W skali Unii Europejskiej funkcjonuje 14 państw, w których prezydenta wybierają drogą bezpośrednią obywatele. Praktyka zbierania określonej liczby podpisów poparcia dla danej kandydatury funkcjonuje w każdym z nich, ale jedynie w przypadku Rumunii wymagana ilość jest większa niż w Polsce i wynosi 200 tys. Dla porównania na Cyprze konieczne jest jedynie 100 głosów poparcia.

W przypadku państw takich jak Francja czy Irlandia liczba wymaganych podpisów jest znacznie niższa niż w Polsce, jednakże muszą one pochodzić od osób piastujących stanowiska otrzymane w ramach wyborów np. samorządowców lub parlamentarzystów. We Francji dodatkowo istnieją ograniczenia terytorialne. Wymagane 500 podpisów musi być uzyskane w minimum 30 departamentach lub terytoriach zamorskich. W krajach takich jak Słowacja funkcjonuje system mieszany, gdzie poparcie członków władz jest alternatywą dla obywatelskich sygnatur, a sama relacja opatrzona jest odpowiednim parytetem. Pionierem we wdrażaniu innowacji na tym polu jest Litwa, gdzie dopuszcza się zbiórkę podpisów zarówno w formie tradycyjnej, jak i elektronicznej, w celu łatwiejszej weryfikacji.

Na uwagę zasługuje przypadek Stanów Zjednoczonych, gdzie każdy komitet wyborczy musi zgromadzić określoną kwotę pieniężną (5000 $). Wyciągi bankowe stanowią przedmiot poddawany weryfikacji. Zaangażowanie systemu finansowego posiada tę istotną cechę, iż wyróżnia się wysokim poziomem zabezpieczeń przed kradzieżą tożsamości. WEI argumentuje, iż wykorzystanie modelu darowizn (nawet na symboliczne kwoty) wyróżnia większy poziom niezależności i poufności, względem aplikacji rządowych, co minimalizuje ryzyko manipulacji.

Stanowisko Warsaw Enterprise Institute jest jednoznaczne – należy przeprowadzić dokładny audyt dostarczonych podpisów, aby ukazać skalę nieprawidłowości oraz pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Proponujemy rozpoczęcie debaty na temat reformy Kodeksu Wyborczego, czego rezultatem powinno być powołanie specjalnej komisji sejmowej. Zaufanie do procesu wyborczego to fundament demokracji i dlatego należy działać natychmiast!

Idź do oryginalnego materiału