Czytając pamiętniki rolników trafiłem na historię jednego z nich. W 1921 r., kiedy ziemia nie kosztowała wiele, kupił z parcelacji majątku 20 morgów (ok. 18 ha) za 70 tys. swoich i 290 tys. pożyczonych marek polskich. Obsiał ziemię i w następnym roku za zbiory spłacił całą należność. Złoty interes i tak wygląda prawidłowy sposób działania. Przy czym plon wynosił 1,2 tony żyta z morgi (ok. 2,5 t/ha), ponieważ używał nawozów sztucznych.
Dzisiaj rolnik zbierze 6 t/ha i sprzeda je za 650 zł/tonę, czyli uzyska ok. 4 tys. z ha, przy cenie ziemi 50-100 tys. zł/ha. Potrzeba więc 11-25 lat zwrotu i to zakładając darmową pracę oraz zerowe koszty produkcji. A tak nie jest.
Dlatego dzisiaj kupując ziemię, rolnik robi błąd. Był na to czas wcześniej, a gospodarka zawsze jest cykliczna, więc można poczekać na czasy wyprzedaży. Chyba, iż liczymy na dalszy wzrost wartości, albo kupujemy spekulacyjnie (zmiana przeznaczenia). Pozostaje jeszcze jedno wyjście – zmienić profil produkcji. Obsiewanie ziemi zbożem ma znacznie mniejszy sens (choć i pracy mniej). Warzywa, owoce dają znacznie większą szansę zysku. Tylko i nakład pracy musi być większy.
Co zatem jest tanie? Niektóre akcje i nieruchomości zagraniczne.