Postępujące zmiany klimatyczne niosą ze sobą poważne konsekwencje, które już teraz możemy odczuć na własnej skórze. Jedną z nich jest pojawienie się w naszym regionie gigantycznych kleszczy, występujących jak dotąd przede wszystkim w strefie klimatu śródziemnomorskiego. Organizmy te mogą przenosić choroby zagrażające naszemu zdrowiu, a choćby życiu. Brzmi groźnie? A to nie koniec zmian, które są i będą skutkiem zgubnego wpływu człowieka na środowisko.

Egzotyczne kleszcze Hyalomma do niedawna spotkać można było wyłącznie w Afryce, południowo-wschodniej Azji i południowej Europie. Organizmy te preferują bowiem miejsca suche i ciepłe. Ich larwy już wcześniej docierały do północnych regionów Europy za sprawą migrujących ptaków, jednak do niedawna niskie temperatury i wysoka wilgotność nie dawały im szans na przetrwanie w naszym regionie. Coraz cieplejsze wiosny i lata występujące w krajach takich jak Niemcy, Czechy czy wreszcie Polska sprawiły, iż region ten stał się dla kleszczy Hyalomma atrakcyjnym siedliskiem.
Kleszcz wersja 2.0
Czym te pajęczaki różnią się od kleszczy pospolitych dotąd spotykanych w Polsce? Na pewno rozmiarem: dorosłe samice kleszczy Hyalomma mogą być choćby czterokrotnie większe od samic kleszczy pospolitych, a gdy opiją się krwią swojej ofiary, mogą osiągać choćby 2 centymetry długości. To właśnie ze względu na ich duży rozmiar oraz szybkość, z jaką się poruszają, egzotyczne kleszcze nazywane są „monster ticks”. Kolejną cechą charakterystyczną tych stworzeń są długie prążkowane odnóża. Ich ciało może mieć kolor od rudobrązowego do prawie czarnego.
Informacja o pojawieniu się tego typu kleszczy w naszej części Europy wywołała wśród wielu osób niepokój. Nie bez powodu. Kleszcze Hyalomma mogą przenosić wiele niebezpiecznych bakterii i wirusów wywołujących zagrażające życiu choroby. Mowa tu przede wszystkim o wirusie krymsko-kongijskiej gorączki krwotocznej, który powoduje chorobę charakteryzującą się wysoką śmiertelnością. Jej leczenie czy profilaktyka w postaci szczepień nie są dostępne. „Monster ticks” mogą przenosić również wirusy Zachodniego Nilu, wenezuelskiego zapalenia mózgu koni czy afrykańskiego pomoru koni.
Na skutek zakażenia pierwszym z nich u osób starszych może dochodzić do zapalenia mózgu i opon mózgowych. Wirus wenezuelskiego zapalenia mózgu koni, wbrew nazwie, stanowi również zagrożenie dla ludzi, u których w przypadku wystąpienia zapalenia mózgu pojawiają się: wysoka gorączka, drgawki, niedowłady, a choćby śpiączka. Wirus afrykańskiego pomoru koni dotyczy przede wszystkim koniowatych, choć stanowi również potencjalne zagrożenie np. dla psów i cechuje się wysoką śmiertelnością.
Ramię w ramię na rzecz nauki
Zespół naukowców kierowany przez prof. dr hab. Annę Bajer z Zakładu Eko-epidemiologii Chorób Pasożytniczych na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego zainicjował projekt o nazwie „Narodowe kleszczobranie”. Jego celem jest mapowanie obecności egzotycznych kleszczy w Polsce i zebranie wiedzy, która pozwoli skutecznie przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się chorób przenoszonych przez te organizmy. Jak podkreślają naukowcy z zespołu prof. Bajer, projekt ten jest przykładem „nauki obywatelskiej”, która opiera się na współpracy naukowców ze społeczeństwem. To także nauka, która jest łatwo dostępna, badacze dzielą się bowiem jej wynikami bezpośrednio z obywatelami. Projekty podobne do tego prowadzonego na UW znajdziemy również w innych państwach, np. w Niemczech, Holandii, Francji czy Węgrzech.
Czy pojawienie się gigantycznych kleszczy stanowi odosobniony przypadek? Bynajmniej. W obliczu gwałtownych zmian klimatycznych, których jesteśmy świadkami, do takich sytuacji będzie dochodzić coraz częściej.
– Pojawienie się kleszczy Hyalomma w Polsce i innych częściach Europy jest jednym z przykładów szerszego zjawiska, które wiąże się z globalnymi zmianami klimatycznymi. Wzrost temperatur, łagodniejsze zimy oraz wydłużenie okresu wegetacyjnego sprzyjają migracji i osiedlaniu się organizmów, które wcześniej nie były w stanie przetrwać w chłodniejszym klimacie. To zjawisko dotyczy nie tylko kleszczy, ale także innych organizmów np. niektórych owadów – zauważa Wiktoria Romanek z zespołu prowadzonego przez prof. Bajer.
Złap je wszystkie!
W jaki sposób można zaangażować się w realizację tego projektu, a zarazem przyczynić się do rozwoju wiedzy na temat egzotycznych kleszczy Hyalomma? W przypadku odnalezienia nietypowego kleszcza możliwe jest przesłanie go do Zakładu Eko-epidemiologii Chorób Pasożytniczych, w którym zostanie on poddany badaniom, mającym na celu ustalenie, czy mamy do czynienia z pajęczakiem zwanym „monster tick”. Jak dotąd potwierdzono występowanie tego gatunku kleszczy m.in. w Krakowie, Piotrkowie Trybunalskim, Porębie i Gorzkowie Nowym w województwie śląskim czy Wronkach w województwie wielkopolskim. Projekt prowadzony na Uniwersytecie Warszawskim wzbudził szerokie zainteresowanie, od mediów po zwykłych obywateli:
– Nasz projekt spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem społeczeństwa, a w pierwszym roku działalności zaangażowało się w niego wiele osób. Do tej pory otrzymaliśmy już ponad 500 zgłoszeń za pośrednictwem strony internetowej oraz ponad 60 przesyłek przesłanych na Wydział Biologii. Wśród nadesłanych zgłoszeń zidentyfikowaliśmy 10 osobników należących do kleszczy Hyalomma – podkreśla Romanek.
Projekt ruszył w ubiegłym roku, potrwa minimum dwa lata. Wśród przebadanych kleszczy naukowcy zidentyfikowali dwa gatunki Hyalomma. Ostatni egzemplarz – co zadziwiło badaczy – pojawił się późno, 24 listopada. Kiedy mogą zawitać kolejne? Prawdopodobnie wiosną.
Źródło: Wiktoria Romanek, Uniwersytet Warszawski