Świat czeka nowy kryzys finansowy? Bujak: nie można wykluczyć zawirowań, ale gospodarka jest silniejsza niż w przeszłości

1 tydzień temu


Ostatni poniedziałek, 7 kwietnia, przyniósł najgorszą sesję giełdową od lat. Gwałtowne spadki indeksów giełdowych na całym świecie wywołały lawinę spekulacji na temat potencjalnego początku nowego globalnego kryzysu gospodarczego. Czy taki nam faktycznie grozi? Biznes Alert zapytał o to Piotra Bujaka, głównego ekonomistę i dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO Banku Polskiego.

Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie zapisała się jako jedna z najbardziej dynamicznych i napiętych w ostatnich latach. W miarę narastającej niepewności i gwałtownych spadków, sytuacja na rynku stawała się coraz bardziej chaotyczna, a inwestorzy ogarnięci paniką masowo pozbywali się aktywów.

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie podjęła choćby nadzwyczajną decyzję o całkowitym wstrzymaniu handlu. Był to krok bez precedensu, pokazujący skalę kryzysu i potrzebę ochrony rynku przed dalszym pogłębianiem strat. GWP poszła za giełdami na całym świecie, które pikowały w zawrotnym tempie. Pojawiły się spekulacje, iż świat czeka krach finansowy.

Fundamenty gospodarki światowej są zdrowe

Piotr Bujak, główny ekonomista i dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO Banku Polskiego, uspokaja, iż fundamenty gospodarki światowej, mimo wszystko, pozostają stosunkowo zdrowe. Jak wyjaśnił, gwałtowna fala wyprzedaży to efekt silnych obaw o wystąpienie recesji w USA, wywołanych niespodziewanie wysokimi taryfami ogłoszonymi przez Trumpa.

Wysokość tych taryf przekroczyła oczekiwania choćby w skrajnie negatywnych scenariuszach” – tłumaczył Bujak. – „To wywołało lawinę obaw o kondycję światowej gospodarki, spadek apetytu na ryzyko i przecenę aktywów.”

Bujak zauważył jednak, iż nie ma przesłanek, by zakładać, iż Trump działał z premedytacją, by wywołać kryzys.

„Raczej jest to kontynuacja jego przekonania pielęgnowanego od lat 80., iż USA są niesprawiedliwie traktowane w globalnym systemie handlu. Działania taryfowe mają być próbą przemodelowania układu sił na korzyść amerykańskiego przemysłu” – wskazał ekspert.

Panika czy racjonalna reakcja?

Choć reakcja rynków przypomina epizody kryzysowe z lat 2008 czy 2020, ekspert studzi emocje. „To było przereagowanie” – ocenił Piotr Bujak – „Owszem, nie możemy wykluczyć większych zawirowań rynkowych, ale nie oznacza to jeszcze początku wielkiego kryzysu – dodał.

Gospodarka w tej chwili jest silniejsza niż w przeszłości. Bilanse gospodarstw domowych i przedsiębiorstw są zdrowsze, a wiele wskazuje na to, iż ogłoszone taryfy są elementem taktyki negocjacyjnej i ostatecznie będą mniej dotkliwe. Według informacji z Waszyngtonu, możliwe jest ich złagodzenie, zwłaszcza wobec Europy. Mamy już sygnały o tym, iż prowadzone są bilateralne rozmowy i najprawdopodobniej efektywne stawki, które ostatecznie wejdą w życie, będą niższe” – ocenił.

Ekonomista dodał, iż nie ma w tym momencie powodu do istotnego obniżania prognoz wzrostu gospodarczego dla Polski czy innych gospodarek europejskich.

Idź do oryginalnego materiału