Wyobraź sobie, iż jesteś niezadowolonym klientem firmy. Składasz reklamację i w odpowiedzi dostajesz wiadomość od jej przedstawiciela, który mówi, iż „czeka na Ciebie w ogrodzie ze strzelbą”. Brzmi jak scena z filmu, prawda? Tymczasem właśnie to stało się w przypadku użytkownika jednej z największych finansowych aplikacji na świecie, jaką niewątpliwie jest Revolut. O co w tym wszystkim chodzi?
Czy to oficjalne stanowisko firmy Revolut?
James Radford, szef operacyjny Revolut w Wielkiej Brytanii, rzekomo wysłał taką wiadomość do użytkownika, który nie był zadowolony z usług firmy.
„Nie martw się, będę siedział w ogrodzie z moją strzelbą i czekał na niego”.
Wymiana została zainicjowana przez samego klienta. Ten wysłał liczne wiadomości tekstowe i głosowe na osobisty telefon Radforda z reklamacją w jego sprawie.
Miało to miejsce w marcu. Klient natychmiast złożył formalną skargę. Czy to może być powód, przez który Radford opuścił firmę już miesiąc później? Z oficjalnych informacji wynika, iż przyczyny były inne. Źródło bliskie Revolutowi mówi, iż skarga nie miała wpływu na jego odejście. Ten przeniósł się na stanowisko kierownicze w firmie telekomunikacyjnej Lycamobile.
Dialog między Radfordem a klientem, do którego dotarły media, sugeruje, iż Radford omyłkowo wysłał wiadomości, które były przeznaczone komuś innemu. Tak czy inaczej, raczej nie jest to poziom obsługi, któremu można byłoby przyklasnąć.
Może Cię zainteresować: Nowa CEO Twittera pod ostrzałem wszystkich polityków. To sukces Muska
Kto nie popełnia błędów, niech pierwszy rzuci kamieniem
Ten nietypowy incydent na pewno skłoni do zastanowienia się nad standardami i procedurami wewnątrz Revoluta. Aplikacji, która oferuje usługi związane z walutami, handlem i kryptowalutami. Na dziś używa ją ponad 20 milionów osób na całym świecie. W 2021 roku firmę wyceniono na 33 miliardy dolarów, co wówczas czyniło ją największym prywatnym przedsiębiorstwem w Wielkiej Brytanii.
Na koniec dnia, mimo iż firmy fintech jak Revolut redefiniują postrzeganie pieniądza, podobnie jak wszyscy, nie są wolne od wpadek. Czasami może to oznaczać błąd techniczny, a czasami… wiadomość o strzelbie wysłaną do niewłaściwej osoby.
Z pewnością jest to historia z morałem dla nas wszystkich – zawsze sprawdź dwukrotnie nadawcę, zanim wyślesz SMS!
Zobacz również: