Ogólnoświatowy kryzys związany z wojną na Ukrainie dotyka miliony ludzi w całej Europie i nie tylko. Sektor gospodarki, który ten z całą pewnością omija, to branża paliwowa. Pokazują to rekordowe zyski gigantów BP i Shell oraz niebotyczne zarobki ich szefów, które bulwersują opinię publiczną w Wielkiej Brytanii, skłaniając do głębokiej dyskusji o moralności.
Shell i BP zamienione w „bankomaty”
Zacznijmy od szefa BP (British Petroleum), Bernarda Looneya. Jego zarobki w 2022 roku w porównaniu z poprzednim wzrosły ponad dwukrotnie do zawrotnych 10 milionów funtów. To pokłosie rekordowych zysków giganta, który jest naturalnym beneficjentem rosnących na całym świecie cen energii. Dla porównania – w 2021 roku Looney zarobił „zaledwie” 4,46 miliona funtów. Paliwowa hossa rozpoczęła się jednak już wtedy. Sam Looney pod koniec 2021 roku stwierdził, iż wysokie ceny ropy i gazu zmieniły kierowaną przez niego firmę w „bankomat”.
Firma ogłosiła też, iż oczywiście dalej będzie inwestować w odnawialne źródła energii i planuje ograniczać emisję dwutlenku węgla. Jednocześnie przyznali jednak, iż przez cały czas będą intensywnie inwestować w wydobycie ropy i gazu, aby zaspokoić rosnący popyt.
Kolejnym szczęściarzem, który może liczyć dodatkowe miliony na swoim koncie jest Ben van Beurden. Były już dyrektor naczelny Shella również zaliczył horrendalny wzrost uposażenia, bo o 50%, do 9,7 miliona funtów. Kolejny z brytyjskich paliwowych gigantów zaliczył jeszcze lepszy rok niż wspomniana wcześniej konkurencja. Wszystko to w momencie, kiedy gospodarstwa domowe masowo mierzą się z rosnącymi rachunkami za energię. Ogromne zyski gigantów pobudziły debatę do tego, aby mocniej je opodatkować.
Może Cię również zainteresować: Bukmacher William Hill 888 czeka na najwyższą grzywnę w historii
Paliwowi giganci w ogniu krytyki
Sowity pakiet wynagrodzeń van Beurdena otwarcie skrytykowała organizacja charytatywna Global Witness, zajmująca się środowiskiem i prawami człowieka.
– Oznaką tego, jak zepsuty jest nasz system paliwowy jest to, iż Shell czy BP zbiły fortunę na kryzysie energetycznym, który zmusza rodziny do wyboru pomiędzy ogrzaniem domu i kupieniem jedzenia. Wzywamy rząd Wielkiej Brytanii do wprowadzenia podatku od nieoczekiwanych dochodów, który obejmie premie dla kadry kierowniczej – powiedziała Alice Harrison, lider kampanii paliw kopalnych w Global Witness.
W podobnym tonie na ten temat wypowiedział się też Dean Bruckner, dyrektor ds. Polityki w brytyjskim Stowarzyszeniu Akcjonariuszy. Stwierdził, iż pakiet premii dla byłego już szefa Shella „wygląda na nie do obrony” i „grozi zniesławieniem świata korporacji”.
Szacuje się, iż aż 45 milionów mieszkańców Wysp Brytyjskich musiało mierzyć się z „ubóstwem energetycznym”. Jeszcze bardziej szokująca jest inna statystyka. W ciągu ostatniej dekady ponad 7 tys. Brytyjczyków każdego roku traciło życie z powodu mieszkania w zimnych czy zawilgoconych lokalach.
Obie firmy – zarówno Shell jak i BP – zyskały miliardy funtów bezpośrednio na ataku Rosji na Ukrainę, który drastycznie podwyższył światowe ceny ropy i gazu. Ostatnio w rocznym sprawozdaniu BP pochwaliło się rekordowym zyskiem (23 miliardy funtów), który w porównaniu z poprzednim rokiem wzrósł ponad dwukrotnie. Shell również ujawnił, iż ubiegłoroczny wyniki finansowe są najlepszymi w 115-letniej historii – dokładnie 32,2 miliarda funtów zysku.
Może Cię również zainteresować: Subway zostanie przejęty przez giganta z Wall Street? Cena jest zawrotna
Rok pracy CEO, sześćset lat pracy przeciętnego Brytyjczyka
Inflacja na Wyspach Brytyjskich rośnie, a jej motorem napędowym niewątpliwie są galopujące ceny energii. Rząd już jakiś czas temu nałożył na paliwowych gigantów dodatkowe podatki. Od stycznia tego roku firmy pokroju BP czy Shell wpłacają do skarbu państwa aż 35% od zysków energetycznych. Problem polega na tym, iż podatek ten dotyczy wydobycia ropy i gazu wyłącznie na terenie Zjednoczonego Królestwa.
Zarówno zyski, jak i zarobki najważniejszych ludzi gigantów paliwowych, oburzyły zarówno opinię publiczną, jak i działaczy społecznych. Wspomniana wcześniej fundacja Global Witness obliczyła, iż przeciętnemu Brytyjczykowi zarobienie tego, ile w rok zgarnęli szefowie Shell i BP, zajęłoby około… sześćset lat.
Grupa dodała też, iż łącznie obaj dyrektorzy w minionym roku zarabiali 100 dolarów co cztery minuty. Oznacza to tyle, iż każdy z nich potrzebowałby ośmiu minut, aby zarobić na przeciętny miesięczny rachunek za energię typowej brytyjskiej rodziny. Na zainkasowanie przeciętnej pensji na Wyspach potrzebowałby niecałej doby.
– Niezależnie od tego, czy są to premie dla kadry kierowniczej, czy rosnące zyski, pieniądze zarabiane na nielegalnej wojnie Putina powinny pomagać walczącym z problemami rodzinom, a nie baronom naftowym i gazowym – powiedział Ed Davey, lider Partii Liberalno-Demokratycznej.
Co ciekawe, „Guardian” donosi, iż brytyjski rząd od 2015 roku przekazał o 24,1 miliarda dolarów więcej producentom paliw kopalnych niż tym propagującą zieloną energię.
Zobacz także: