Stracili ubezpieczenie, a potem domy. Poszkodowani w pożarach biją na alarm

3 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Pożary w Kalifornii strawiły ponad 10 tys. budynków. Wiele z nich nie było ubezpieczonych. Głównie przez rosnące koszty polis, ale też przez politykę firm odmawiających ubezpieczania domów i posiadłości położonych w miejscach narażonych na ogień. Teraz ofiary żywiołu nie mają gdzie mieszkać ani środków na pokrycie strat. W ciągu 10 lat przez pożary lasów w Kalifornii firmy ubezpieczeniowe straciły 70 mld dolarów.


Jeden z poszkodowanych, którego przypadek opisuje "Los Angeles Times", dom w eleganckiej dzielnicy Pacific Palisades przez lata ubezpieczał w grupie Farmers Insurance. Jednak w zeszłym roku cena rocznej polisy, którą wykupił, wzrosła z 4,5 tys. do 18 tys. dolarów. Na taką kwotę nie było go stać. Znalazł inną polisę, tańszą i chroniącą przed pożarami, ale ubezpieczyciel domagał się wycięcia na posesji 10 drzew.


Firmy nie chcą ubezpieczać


W rezultacie 53-letni właściciel zdecydował nie ubezpieczać domu. Uznał, iż ochroni go regularne podlewanie ogrodu. Posesja, w której spędził niemal całe życie, spłonęła ponad tydzień temu, podobnie jak ponad 10 tys. innych domów i konstrukcji w Los Angeles, w najgorszym pożarze w historii miasta. Reklama


Rozmówca "Los Angeles Times" nie był jedynym właścicielem ubezpieczonego domu, który spłonął w Pacific Palisades, Altadenie i innych dzielnicach usytuowanych na zboczach otaczających Miasto Aniołów. Wielu właścicielom, choćby długoletnim klientom, w zeszłym roku ubezpieczyciele wycofali polisy. Nie chcieli narażać się na roszczenia z tytułu pożarów lasów. Według raportu Moody's z 2024 roku, pożary lasów w Kalifornii spowodowały w ciągu ostatniej dekady ponad 70 miliardów dolarów strat ubezpieczeniowych.
Przykładem jest największy stanowy ubezpieczyciel nieruchomości, State Farm General. Firma ogłosiła w marcu, iż nie odnowi 30 tys. polis domów i mieszkań, w tym również w Pacific Palisades. Inne firmy zaprzestały wystawiania nowych polis dla domów o dużej wartości, które ze względu na położenie mają wyższe ryzyko pożaru. Media Los Angeles obiegła niedawno historia właścicielki domu, która oskarżyła ubezpieczyciela o wykluczenie jej z polisy z powodu fałszywego twierdzenia, iż ma na dachu pleśń.


Ubezpieczeni też mają problemy


Okazuje się jednak, iż problemy mają również ci, którzy mieli ubezpieczone nieruchomości. Przykładem jest Patrycja, która 23 lata przemieszkała w strawionej przez płomienie Altadenie. W domu, po którym zostały tylko zgliszcza, mieszkała wcześniej jej babcia, a potem rodzice. Uciekając, nie miała czasu w zabranie choćby pamiątkowych zdjęć.


Od tygodnia poszkodowana kobieta mieszka w hotelu, za który płaci. niedługo skończą jej się oszczędności. Wciąż nie otrzymała żadnej pomocy ani odpowiedzi od ubezpieczyciela. - Od lat płacę firmie ubezpieczeniowej, ale teraz, kiedy potrzebuję czegoś w zamian, nie odbierają telefonu. To nie w porządku i czuję się, jakbym została oszukana i okradziona zgodnie z prawem – mówi Patricia cytowana przez fiński portal yle.fi.
Na razie poszkodowani w tragicznym pożarze mogą liczyć na bezpłatne wyżywienie, poradnictwo, a także wsparcie finansowe i emocjonalne. Pomocy udziela m.in. Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego. Wypłaca pieniądze na sprzątanie dotkniętych pożarem posesji. Eksperci ostrzegają, iż dochodzenie roszczeń od firm ubezpieczeniowych może trwać latami.
Idź do oryginalnego materiału