„Szokująca degeneracja”. Elitarna uczelnia medyczna łamała prawo i kryteria rekrutacji

5 miesięcy temu

Elitarna szkoła medyczna na UCLA przyjmowała całkowicie niekompetentnych kandydatów na lekarzy – jeżeli tylko byli oni czarni. W trosce o „równość” i „inkluzywność”. Tyle iż nie tylko łamało to prawo, ale także doprowadziło do sytuacji, w której absolwenci uczelni mogą stanowić zagrożenie dla pacjentów swoim brakiem kompetencji.

Szkoła medyczna Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) uchodziła za jedną najlepszych tego typu placówek. Nie tylko w USA, ale także w ogóle na świecie. Przynajmniej do niedawna. Pojawiające się bowiem informacje mogą sprawić, iż nie tylko wypadnie ona z tego grona, ale wydawane przez nią dyplomy stracą jakąkolwiek wartość.

Ponad połowa studentów medycyny z UCLA oblewa bowiem testy podstawowej wiedzy medycznej. Mają oni nie tylko być przyjmowani na studia, ale choćby kierowani na praktyki nie dysponując najmniejszymi kompetencjami ku temu. Nie to bowiem okazywało się najważniejsze w polityce rekrutacyjnej uczelni – ale to, by ich skóra była odpowiednio ciemna.

Jak bowiem wynika z relacji whistleblowerów, opublikowanych przez portal Washington Free Beacon, szkoła medyczna UCLA systematycznie i premedytacją dyskryminowała kandydatów i studentów pochodzenia europejskiego lub azjatyckiego. choćby jeżeli spełniali oni kompetencje, mogli oni zostać odrzuceni (i najczęściej bywali), tylko po to, by zrobić miejsca dla kandydatów czarnych i latynoskich.

Ci z kolei nie musieli spełniać żadnych norm. Uczelnia miała ignorować własne kryteria naboru, jeżeli kandydat na medycynę był czarny. Równocześnie kandydaci o jaśniejszej skórze musieli mieć nieomal perfekcyjne wyniki, aby mieć choć cień szansy na przyjęcie.

Informacje zostały też potwierdzone przez wewnętrzną korespondencję uczelni, które wyciekły. Spiritus movens takiego postępowania miała być niejaka Jennifer Lucero, dziekan ds. przyjęć. Nie tylko prowadziła ona politykę rasowej dyskryminacji. Miała także dopuszczać się agresji i szykan w pracy wobec członków komisji rekrutacyjnej, którzy wskazywali na nieetyczność takiego postępowania.

Uczelnia, jak się okazuje, łamała nie tylko własne regulacje rekrutacyjne, ale także prawo. W Kalifornii już od 1996 roku przepisy stanowe zakazują jakichkolwiek preferencji rasowych. Uchwalono je zresztą w referendum, w reakcji na właśnie podobne pomysły.

W czerwcu ubiegłego roku zaś Sąd Najwyższy USA w precedensowym wyroku (Students for Fair Admissions v. Harvard) definitywnie orzekł o nielegalności tzw. „akcji afirmatywnej”. Polegała ona na założeniu, iż aby walczyć o równość, inkluzywność i z dyskryminacją czarnych i kolorowych, dopuszczalne, a choćby pożądane jest dyskryminowanie białych.

Idź do oryginalnego materiału