– Przez to, iż nie dostajemy na bieżąco informacji o ilości przewożonych nielegalnych emigrantach z Niemiec do Polski, narasta taka bańka mitu i niepewności. Uważam, iż rząd wykonuje fatalną pracę, o ile chodzi o informowanie społeczeństwa. I w momencie, gdy powstaje taki niepokój społeczny, powinien momentalnie zająć się informowaniem ilu tych emigrantów jest. o ile rząd tego nie zrobi – a ma już rzecznika – to prawdopodobnie ma ku temu jakiś powód – mówił Tomasz Wróblewski w programie Punkt Widzenia Jankowskiego. – Rozmawiałem z kilkoma europosłami o tym, dlaczego polski rząd postępuje w ten sposób i nie przyjmuje strategii, które przyjęła Belgia i Francja. Państwa te postawiły własne posterunki na granicy z Niemcami i po prostu zgodnie z unijnymi przepisami sprawdza tych emigrantów. Czyli, o ile rzeczywiście wjechali oni na teren Niemiec przez Belgię lub Francję oraz są na to dowody, wówczas mają obowiązek ich przyjąć. W rzeczywistości większości przypadków te osoby nie mają żadnych papierów ani dowodów, pozostają więc tylko spekulacje niemieckiej policji, która w ten sposób bada, gdzie najłatwiej będzie „wypchnąć” tych migrantów. Sytuacja w Niemczech jest bardzo rozpalona, gorąca; nastroje antymigranckie są silne i państwo próbuje coś z tym zrobić. Polska nie stworzyła posterunków na wzór Belgi czy Francji, nie stworzyła mechanizmów kontroli tych emigrantów. I przez to jest miękkim podbrzuszem. Łatwo jest przepchać tych wszystkich emigrantów do Polski. Nie wiemy ilu ich jest ani gdzie są i dziwi mnie, iż rząd nie podjął żadnych działań. Jest to bardzo niepokojąca sytuacja, budząca mnóstwo emoji. I te emocje z całą pewnością wyjdą w najbliższej kampanii wyborczej i odbiją się na koalicji rządzącej.
Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ.