Tadus T16.20: elektryczny ciągnik, który przestaje być prototypem. Czy Bawaria właśnie pokazała przyszłość rolnictwa?

1 godzina temu

Elektryfikacja rolnictwa nie jest już wizją odległej przyszłości. W ciągu kilku lat z hali targowej w Hanowerze trafi na realne gospodarstwa. Jednym z najciekawszych przykładów tej zmiany jest Tadus T16.20 – niemal seryjny elektryczny traktor z Bawarii, zaprojektowany nie jako adaptacja diesla, ale jako zupełnie nowa konstrukcja.

Dla rolników i pasjonatów techniki rolniczej, którzy lubią wiedzieć, „co w maszynie siedzi”, to projekt wyjątkowo interesujący. Choć słowo “projekt” nie jest dokładne – ten ciągnik już adekwatnie można zamawiać.

Skąd się wziął Tadus? Rodzinna firma z ambicjami

Tadus GmbH, założona przez małżeństwo Thaddäusa i Johannę Baier, powstała z wizją stworzenia prawdziwego elektrycznego ciągnika. Nie przeróbki, nie pokazu futurystycznej stylistyki, ale pełnoprawnej maszyny roboczej. To podejście inżynieryjne w najczystszej formie: mały zespół, szybkie prototypowanie, praktyczne testy. A na końcu – gotowy ciągnik.

Od 2022 roku powstawały kolejne wersje prototypów, a dziś firma prezentuje model T16.20 jako konstrukcję „near-series”, czyli praktycznie gotową do produkcji.

Baterie wystarczą na 5 do 8 godzin pracy, ale ich wymiana na nowy zestaw trwa jedynie 5 minut, fot. Adam Ładowski

Tadus T16.20 – co oferuje elektryczny ciągnik?

Moc i układ napędowy

  • Moc maksymalna: 120 kW (160 KM)
  • Moc ciągła: ok. 80 kW (110 KM)

Napęd w pełni elektryczny, bez mechanicznego wału przekazu mocy w klasycznym rozumieniu. Oddzielne silniki elektryczne dla osi, napędu WOM i hydrauliki. To oznacza, iż traktor dostarcza dokładnie tyle mocy tam, gdzie trzeba – bez strat pośrednich i bez skomplikowanej skrzyni.

Bateria:

  • Pojemność: ok. 196 kWh
  • System wymiennych modułów baterii

Ładowanie:

  • 22 kW AC – prądem zmiennym
  • 120 kW DC – prądem stałym
  • Ładowanie dwukierunkowe – czyli ten traktor może pracować jako magazyn energii dla domu czy gospodarstwa

W praktyce daje to 5–8 godzin pracy na jednym zestawie akumulatorów. A przy własnej instalacji fotowoltaicznej koszty energii mogą spaść drastycznie.

Hydraulika i podnośniki: system e-Load-Sensing, 75–100 l/min i tylny TUZ do ok. 5000 kg, fot. Adam Ładowski

Hydraulika i podnośniki

  • System e-Load-Sensing, 75–100 l/min
  • Tylny TUZ do ok. 5000 kg
  • Przedni TUZ opcjonalny: 3000 kg
  • WOM: bezstopniowy, 0–1000 obr./min

Czyli pełnoprawny traktor polowy, a nie maszyna „do prac lekkich”.

Czy to jeszcze koncept? A może już maszyna gotowa do pracy?

Tadus T16.20 nie wygląda jak typowy prototyp. Ma homologację testową, pełną kabinę roboczą, kompletne zaczepy i hydraulikę. Producent zapowiada dalsze etapy:

  • 2025 – prezentacja wersji niemal seryjnej – Agritechnica w Hanowerze
  • 2026 – rozpoczęcie produkcji przedseryjnej (5 sztuk)
  • 2026/2027 – pierwsze dostawy rynkowe

To już nie jest „wydmuszka pokazowa”, ale dobrze przemyślana konstrukcja bliska rynkowi.

Co pokazuje projekt Tadus? Rewolucje w rolnictwie przez cały czas zaczynają się w małych warsztatach

W branży rolniczej jesteśmy przyzwyczajeni, iż wielkie zmiany technologiczne wprowadzają najwięksi producenci: CNH, AGCO, John Deere, Claas. I oczywiście ich możliwości są nieporównywalnie większe niż małej firmy z Bawarii.

Ale Tadus przypomina pewien stary mechanizatorski paradoks: czasem jednym kluczem i projektem na kartce w ręku konstruktor potrafi zrobić więcej niż cały dział R&D, który boi się zmian.

Co Tadus robi inaczej niż duzi gracze?

  • Projektuje ciągnik od podstaw jako BEV (Battery Electric Vehicle) – bez kompromisów konstrukcyjnych.
  • Stawia na wymienne baterie, co pozwala pracować ciągle.
  • Łączy traktor w jeden ekosystem z gospodarstwem energetycznym, zamiast traktować go tylko jako maszynę polową.
  • Działa gwałtownie – z roku na rok pojawiają się widoczne zmiany.

To ścieżka typowa dla pasjonatów techniki, nie dla koncernów. I właśnie dlatego ten projekt jest tak ciekawy.

Wnętrze jest całkiem… normalne i bardzo ergonomiczne, fot. Adam Ładowski

Czy wielcy producenci mają się czego uczyć?

Tak — i to sporo, bo jest czemu się przyglądać

  • Modularność baterii. Duże firmy eksperymentują dopiero z wymianą modułów, choć dla rolnictwa to idealne rozwiązanie.
  • Zintegrowane zarządzanie energią. Traktor jako magazyn energii to rewolucja w gospodarstwie.
  • Prostota konstrukcji. Wielosilnikowy układ napędowy Tadus-a ogranicza złożoność mechaniki. Tam, gdzie jest mniej części ruchomych, tam mniej się psuje.

Przyszłość elektrycznych ciągników — co czeka rolników?

Myślę, iż przyszłość elektryfikacji maszyn rolniczych można podzielić dziś na dwa etapy:

Bliska przyszłość (2–5 lat)

  • Elektryki w gospodarstwach z fotowoltaiką będą realnie konkurencyjne kosztowo.
  • Pojawi się więcej modeli średniej mocy (100–200 KM).
  • Powstaną sieci szybkiego ładowania rolniczego.

Średnia przyszłość (5–10 lat)

  • Baterie stanieją, a ich gęstość magazynowanej w nich energii wzrośnie.
  • Więcej ciągników będzie projektowanych od podstaw jako elektryczne.
  • Rolnictwo stanie się częścią lokalnej mikrosieci energetycznej — traktor będzie „magazynem na kołach”.

Czy warto się już dziś interesować elektryfikacją?

Zdecydowanie tak, jeżeli gospodarstwo ma:

  • dużą instalację PV,
  • prace polowe, które nie wymagają 14 godzin ciągłej jazdy,
  • narzędzia kompatybilne z TUZ i WOM standardu ISO,

W takim przypadku elektryk zaczyna mieć sens nie tylko ekologiczny, ale ekonomiczny. Natomiast dla gospodarstw nastawionych na ciężkie prace całodobowe – diesel wciąż ma przewagę. Ale to zaczyna się zmieniać.

Czy Tadus T16.20 to zagrożenie dla wielkich producentów?

Nie, ale to bodziec. Małe firmy popychają innowacje; wielkie firmy mają środki, by to standaryzować i rozpowszechnić.

Chciałbym, żeby obie strony posiedziały przy jednym stole – pasjonaci z Bawarii i inżynieria korporacji – i porozmawiały: „Jak to zrobić prościej, taniej, trwale?” Bo przyszłość ciągników to nie tylko akumulatory i silniki. To zmiana roli traktora w gospodarstwie: od jedynie „ciągnącego narzędzia” do elementu sieci energetycznej i centrum operacji gospodarstwa.

Tadus T16.20 to nie jest „elektroniczny gadżet”. To dobrze zaprojektowany, w pełni funkcjonalny ciągnik, który pokazuje, iż elektryczna rewolucja w rolnictwie nie przyjdzie od razu z fabryk największych koncernów — ale może zacząć się w małych, rodzinnych firmach, które robią rzeczy po prostu po inżyniersku mądrze.

A jeżeli rozwój tej technologii utrzyma obecne tempo, to za dekadę obejrzymy się za siebie i stwierdzimy, iż diesel był… tylko etapem.

Idź do oryginalnego materiału