Zbudowali miliardowy biznes na Viagrze i wstydzie. Potem stwierdzili, iż zrobią to samo z lekami odchudzającymi… tylko, iż taniej, szybciej i chyba mniej nielegalnie. Firma Hims & Hers to dziś najgłośniejszy przypadek startupu, który postanowił udawać, iż federalne urzędy w USA… nie istnieją. I w sumie bardzo dobrze na tym na razie wychodzą. Czy to przełom w ochronie zdrowia, czy tylko sprzedaż podróbek w ładniejszym i tańszym opakowaniu?
W tym materiale opowiem wam o tym, jak wygląda model firmy, która częściowo pogrążyła w ostatnich latach Novo Nordisk. Ile można na niej zarobić i czy jednak to wszystko może się w każdej chwili posypać? Zapraszam.
Startup uderzył podróbkami leków odchudzających w gigantów. Novo Nordisk w opałach – kto wygra?
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Od Viagry do Wegovy: Spektakularna przemiana HIMS
HIMS jest dziś wyceniany na miliardy dolarów, a jego głównym produktem nie są już pastylki na erekcję, tylko… podróbki najgorętszych leków odchudzających świata.
W maju 2024 roku, gdy Amerykanie ustawiali się w kolejkach po Ozempic i Wegovy – leki od Novo Nordisk warte po 1300 dolarów miesięcznie, Hims ogłosił, iż ma „to samo”, ale za 200 dolarów. Rynek zareagował jak łatwo się domyślić – entuzjastycznie. Kurs akcji wzrósł wtedy o 40% w jeden dzień.

Tyle iż to „to samo” nie do końca jest tym samym. Firma sprzedawała wersje leków wytwarzane przez tzw. apteki compoundingowe – placówki, które mogą produkować własne zamienniki leków tylko w konkretnych sytuacjach, korzystając z tej samej substancji czynnej, ale bez zatwierdzenia przez FDA, czyli Amerykańskiej Agencji Żywności i Leków. W normalnych warunkach byłoby to nielegalne. Wtedy jednak panował deficyt GLP-1 i było legalne. HIMS to wykorzystał.
Ta decyzja zmieniła wszystko. Firma, dotychczas znana głównie z kampanii o penisach i łysinie stała się jednym z głównych dostawców GLP-1 na amerykańskim rynku. Zyskała poklask inwestorów detalicznych, wzbudziła gniew Big Pharmy i wciągnęła regulatorów w wir prawnych dylematów.
Czy więc Hims jest tylko sprytnym pośrednikiem żerującym na luce prawnej, czy może pionierem nowej ery w dystrybucji leków, która obchodzi bariery rynku farmaceutycznego?
Recepta na sukces: Jak powstał HIMS
Zanim spróbujemy odpowiedzieć sobie na to pytanie, przybliżmy sobie trochę historię tej spółki. Hims & Hers Health narodziło się w 2017 roku jako odpowiedź na pozornie banalne, ale masowe problemy zdrowotne młodych Amerykanów: zaburzenia erekcji, łysienie, niska samoocena i niechęć do wizyt u lekarzy.
Andrew Dudum, absolwent Whartona i współzałożyciel start-upowego inkubatora Atomic Labs połączył dwa trendy: upadek zaufania do tradycyjnego systemu ochrony zdrowia i rosnące zainteresowanie direct-to-consumer, czyli chęcią do unikania w tym wypadku wizyt u lekarza.
Hims ruszyło od produktów, które były dobrze znane. Po prostu zaczęło sprzedawać je inaczej. Ich pierwsze produkty to generyki Viagry (sildenafil), środki na porost włosów (minoksydyl), albo spray opóźniający wytrysk. Wszystko opakowane w pastelowe kolory, miękki branding, żartobliwe reklamy i uproszczony proces zakupu. Nie trzeba było kontaktu z lekarzem twarzą w twarz – wystarczyło wypełnić formularz online, a zdalny lekarz z sieci Hims zatwierdzał receptę.

To wszystko działało dobrze i dalej działa, bo HIMS uderzał nie tylko w wygodę, ale w leki „wstydliwe”. Wiele osób nie ma odwagi iść do lekarza po środki na opóźnianie wytrysku, czy erekcję. Dzięki HIMS nie musieli.
Model biznesowy też był sprytny, bo jak wiadomo lepiej sprzedać kilka razy niż raz. Hims działa więc jako sprzedaż w subskrypcji, a wszystko przychodzi w opakowaniach przypominających kosmetyki lifestyle’owe, z akcentem na prywatność i dyskrecję.
Kampanie reklamowe pojawiały się na Instagramie, w metrze Nowego Jorku, nad pisuarami w San Francisco i na TikToku, celując w wrażliwego millennialsa, który nie chce rozmawiać z lekarzem o swoich problemach intymnych. Firma nie sprzedawała więc leków, a komfort i ulgę od rzekomego wstydu.

Już w 2020 roku Hims wydał 59 milionów dolarów (czyli 40% ówczesnych przychodów) na marketing i miał 290 tysięcy subskrybentów. gwałtownie okazało się, iż to działa: firma rosła, bo rozwiązywała rzeczywiste problemy realnych ludzi, a przy okazji omijała część kosztów i ograniczeń, z którymi zmagają się tradycyjne przychodnie czy apteki. Z czasem dodała kolejne produkty: terapia online, czy generyczne leki antydepresyjne.
Jedno pozostawało niezmienne: Hims nie tworzyło niczego nowego, ale sprzedawało „to samo, tylko inaczej”. I właśnie to podejście okazało się kluczem do jego późniejszego sukcesu – ale być może i jeszcze późniejszych kłopotów. Mimo wszystko firma gwałtownie zdobywała i dalej zdobywa udziały w rynku.

Pivot wszech czasów: wejście na rynek GLP-1
W maju 2024 roku Hims dokonał największego pivotu w swojej historii. Firma ogłosiła, iż zacznie sprzedawać własną wersję najmodniejszego wówczas leku na odchudzanie – GLP-1 – pod postacią tzw. compounded shots, czyli preparatów sporządzanych w aptekach recepturowych. Cena? 199 dolarów miesięcznie, czyli mniej niż 1/6 tego, co kosztował oryginalny Wegovy od Novo Nordisk (około 1350 USD).
Rynek oszalał. W ciągu jednego dnia kurs akcji HIMS wzrósł o 40%. Konsumenci rzucili się na ofertę, a firma z dnia na dzień stała się jednym z największych dystrybutorów GLP-1 w Stanach Zjednoczonych. Morgan Stanley oszacował, iż w czwartym kwartale 2024 roku sprzedaż tych preparatów odpowiadała już za 30% wszystkich przychodów spółki – czyli ok. 145 mln USD kwartalnie. Według szacunków Morgan Stanley, Hims odpowiadał choćby za 20% wszystkich recept na compounded GLP-1 w USA w IV kwartale 2024 roku.
To nie był przypadek. Hims miał już wtedy dwie apteki recepturowe w swoim posiadaniu, co dawało mu kontrolę nad dystrybucją. Niedługo później firma dołożyła trzecią – za 31 milionów dolarów – oraz zakład produkcji substancji czynnych, który umożliwił jej niemal pełną integrację pionową: od składnika po strzykawkę. Tak powstał najbardziej agresywny i samowystarczalny łańcuch dostaw GLP-1 poza Big Pharmą.
Takie spółki mają zawsze kilka wspólnych cech: wysokie ryzyko i potencjalnie ogromną nagrodę. Dlatego Hims też miał swój epizod w publicznym portfelu agresywnym, który prowadzę dla Was na platformie Freedom24. Dał swego czasu solidne zyski. Teraz. segmentu GLP-1 postawiliśmy tam na Novo Nordisk. Jak się to skończy? Zobaczymy. jeżeli jednak po tym materiale będziecie bardziej w drużynie Hims czy Novo Nordisk, to jedną i drugą spółkę możecie dodać do swojego portfela dzięki Freedom24, a akcje Novo Nordisk, to możecie choćby zgarnąć bezpłatnie.
Wracając do Hims. Całe jego zachowanie to nie tylko strategia cenowa – to także sposób na obejście monopolu producentów oryginalnych leków. Hims działał w czasie, gdy FDA oficjalnie ogłosiła niedobory semaglutydu, co otwierało lukę prawną pozwalającą aptekom compoundingowym tworzyć odpowiedniki leków bez pełnego procesu zatwierdzania. Hims wszedł w tę lukę jak czołg: tanio, gwałtownie i bez skrupułów.
Legalna podróbka? Kręta droga przez przepisy
Właśnie dzięki tej luce prawnej, Hims mógł działać ze swoimi podróbkami. Tylko co to adekwatnie znaczy „podróbka”?
W potocznym rozumieniu „podróbka” to lek, który udaje oryginał – bez licencji, bez kontroli jakości, bez nadzoru. W przypadku Hims sytuacja była bardziej subtelna. Firma nie sprowadzała fałszywych preparatów z Chin. Zamiast tego wykorzystywała legalny wyjątek w amerykańskim prawie farmaceutycznym, znany jako drug compounding.
Compounding to praktyka wytwarzania leków na zamówienie – najczęściej przez farmaceutów – dla pacjentów, którzy z różnych powodów nie mogą korzystać z gotowych produktów. Na przykład: dziecko potrzebuje płynnej wersji tabletki, osoba uczulona na barwnik wymaga zmodyfikowanej receptury albo pacjent musi dostać inny poziom dawki niż dostępny komercyjnie.
FDA toleruje tę praktykę, ale pod kilkoma warunkami:
- lek musi być przygotowany na indywidualne zlecenie lekarza,
- nie może być powszechnie dostępny w gotowej postaci,
- i nie może być produkowany na masową skalę.
Jednym z wyjątków jest tzw. shortage, czyli oficjalnie ogłoszony niedobór danego leku lub substancji czynnej. jeżeli FDA uzna, iż nie ma wystarczających zapasów GLP-1 (czyli składnika Ozempicu i Wegovy), to apteki compoundingowe mogą legalnie tworzyć jego wersje. I to właśnie zrobił Hims: zaczął oferować własne zastrzyki GLP-1, korzystając z luki, zanim FDA zdążyła ją zamknąć.
Mamy więc dwie ścieżki do tworzenia legalnych podróbek: pierwsza to uzupełnianie niedoborów na rynku, kiedy oficjalni producenci nie nadążają z produkcją. Druga to tak zwana „personalizacja” leków dla wyjątkowych pacjentów o specyficznych schorzeniach, uczuleniach i tak dalej.
Oficjalny shortage pozwolił Hims legalnie zacząć. Tylko iż amerykańska agencja leków i żywności FDA ogłosiła już koniec niedoboru semaglutydu GLP-1. Miało to miejsce 21 lutego 2025 roku. Tego dnia akcje HIMS zaliczyły brutalny spadek o 25% w trakcie jednej sesji oraz zapoczątkowały jeszcze silniejszą korektę, która w sumie wyniosła minus 67% od szczytu do dołka.

W tym momencie Hims miał obowiązek zakończyć sprzedaż „zwykłych” wersji leku. Pozostała jedynie furtka: personalizacja dawek. To ten mechanizm stał się nowym polem bitwy.
Firma utrzymuje, iż każda dawka jest „personalizowana”. Jednak jej system produkcji przypomina raczej masowe przetwórstwo.
Zgodnie z interpretacją Hims, jeżeli lekarz dobierze pacjentowi inną dawkę niż standardowa – np. 1,4 mg zamiast 1,0 mg – to preparat można uznać za „spersonalizowany”, a nie za kopiowany. I choć prawnicy spółki utrzymują, iż to zgodne z prawem, coraz więcej głosów sugeruje, iż to tylko sposób na obchodzenie przepisów.
FDA już zapowiedziała, iż nadzoruje sytuację „z dużym niepokojem”. Dawkowanie „personalizowanego” GLP-1 wymaga od pacjenta korzystania z samodzielnych zastrzyków, co zwiększa ryzyko błędów przy podawaniu leku. Organizacja jednoznacznie podkreśla, że:
„Compounded drugs powinny być stosowane tylko wtedy, gdy nie ma alternatywy w postaci zatwierdzonego przez FDA preparatu.”
Sytuacja stała się wyjątkowo niepewna, a HIMS musiał zacząć kombinować, jak wyjść cało z zawieruchy. W efekcie relacje firmy z Big Pharmą przechodziły od nienawiści do miłości, aż w końcu do wojny.
Hims od samego początku budował swój wizerunek jako „anty-apteka” – technologiczna alternatywa dla zbiurokratyzowanej, przeregulowanej służby zdrowia i opresyjnych gigantów farmaceutycznych. Jednak sukces sprzedaży zastrzyków GLP-1 gwałtownie postawił firmę przed paradoksem: żeby dalej rosnąć, musiała dojść do porozumienia z tymi samymi koncernami, które przez lata krytykowała, a przynajmniej musiała spróbować.
Od partnerstwa do wojny: dramatyczny rozpad współpracy z Novo
Wiosną 2025 roku Hims ogłosił strategiczne partnerstwo z Novo Nordisk, producentem Wegovy. Na papierze układ był przełomowy: Hims miał oferować oficjalny Wegovy w cenie 600 dolarów za miesiąc, czyli znacznie taniej niż dotychczasowa apteczna stawka, ale wciąż znacznie drożej niż własne podróbki. W praktyce oznaczało to współistnienie dwóch równoległych linii produktu: markowego leku od Novo i „personalizowanej” podróbki od Hims.
Z początku wyglądało to na sukces. Notowania HIMS podskoczyły, inwestorzy uznali, iż firma zyskała legitymację w oczach rynku. CEO Andrew Dudum opowiadał o „nowym modelu dystrybucji leków” i zapewniał, iż Hims będzie „frontowymi drzwiami do opieki zdrowotnej” w USA.

Sielanka nie trwała długo. Już w czerwcu Novo Nordisk oskarżyło Hims o „masowe, nielegalne podrabianie Wegovy pod pozorem personalizacji”, sugerując, iż firma zamiast rzeczywiście dostosowywać dawkowanie do pacjentów, produkowała z góry ustalone warianty, łamiąc tym samym przepisy FDA. „Oczekiwaliśmy, iż Hims zaprzestanie tej praktyki. Niestety, tak się nie stało” – skomentował w mediach Ludovic Helfgott, wiceprezes Novo ds. strategii produktowej.
W odpowiedzi Hims wydał oświadczenie, w którym zarzucił Novo próbę wywierania presji, by kierować pacjentów wyłącznie do drogich, markowych wersji leku. Dudum nazwał działania Novo „dezinformacją” i próbą zastraszenia małego gracza przez giganta. Jednak analitycy Deutsche Bank po przeanalizowaniu strony Hims stwierdzili:
„Trudno znaleźć jakąkolwiek ścieżkę zakupową, która prowadziłaby pacjenta do Wegovy zamiast do preparatu compounded.”
Innymi słowy HIMS choćby nie próbował robić dobrej miny i faworyzował na swojej platformie własne podróbki względem oryginalnego leku Wegovy, co ostatecznie pewnie było jednym z powodów zerwania współpracy.
Współpraca zakończyła się z hukiem – akcje HIMS spadły o 35% w jeden dzień, Dudum stracił 450 milionów dolarów majątku netto, a Novo oficjalnie zerwało partnerstwo.

Niechciany przez wszystkich: nieudane rozmowy z Eli Lilly
Równolegle Hims próbował rozmawiać z Eli Lilly, producentem konkurencyjnego leku Zepbound. Firma chciała dodać lek do swojej platformy, jednak rozmowy zakończyły się fiaskiem. Lilly wydała jednoznaczny komunikat:
„Eli Lilly nie ma żadnej relacji z firmą Hims i nie zamierza jej mieć. Nasze leki nie powinny być sprzedawane w otoczeniu produktów compounded o niejasnym statusie prawnym.”
Pod koniec czerwca relacje Hims z obiema firmami były więc napięte, jeżeli nie całkowicie zerwane. Strategia balansowania między legalnym a półlegalnym rynkiem przyniosła szybki wzrost i chwilową legitymację, ale zraziła do siebie największych graczy farmaceutycznych. Zamiast partnerów – Hims zyskał przeciwników. Bardzo potężnych przeciwników.
Balansując na granicy prawa
Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się przesądzona. Nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić, iż HIMS wykorzystuje lukę prawną i sporo inwestorów się tego obawia. To, dlatego cena akcji tej spółki jest tak zmienna. Wszystko balansuje na ostrzu noża i bardzo cienka granica dzieli ogromny sukces od klapy.
Wystarczy, iż regulator postanowi domknąć tą lukę i koniec zabawy. Dlatego każda przesłanka o tym, iż regulator kombinuje nad zmiana przepisów, wywołuje silną nerwowość na kursie.
Trzeba jednak pamiętać, iż wiele innych leków, które sprzedaje HIMS są w pełni legalne, a nie są tylko „legalnymi podróbkami” więc to nie tak, iż domknięcie luki prawnej całkowicie zabije ten biznes. Po prostu uniemożliwi HIMS sprzedaż GLP-1. To istotny komponent przychodów i wzrostu, ale nie oznacza śmierci całego biznesu.

