Strefa Ultra Niskiej Emisji (ULEZ) obowiązuje od kilku dni na terenie całego Londynu i spotyka się ogromnym sprzeciwem mieszkańców. Londyńczycy protestuje na różne sposoby przeciwko drakońskiemu prawu, które jak twierdzą, zmusza ich do pozbywania się sprawnych i często niezbyt starych samochodów.
Strefa ultra niskiej emisji nie spodobała się mieszkańcom Londynu
Burmistrz Londynu Sadik Khan zdecydował, iż w Londynie zacznie obowiązywać strefa ultra niskiej emisji spalin (ULEZ). W praktyce oznacza to, iż posiadacze aut benzynowych wyprodukowanych przed 2005 rokiem oraz diesli przed 2015 będą musieli płacić 12,5 funta dziennie za możliwość poruszania się po Londynie. Według szacunkowych danych takich pojazdów jest w Londynie około 7 tys. Właściciele takich aut, którzy zdecydują się je zezłomować, mogą liczyć na rekompensatę do 2 tys. funtów. Rzecznik burmistrza powiedział, iż decyzja o poszerzeniu strefy ULEZ nie była łatwa do podjęcia dla burmistrza, ale konieczna w celu rozwiązania problemu zanieczyszczenia powietrza i kryzysu klimatycznego. Zgodnie z deklaracjami polityków, cały dochód z opłat ULEZ ma być przeznaczony na rozbudowę transportu publicznego w Londynie.
Londyńczycy protestują przeciwko drakońskim przepisom
Londyńczykom nowe proekologiczne prawo, mówiąc delikatnie, nie przypadło do gustu, co skutkowało ich wyjściem na ulice. Protestujący wstrzymali ruch w zewnętrznej dzielnicy Londynu, demonstrując przeciwko kontrowersyjnemu rozszerzeniu strefy ultra niskiej emisji (ULEZ). Widziano traktory, taksówkę i trójkołowy samochód jeżdżące w koło po rondzie przy Orpington War Memorial w południowo-wschodnim Londynie. W tym czasie protestujący krzyczeli przez megafony i dmuchali w gwizdki. Na znak protestu uszkodzono lub ukradziono ponad 500 kamer monitorujących Londyn. Alex Hart, jeden z protestujących wytyka politykom niekonsekwencję: Mam Volvo C30 z 2010 roku. Jest to diesel, ponieważ mój rząd powiedział mi, iż olej napędowy jest rozwiązaniem przyjaznym dla środowiska. Teraz muszę się go pozbyć. Takich głosów wśród protestujących jest znacznie więcej. Mieszkańcy nie potrafią zrozumieć, dlaczego mają pozbywać się sprawnych i nie tak bardzo starych aut.