“Warsztat samochodowy “Victory” w Bülach, restauracja “Rosinli” w Adetswil, cukiernia “Haug” w Schwyz czy drukarnia “Abächerl” w Sarnen” - wymieniał przed kilkoma dniami bankrutujące firmy szwajcarski dziennik “Blick”. Podkreślał, iż “niemal codziennie na swoich łamach informuje o zamknięciu firm lub bankructwach w całej Szwajcarii”.
choćby hotelarstwo i IT
Najwięcej, 20 proc. wszystkich bankructw zarejestrowano w sektorze budowlanym. kilka mniej - 18 proc. upadłości dotknęło handel i usługi biznesowe. Problemy miał też sektor hotelarski, gdzie ogłoszono 11 proc. bankructw. Dzieje się tak mimo, iż w minionym roku odnotowano w Szwajcarii rekordową liczbę noclegów - 42,8 mln. Powodem mają być rosnące koszty utrzymania i coraz mniejsze marże, na jakie może liczyć sektor. Reklama
Skutki wzrostu upadłości odczuwała też branża IT. W minionym roku upadłość ogłosiło 189 dostawców usług IT - o 10 procent więcej niż w roku poprzednim. O 6,2 proc., do 8779 przypadków, wzrosła zaś liczba bankructw osób fizycznych. Stanowi to kolejne obciążenie dla szwajcarskiej gospodarki. Fala upadłości omija szwajcarski przemysł. Ale pogarsza się sytuacja w niektórych branżach, m.in. produkcji mebli i metalurgii - informuje Blick.
Nowe prawo i pandemia
Eksperci stowarzyszenia wierzycieli Creditreform przewidują dalszy wzrost liczby bankructw w 2025 r. Nie wykluczają, iż w niektórych kantonach liczba bankructw może się podwoić. Przyczyną ma być obowiązujące od początku roku prawo, które zaostrza zobowiązania firm wobec fiskusa. Zgodnie z nim, o ile spółka zarejestrowana w rejestrze handlowym nie jest w stanie regulować swoich zobowiązań wobec gminy, kantonu lub rządu federalnego, musi ogłosić upadłość. Wcześniej państwo miało prawo zająć część majątku przedsiębiorstwa, ale mogło ono przez cały czas istnieć.
Upadki mają też często dotyczyć firm, które w czasie pandemii - jak to określa stowarzyszenie wierzycieli Creditreform - były sztucznie podtrzymywane przy życiu i które w normalnych warunkach dawno by już upadły. Potocznie mówi się o nich "firmy – zombie". “Teraz, kiedy trzeba spłacać covidowe pożyczki, dla wielu z tych podmiotów okazuje się to być przeszkodą nie do pokonania” - informuje Creditreform.
Kantony zatrudniają urzędników
W kantonie Bazylea-Miasto - światowym centrum finansowym, jednym z najbogatszych i najbezpieczniejszych miast świata - od początku roku postępowanie upadłościowe zagroziło około 300 firmom. “Przedsiębiorstwa te mają długi wobec kantonu lub gminy. Z powodu zmiany prawa są w tej chwili ścigane za upadłość, co oznacza, iż grozi im bankructwo” - informowało pod koniec stycznia Szwajcarskie Radio i Telewizja (SRF).
Wniosków o upadłość jest tyle, iż biura ds. upadłości nie radzą sobie z nadmiarem pracy. Na przykład w Bazylei lokalny parlament kantonu zdecydował o zatrudnieniu sześciu dodatkowych osób. Podobną decyzję podjął kanton Bazylea-Okręg. Zaś Zurychu trwa rekrutacja tych pracowników - informuje SRF.
Obok danych dotyczących upadłości, widać też pozytywne sygnały. W minionym roku firmy nie tylko upadały ale też powstawały. W rejestrze handlowym Szwajcarii przybyło prawie 53 tys. nowych spółek - o ponad 2 proc. więcej niż w roku poprzednim. W tym powstało 2748 firm informatycznych - o 7 proc. więcej niż w 2023 r.