Ta hossa nie każdego cieszy. Bitcoin wynagradza zuchwałych, a karze lekkoduchów

7 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Bitcoin od kilku tygodni przyzwyczaja wszystkich do ceny 100 tysięcy dolarów. Mało kto pamięta, iż "moneta" kosztowała zaledwie 0,076 centa w momencie, gdy trafiała do obiegu w 2009 roku. Najbardziej cierpliwi, którzy przez kilkanaście lat trzymali bitcoiny w portfelach, dziś są multimilionerami. Byli jednak i tacy, którzy przed laty trwonili kryptowalutę i kupowali za nią pizzę, a najbardziej roztargniony inwestor dysk z bitcoinami wysłał na wysypisko śmieci.


Inwestor, który ponad 11 lat temu kupił 2700 bitcoinów, wydał na ten cel 1,7 miliona dolarów. Nie sprzedał choćby jednej sztuki aż do grudnia zeszłego roku. W tym czasie jego portfel podrożał o około 15 tysięcy procentW 2011 roku 12-letni Erik Finman dostał od babci 1245 dolarów. Niemal całą kwotę zainwestował w 103 bitcoiny, które utrzymywał przez 6 lat powiększając majątek do 2 milionów dolarówW maju 2010 roku Laszlo Hanyecz, programista z Florydy, kupił dwie pizze za 10 tysięcy bitcoinów. Wtedy była to równowartość 41 dolarów, ale dziś jest to miliard dolarówSąd w Cardiff nie zgodził się na przekopanie wysypiska śmieci w walijskim mieści Newport w celu znalezienia dysku zawierającego 8 tysięcy bitconów o wartości 800 milionów dolarów. Przedmiot pomyłkowo wyrzucił brytyjski informatyk James HowellsReklama
Bitcoin trafił do obiegu w 2009 roku. Został wprowadzony na rynek przez osobę, bądź grupę ludzi o pseudonimie Satoshi Nakamoto. Pierwszą cenę "monety" wyznaczono na 0,076 centa. Na początku grudnia zeszłego roku najsłynniejsza kryptowaluta świata przekroczyła granicę 100 tysięcy dolarów, a zaraz potem osiągnęła szczyt na poziomie 108 244 dolarów.


Triumf "diamond hands"


Czas to pieniądz. Rozumieją to doskonale ci wszyscy, którzy potrafili przez lata nie pozbywać się bitcoinów, choćby wtedy, gdy dramatycznie taniały. Kilka tygodni temu przebudził się inwestor, który ponad 11 lat temu kupił 2700 bitcoinów za 1,7 miliona dolarów. Dziś taka liczba "coinów" jest warta około 270 milionów dolarów, co oznacza, iż podrożała o około 15 tysięcy procent.


Wspomniany portfel o adresie "1PEUv3F" pozostawał uśpiony aż do 3 grudnia 2024 roku. Niezwykle cierpliwy i trzymający nerwy na wodzy inwestor przetrwał dwa cykle hossy i bessy. Został zaliczony do elitarnego grona "diamond hands" - osób, którzy niezłomnie trzymają swoje aktywa mimo wzlotów i upadków rynku. Warto dodać, iż gdy w 2013 roku inwestor przeznaczał na bitcoiny 1,7 miliona dolarów, mógł za tę kwotę kupić luksusową posiadłość albo flotę sportowych samochodów.


Intuicja nastolatka


W 2011 roku, kiedy bitcoin był jeszcze nowością i kilka osób na świecie wierzyło w jego sukces, 12-letni Erik Finman dostał od babci 1245 dolarów. Nie wydał tych pieniędzy na typowe dla nastolatków gadżety. Niemal całą kwotę zainwestował w 103 bitcoiny. W tamtym czasie jedna sztuka kosztowała zaledwie 12 dolarów.
Jednocześnie zawarł zakład z rodzicami, iż jeżeli zgromadzi milion dolarów do 18. roku życia, nie będzie musiał iść na studia, a pieniądze będzie zarabiał jako inwestor finansowy. Erik Finman zakład wygrał bez trudu, bo jako 18-latek przez cały czas miał w portfelu 103 bitcoiny, ale już o wartości przekraczającej 2 miliony dolarów. Dziś ten sam zasób miałby wartość około 10 milionów dolarów.


Nauczyciele wiedząc, iż ich uczeń nie wybiera się na studia, radzili mu, by podjął pracę w restauracji McDonald’s. Erik kontynuował jednak karierę inwestora. przez cały czas stawiał głównie na bitcoina. W 2018 roku w wywiadzie dla CNBC podpowiadał innym inwestorom, by trzymali "coiny" na dłuższą metę i odradzał częste wypłaty. Przypominał, iż można kupować choćby drobne cząstki kryptowaluty.
W połowie 2020 roku Erik Finman w swoich zasobach miał 341 bitcoinów o wartości przekraczającej 4,8 miliona dolarów. Później postanowił zdywersyfikować swoje inwestycje. Zainteresował się branżą lotniczą i w tej dziedzinie też ma sukcesy.


Pizza za miliard dolarów


Ważna data w historii bitcoina to 22 maja 2010 roku, kiedy to doszło do pierwszego w historii komercyjnego wykorzystania kryptowaluty. Problem polega na tym, iż Laszlo Hanyecz, programista z Florydy, kupił wówczas dwie pizze za 10 tysięcy bitcoinów. Wtedy była to równowartość 41 dolarów, ale dziś jest to miliard dolarów.
Hanyecz niezmiennie twierdzi, iż nie żałuje decyzji sprzed kilkunastu lat. Gdy dokonywał tej wiekopomnej transakcji, bitcoiny nie miały prawie żadnej wartości, a pomysł pionierskiej ich wymiany na jakiś towar miał dla niego walor oryginalności. Nie posłuchał wówczas podpowiedzi internautów, iż przepłaca i powinien raczej 10 tysięcy tokenów zamienić na platformie Bitcoinmarket na 41 dolarów. Dwie pizze dostarczył mu 18-letni Brytyjczyk, który już wtedy dobrze na tym wyszedł, bo zapłacił za nie około 25 dolarów.
Z upływem lat w zawrotnym tempie rosła wartość pamiętnej transakcji z 2010 roku. Już w pierwszą rocznicę wydarzenia przekroczyła 61 tysięcy dolarów. Programista z Florydy może zaś odczuwać satysfakcję, iż dzięki niemu społeczność kryptowalutowa ma swoje święto - 22 maja to "Bitcoin Pizza Day".


Dysk na wysypisku


Nie wszyscy - wzorem Laszlo Hanyecza - robią dobrą minę do złej gry. Ze stratą fortuny od wielu lat nie potrafi pogodzić się brytyjski informatyk James Howells. W 2013 roku popełnił największy błąd w życiu - przez pomyłkę wyrzucił dysk zawierający 8 tysięcy bitcoinów, które dziś warte są 800 milionów dolarów. Na początku 2013 roku "moneta" kosztowała tylko kilkadziesiąt dolarów. prawdopodobnie dlatego Howells nie strzegł twardego dysku jak oka w głowie.
Ostatnio w sądzie w Cardiff rozpatrywany był pozew informatyka przeciwko radzie walijskiego miasta Newport. Powód domagał się zapłaty 495 milionów futów, gdyż radni "bezprawnie przetrzymują jego własność" nie zgadzając się na przeszukanie lokalnego wysypiska śmieci w celu znalezienia zguby.
Sąd stanął po stronie samorządowców, którzy argumentowali, iż z chwilą, gdy ktoś wyrzuca do śmieci jakiś przedmiot, przestaje być jego właścicielem. Sędzia podzielił też pogląd rady miasta, iż prace wykopaliskowe na składowisku miałyby negatywny wpływ na środowisko naturalne. James Howells zapowiedział, iż skieruje sprawę do sądu wyższej instancji.


Skarb do podziału


Brytyjczyk od dawna deklaruje, iż gdy zguba się znajdzie, to dla siebie zachowa około 30 proc. bitcoinów. Reszta trafiłaby głównie do poszukiwaczy "skarbu". W tym gronie mają być między innymi: inżynierowie NASA zajmujący się odzyskiwaniem danych, wybitni prawnicy, a także były szef wydziału gospodarki odpadami. Do poszukiwań chce się włączyć kilka funduszy venture capital, które widzą w tym przedsięwzięciu interes życia. Trzeba tu dodać, iż Howells otrzymał dofinansowanie na prowadzenie procesu sądowego od jednego z amerykańskich funduszy hedgingowych.
Co więcej, informatyk w styczniu 2021 roku zaoferował miastu 25 proc. wartości utraconej kryptowaluty. Kiedy notowania bitcoina wzrosły, zmniejszył propozycję do 10 proc. Deklarował, iż z puli odnalezionych bitcoinów skorzysta także każdy z mieszkańców Newport i otrzyma kilkadziesiąt funtów na głowę. - Obiecałem, iż jeżeli uda nam się odzyskać "monety", to rozdam ich część zwykłym mieszkańcom miasta. Chcę to zrobić, gdyż choćby gdybym przez resztę życia pracował na etacie, to i tak nigdy nie zbliżyłbym się do kwoty, która jest na zagubionym twardym dysku - zapewniał Howells.
W pierwszym dniu rozprawy w sądzie w Cardiff przedstawiciel rady miasta ofertę skierowaną do samorządowców nazwał próbą przekupienia ich. Dodał też, iż James Howells oddaje się fantazjom, bo próbuje kupić coś, czego rada nie jest w stanie sprzedać.
Jacek Brzeski
Idź do oryginalnego materiału