Tylko, co naprawdę będzie dalej? Czy rząd USA oraz FDA ukrócą takie praktyki? Nie jest to jednoznacznie jasne. Rządy i agencje również kierują się swoim interesem, a nie tylko prawem.
Kontratak HIMS: lobbying, polityka i Super Bowl
Po wycofaniu zgody FDA na produkcję podrabianej wersji GLP-1, Hims znalazł się w sytuacji, w której każda decyzja regulatora mogła pogrzebać model biznesowy firmy. Jednak zamiast wycofać się z rynku GLP-1, HIMS postanowił zrobić coś zupełnie odwrotnego: ruszyć do kontrataku.
Spółka rozpoczęła intensywny lobbying, przekonując opinię publiczną i polityków, iż niedobór GLP-1… wciąż trwa. Firma zebrała dane od tysięcy pacjentów, którzy twierdzili, iż nie są w stanie uzyskać dostępu do Wegovy czy Ozempicu mimo deklarowanego końca niedoborów przez FDA. Te informacje trafiły bezpośrednio do urzędników w Departamencie Zdrowia, a także do nowej administracji Donalda Trumpa.
Na celowniku firmy znalazła się nowa twarz resortu zdrowia – Robert F. Kennedy Jr., świeżo mianowany sekretarz Ministerstwa Zdrowia i ideologiczny lider ruchu MAHA (Make America Healthy Again). CEO HIMS próbował pozycjonować swoją spółkę jako naturalnego partnera dla tej antysystemowej narracji: tanie leki, bez pośredników, dostępne wprost do domu. Firma wyemitowała choćby reklamę podczas Super Bowl, w którym pojawiły się slogany sugerujące, iż „system został stworzony, żeby nas utrzymywać chorymi”. MAHA i nowy minister z administracji Trumpa miał być nową tarczą przed FDA (Agencją Żywności i Leków) – organizacją, którą nowy minister nazywał „marionetką Big Pharmy”.

Równolegle firma zaczęła ekspansję poza USA. Po ogłoszeniu, iż patenty Novo Nordisk na Ozempic w Kanadzie niedługo wygasną, Hims zapowiedział, iż będzie oferować własne zamienniki semaglutydu na tym rynku. Ruch ten – choć symboliczny – miał pokazać, iż spółka nie jest skazana na amerykańskie prawo i szuka ścieżek wzrostu tam, gdzie ryzyko prawne jest niższe.
W międzyczasie Hims wzmocnił swoje zaplecze regulacyjne: powołał do rady nadzorczej byłego wicedyrektora FDA, który wcześniej współtworzył przepisy dotyczące „legalnych podróbek”. To miało dać spółce argument, iż jego działania są nie tylko legalne, ale wręcz wzorcowe pod względem zgodności z przepisami.
Niestety dla HIMS, Agencja leków widzi temat inaczej. W wydanym komunikacie ostrzegała, iż masowa sprzedaż zmodyfikowanych GLP-1 „pod pozorem personalizacji” budzi poważne wątpliwości. Dawkowanie zastrzyków przez pacjentów w warunkach domowych to przepis na błędy i skutki uboczne.
To otwarta wojna. Z jednej strony startup, który twierdzi, iż daje Amerykanom realny dostęp do nowoczesnej opieki zdrowotnej. Z drugiej – regulatorzy i koncerny, które ostrzegają przed „dziką farmakologią”. Hims chce jednak grać na czas. W nadziei, iż nowa administracja będzie zbyt zajęta walką z FDA w sprawie szczepionek i autyzmu, by zajmować się jakimiś „personalizowanymi zastrzykami”.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia presji społecznej. Już dziś jest sporo pacjentów, którzy korzystają z tanich zamienników HIMS, za które płacą kilka razy mniej, niż za oryginalne leki. HIMS liczy na to, iż ich baza klientów będzie na tyle duża, żeby administracja nie odważyła się odebrać im tanich leków. Po pierwsze są to wyborcy, których głosy liczyć się będą w kolejnych wyborach. Po drugie Trump sam niejednokrotnie podkreślał, iż Amerykanie płacą zbyt wiele za leki względem innych państw na świecie i pora to zmienić. Ograniczenie podróbek miałoby ostatecznie odwrotny skutek, co mogłoby nie spodobać się jego wyborcą.
FDA się nie poddaje, a Novo pozywa
Z drugiej strony czara goryczy, na razie w Novo Nordisk w końcu się przelała i duńska spółka weszła na drogę prawną. Firma złożyła szereg pozwów w sądach federalnych w Stanach Zjednoczonych. Dotyczą one aptek i firm telemedycznych, które sprzedają niezatwierdzone wersje semaglutydu.
Pozwy zostały złożone m.in. w Kalifornii, Missouri, Arkansas i Massachusetts. Łącznie Novo Nordisk skierowało do sądów już 132 sprawy związane z semaglutydem w 40 stanach. HIMS nie jest bowiem jedyną firmą, która wykorzystuje opisane luki prawne. Po prostu robi to najlepiej.

