Na koniec III kwartału 2025 r. Polska formalnie znajduje się w zasięgu światłowodu bardziej niż kiedykolwiek. Z ponad 9,2 mln punktów adresowych aż 64,84% ma realną możliwość podłączenia do internetu FTTH – bez dodatkowych inwestycji po stronie operatora. To ważne rozróżnienie: „zasięg rzeczywisty” oznacza gotowość do instalacji u klienta, a nie tylko deklarację w systemie.
Najpopularniejszym standardem pozostaje łącze 1000 Mb/s, dostępne dla 4,43 mln adresów (56,55%). Dynamika sieci nie zwalnia – tylko między II a III kwartałem liczba punktów w zasięgu światłowodu wzrosła o ponad 83 tys., wynika z danych Ministerstwa Cyfryzacji. Mimo to Polska nie może jeszcze ogłosić cyfrowego sukcesu. Wciąż 1,36 mln adresów znajduje się poza zasięgiem stacjonarnego internetu, a aż 2,2 mln obszarów klasyfikowanych jest jako „białe plamy NGA”, bez dostępu do prędkości powyżej 100 Mb/s.
Te dane otwierają pytanie: czy rynek telekomunikacyjny zbliża się do granicy opłacalności inwestycji? Najłatwiejsze lokalizacje są już pokryte – kolejne wymagają wejścia w obszary wiejskie, rozproszone, regulacyjnie trudniejsze. Widać to również po aktywności obywateli: od początku 2023 r. Polacy zgłosili ponad 219 tys. zapotrzebowań na internet w systemie internet.gov.pl. To sygnał, iż popyt wyprzedza podaż, a świadomość cyfrowa rośnie szybciej niż infrastruktura.
Dla operatorów to moment strategiczny. Nowy etap nie będzie walką o gigabit, ale o ostatni kilometr – oraz o to, kto sfinansuje jego budowę: rynek czy państwo. Cyfrowa mapa Polski kurczy się, ale jej najbardziej problematyczne obszary dopiero nadchodzą.mi