Po ogłoszeniu pozwów akcje HIMS spadły o ponad 12%, choć nie wiadomo, czy również spółka została oficjalnie pozwana razem z innymi.
Hims zapowiedziało wcześniej, iż przez cały czas będzie oferować spersonalizowane dawki semaglutydu w uzasadnionych przypadkach klinicznych. Co więcej, wspomniany 12-procentowy spadek ceny HIMS pokrył się z publikacją wyników finansowych, które były gorsze od oczekiwań, więc nie wiadomo, co było silniejszym katalizatorem spadków. Pozwy czy wyniki? Tego się nie dowiemy.

Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Rynek rollercoastera: liczby, zyski i ryzyko
Tak czy inaczej efekt tej walki jest na razie taki, iż nie wiadomo, jak wszystko się potoczy, a kurs akcji od roku zachowuje się jak kolejka górska, która pod wpływem każdego newsa lecie raz w górę raz w dół.
Hims bez przymusu na pewno sam nie przestanie, bo na swoich zamiennikach zarabia krocie. Dane operacyjne firmy są imponujące. Spółka od 2018 roku rośnie w średnim tempie 96% rocznie na przychodach. Pomimo rosnącej skali biznesu, dzięki sprzedaży GLP-1 w ostatnich 12 miesiącach tempo wzrostu… choćby przyśpieszyło względem roku 2024 i 2023.

Pomimo ogromnych wydatków na marketing spółka w 2024 roku osiągnęła rentowność, a marża netto przekroczyła 8%. W ujęciu LTM marża jeszcze wzrosła i przebiła 9%, a to wszystko przy wskaźniku wyceny EV/Sales w okolicy 8. Gdyby ze spółki zostało zdjęte ryzyko regulacyjne, to przy tej cenie byłaby to świetna inwestycja, ale jednocześnie jedna decyzja prawna może w każdej chwili wygenerować tutaj spokojnie ponad 50% spadek kursu akcji.

Mamy tutaj więc realnie ekstremalnie ryzykowny zakład. jeżeli regulator nie zareaguje i HIMS utrzyma lukę prawną, to pomimo szalonych wzrostów, spółka da jeszcze sporo zarobić. jeżeli jednak ryzyko się zmaterializuje, to kurs może spaść choćby na kilka lat, zależnie od tego, jak zachowywać się będą pozostałe gałęzie biznesu.
Farmaceutyczny punk rock: rewolucja czy prowokacja?
Hims zbudował imperium na prostym założeniu, iż amerykańska służba zdrowia jest tak zbiurokratyzowana, droga i frustrująca, iż ludzie chętnie zapłacą za cokolwiek, co wygląda na prostsze. Zaczęło się od Viagry w eleganckim pudełku, skończyło na semaglutydzie z „apteki compoundingowej”. Po drodze firma udowodniła, iż wystarczy odrobina technologii, ironii i marketingowej zuchwałości, by przeorać jedną z najbardziej regulowanych branż świata.

Czy to przyszłość opieki zdrowotnej? Trudno powiedzieć. Hims z pewnością zdemokratyzował dostęp do leków, ale wątpię, żeby FDA miało ten sam pogląd na „demokrację farmaceutyczną”, co inwestorzy z Reddita.
Firma znalazła lukę, rozepchała ją kolanem i zmonetyzowała szybciej, niż regulatorzy zdążyli zareagować. Na razie.
To przypadek startupu, który nie tyle zrewolucjonizował rynek, co udawał, iż prawo go nie dotyczy. Hims balansuje każdego dnia na cienkiej granicy między innowacją a prowokacją. Bardzo zyskowny i punkrockowy klimat. Dla osób, które lubią na rynku wrażeń – na pewno będą ciekawym okresowym dodatkiem do portfela. Okresowym, bo akcje Hims nie mają problemu z lataniem po +/- 20% co sesję.
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk