Gospodarstwo Cezarego Rokickiego
Na wstępie spotkania Cezary Rokicki opowiedział o historii swojego gospodarstwa. Pierwsze jabłonie zostały tu posadzone ponad 100 lat temu. Sam jest już czwartym pokoleniem, które kontynuuje tę uprawę. Gospodarstwo zajmuje dziś powierzchnię 16 hektarów, z czego na 14 uprawiane są jabłonie. Cezary Rokicki koncentruje się na pięciu odmianach. Są to: Red Jonaprince (dominująca odmiana), Golden Delicious, Red Pinova, Szampion oraz nowe nasadzenia Gali. Sadownik co roku stara się wymieniać od jednego do dwóch hektarów jabłoni.

C. Rokicki zwrócił też uwagę na negatywną tendencję – gospodarstwo „wygrywa” w sezonach, kiedy pojawiają się klęski pogodowe. Niestety, gdy w kraju jest wysoka produkcja, sytuacja jest bardzo trudna. Przykładem jest rok 2018, kiedy niskie ceny zmusiły go do przetrzymania jabłek na kolejny rok. Jabłka sprzedano dopiero jesienią 2019 roku.
Uczestnicy byli bardzo ciekawi, czy Cezary Rokicki bierze pod uwagę uprawę grusz. Sadownik przyznał, iż byłoby to możliwe (jedno ze stanowisk na pewno dobrze by się sprawdziło), ale zdaje sobie sprawę z trudności tej uprawy. Obecnie, kiedy opanował uprawę jabłoni prawie do perfekcji i osiąga dobre wyniki ekonomiczne, nie zamierza rozpoczynać nowej przygody i otwarcie przyznaje, iż jest zakochany 😉 w odmianie Red Jonaprice. Przy sprzyjających warunkach pogodowych zbiera plony na poziomie 100 ton z hektara. Co więcej, jabłka udaje się opłacalnie sprzedać. Od pewnego czasu z powodzeniem eksportowane są na Zachód do stałych odbiorców. Przyznaje również, iż sprzedaż jabłek na polskim rynku nie pozwoliłaby mu na prowadzenie gospodarstwa na obecnym poziomie.

Dwa lata temu gospodarstwo osiągnęło rekord produkcji – z 13 hektarów zebrano 1250 ton jabłek. Rozbudowa komór chłodniczych umożliwia przechowywanie całych zbiorów na terenie gospodarstwa. Jabłka są sortowane bezpośrednio na miejscu.
Jakie odmiany będzie wybierał do nasadzeń za kilka lat? Zdaniem sadownika w przyszłości powinniśmy skupić się na znalezieniu odmian odpornych na parcha i mączniaka. Powód jest oczywisty – ze względu na wycofywanie kolejnych środków ochrony. Ochrona staje się trudniejsza, więc nowe odmiany muszą być bardziej odporne na patogeny. Za kilka lat produkcja jabłek o wysokim standardzie będzie bardzo trudna. Zdaniem sadownika, jeżeli środki ochrony roślin będą dalej wycofywane, produkcja jabłek spadnie, choćby przy nowych nasadzeniach. Sam od 2013 roku stosuje biologiczne środki ochrony roślin i jak mówi, są skuteczne, ale uczył się ich stosowania kilka lat.

Cezary Rokicki podkreślał, iż nie wyobraża sobie wykonywania zabiegów na podstawie ogólnodostępnych komunikatów czy informacji, które przekazywane są między sadownikami. W przypadku szkodliwych motyli, takich jak owocówka czy zwójki, trzeba mieć własne pułapki i na tej podstawie działać. Mówiąc o biologicznych środkach ochrony roślin, sadownik podkreśla, iż ich skuteczność może być dobra, ale kluczowa jest profilaktyka i działania zapobiegawcze, a także wybór najlepszego momentu na wykonanie zabiegu.
Nowości i rozszerzenia etykietowe
Dyskusję zgromadzonych gości zdecydowanie zdominował temat wycofywania kolejnych substancji. Doradcy zwracali uwagę na to, iż coraz trudniej przygotowywać skuteczne programy ochrony. Niestety, tendencje są oczywiste i wszystko wskazuje na to, iż nie ma co liczyć na pozytywne zmiany.
W tej sytuacji cieszą rozszerzenia rejestracyjne i nowe produkty – Radosław Suchorzewski z firmy Bayer omówił m.in. rozszerzenie rejestracji dla produktu Sivanto Prime. W jabłoni produkt ten jest zarejestrowany do zwalczania tarcznika niszczyciela. Zalecana dawka jednorazowa wynosi 0,9 litra na hektar. Termin stosowania opiera się na monitoringu, podczas masowej migracji larw tarcznika, zwykle po kwitnieniu, od fazy wzrostu zawiązków do momentu, gdy owoce osiągają 90% typowej wielkości (BBCH71-79). Liczba zabiegów w okresie to jeden, a zalecana ilość wody wynosi 500-700 litrów na hektar. Środek można stosować co drugi rok na tej samej plantacji.
Przedstawiciel firmy Bayer mówił również o rozszerzeniu rejestracji preparatu Luna Sensation. W uprawie czereśni i wiśni jest on zarejestrowany na drobną plamistość liści drzew pestkowych, z dawką 0,3 litra na hektar. W uprawie brzoskwini i nektaryny na kędzierzawość liści brzoskwini także stosuje się dawkę 0,3 litra na hektar.
Preparat Decis Mega w uprawie porzeczki czarnej, czerwonej i białej ma rejestrację przy zwalczaniu przeziernika porzeczkowca. Maksymalna zalecana dawka wynosi 0,25 litra na hektar. Termin stosowania: po odłowieniu szkodnika w pułapki zapachowe lub feromonowe. Dozwolone są dwa zabiegi w okresie wegetacyjnym, z odstępem co najmniej 14 dni między nimi. Zalecana ilość wody to 500 litrów na hektar.
Z kolei Decis Expert posiada rejestrację na muszkę plamoskrzydłą, zwójkę, różóweczkę i przeziernika porzeczkowca. Maksymalna dawka dla jednorazowego zastosowania wynosi odpowiednio 0,125 litra na hektar. Termin stosowania: po odłowieniu szkodników w pułapki zapachowe lub feromonowe. Liczba zabiegów w okresie wynosi dwa, z odstępem 14 dni między nimi.
Jak podkreślił R. Suchorzewski, jest to dobra alternatywa w momencie problemów z zastosowaniem acetamiprydu w uprawie porzeczek.
Radosław Suchorzewski przypomniał również o preparacie Rhapsody (drugi brand dla Serenade ASO) – fungicydzie i bakteriocycie o działaniu powierzchniowym zawierającym szczep QST713 bakterii Bacillus subtilis, przeznaczonym do zwalczania chorób powodowanych przez bakterie i grzyby.
Niestety, preparat Movento 100SC zostanie wycofany z użycia. Okres wyprzedaży potrwa do 30 czerwca 2025 roku, a okres stosowania zakończy się 31 października 2025 roku.
Nowe narzędzie – ResiYou
Barbara Witkowska z firmy Bayer opowiedziała o nowym narzędziu do zarządzania pozostałościami środków ochrony roślin – ResiYou. Aplikacja (dostępna z poziomu komputera) pozwala przewidywać poziomy pozostałości podczas zbiorów owoców, symulować zabiegi środkami ochrony roślin oraz porównywać prognozowane poziomy pozostałości. Możemy również sprawdzać zgodność z wymogami prawnymi i wymaganiami poszczególnych odbiorców, w tym sieci supermarketów.
Mówiąc w skrócie, narzędzie wspiera decyzje dotyczące zabiegów ochrony roślin w sadach oraz ułatwia przestrzeganie norm dotyczących pozostałości środków ochrony roślin. w tej chwili możemy wygenerować prognozy dla: jabłoni, grusz, brzoskwiń, truskawek, winorośli i pomidorów.
Aby ResiYou mogło wygenerować prognozę, potrzebne są współrzędne GPS lub dane adresowe kwatery oraz informacje, takie jak: rodzaj uprawy, nazwa odmiany, data sadzenia lub kwitnienia, typ uprawy (w gruncie czy pod osłonami) oraz daty poszczególnych zabiegów. Narzędzie działa na zasadzie wykupienia pakietów prognoz i jest dostępne on-line.
Decis Trap Cerasi i Decis Trap Droso
Natomiast Tomasz Gasparski z firmy Bayer przedstawił nowości w portfolio firmy, koncentrując się na rozwiązaniach biotechnicznych. Decis Trap Cerasi i Decis Trap Droso są to pułapki z feromonem i substancją zwalczającą nasionnicę trześniówkę oraz muszkę plamoskrzydłą. Decis Trap Cerasi należy zawiesić na początku lotów szkodnika, od końca fazy kwitnienia do momentu, gdy owoce osiągną 90% typowej wielkości. Na hektarze potrzeba 100 takich pułapek. Powinny być rozwieszone na wysokości 1,80-2,20 m w górnej części korony drzew, skierowane na południe, pod osłoną liści, aby uniknąć promieniowania słonecznego. Aby skutecznie chronić sad przez cały sezon, stosowanie pułapek Decis Trap Cerasi powinno być częścią programu ochrony sadu, obejmującego również zabiegi środkami owadobójczymi zarejestrowanymi do zwalczania szkodnika.
Nowością jest także Decis Trap Droso na muszkę plamoskrzydłą. Pułapki te również należy zawiesić podczas pierwszych nalotów szkodnika i unikać bezpośredniego promieniowania słonecznego. Pułapki powinny być umieszczone w środku rośliny.

Jaka sytuacja w sadach na Powiślu Lubelskim?
W tym roku przymrozki ograniczyły potencjał owocowania w wielu sadach w Polsce, wpływając także na jakość zewnętrzną jabłek. Od wiosny mówi się jednak, iż przymrozki nie dotknęły okolic Opola Lubelskiego, gdzie gospodarstwo prowadzą Państwo Cybulakowie. Pan Krzysztof Cybulak nie zgodził się z tym stwierdzeniem. Owszem, tegoroczne przymrozki miały inny charakter niż te z ubiegłego roku. W 2024 roku przymrozki zniszczyły plon doszczętnie, niezależnie od lokalizacji sadu. W tym roku natomiast uszkodzenia dotknęły głównie sady w obniżeniach terenu, szczególnie w pobliżu Wisły. Tereny wyżej położone ucierpiały mniej, ale nie można powiedzieć, iż przymrozki całkowicie ominęły rejon Powiśla Lubelskiego, bo nie brakuje również ordzawień i obrączek pomrozowych.
Jeśli chodzi o tarcznika niszczyciela, Państwo Cybulakowie w miniony weekend wykonali pierwszy zabieg przy użyciu preparatu Movento100SC. Sadownik odniósł się także do faktu, iż Movento 100SC jest wycofywane z rynku. W jego gospodarstwie preparat był kluczowym elementem ochrony przeciwko najważniejszym szkodnikom jabłoni. Bez tego preparatu ochrona będzie znacznie większym wyzwaniem.
Co więcej, sadownik zauważył, iż w jego okolicy pojawia się coraz więcej zaniedbanych sadów. Jest to efekt ubiegłego roku, gdy po przymrozkach sadownicy całkowicie zrezygnowali z zabiegów ochronnych i nawożenia.
Trudny rok dla sadów gruszowych
Natomiast doradca sadowniczy Agrosimex, Robert Binkiewicz, omówił aktualną sytuację w sadach gruszowych. Bez ogródek stwierdził, iż sytuacja jest zła i niestety będzie się pogarszać. W sadach najbardziej dotkniętych przez Pseudomonas wiosną, teraz pojawiła się również zaraza ogniowa. Ostatnie dwa tygodnie sprzyjały rozwojowi tej bakterii. Doradca obawia się, iż najbardziej dotknięte sady, zwłaszcza jednoroczne, dwuletnie i trzyletnie nasadzenia, mogą nie przetrwać. Od dwóch tygodni sadownicy starają się zabezpieczać sady i wycinać porażone pędy, ale bez większych sukcesów. Dodatkowo w tej chwili rośnie także presja miodówki gruszowej plamistej.
Doradca Agrosimex przyznał, iż dotychczas skuteczny program zapobiegawczy przeciwko chorobom bakteryjnym, okazał się w tym roku niewystarczający. To pokazuje, jak trudne są tegoroczne warunki pogodowe. Doradca podkreślił, iż potrzebujemy nowych substancji w ochronie, abyśmy mogli radzić sobie z wyzwaniami, które dyktuje nam pogoda.
Robert Binkiewicz podsumował swoje obserwacje stwierdzeniem iż wzrost nasadzeń tego gatunku niekoniecznie musi być jednoznaczny ze wzrostem produkcji.
Gradobicia na Sandomierszczyźnie
Krzysztof Gasparski odniósł się do gradobić, które kilka tygodni temu spowodowały duże straty na znaczącym obszarze. Jak przyznał, w jego gospodarstwie nigdy wcześniej nie było tak dużych strat. Niestety, nie ma ani jednej kwatery, która nie byłaby zniszczona przez grad. Zaskakujące jest, iż gradobicie miało miejsce przed północą (i trwało 20 minut). Niestety, nie wiadomo również, czy uszkodzone w znaczącym stopniu jabłka, uda się utrzymać na drzewach z przeznaczeniem do przetwórstwa. Doradca zauważył również, iż to dopiero połowa czerwca i warunki pogodowe mogą jeszcze bardziej dokuczyć sadownikom.

W grójeckim również straty przymrozkowe
Dominik Woźniak (Rajpol, TRSK) odniósł się do kwestii handlu. Na razie jest za wcześnie, aby przymrozkowe straty przekładać na prognozy handlowe na kolejne miesiące. Niemniej, warto zauważyć, iż duże straty przymrozkowe odnotowano m.in. w Turcji, szczególnie w przypadku owoców pestkowych, takich jak czereśnie i morele, ale również jabłek. Można się spodziewać, iż turecka produkcja w tym sezonie zostanie spożytkowana w kraju. Tamtejsze jabłka zwykle trafiają głównie do państw Zatoki Perskiej i Indii, które również dla nas są perspektywicznymi rynkami. Tam ważna jest jednak jakość produktów, bez żadnych kompromisów.
Sygnały o stratach przymrozkowych docierają też z Rosji i Ukrainy. Dominik Woźniak także zwrócił uwagę, iż z powodu wojny na Ukrainie i napiętej sytuacji, tam również przybywa zaniedbanych sadów. To stwarza pewną szansę.

Jak przyznał, w tej chwili nie ma jeszcze dokładnych analiz dotyczących planowania. Takie dane zwykle zbierane są pod koniec czerwca od sadowników zrzeszonych w grupie Rajpol. Już teraz wiadomo jednak, iż tegoroczne zbiory będą mniejsze niż w ubiegłym roku.
Dobry sezon truskawkowy
Również Albert Zwierzyński (Doradca Jagodowy, Calfert) przyznał, iż sezon w uprawie roślin jagodowych jest bardzo specyficzny, a kluczową rolę odegrała pogoda. Sezon zaczął się pod koniec stycznia z temperaturą +20 stopni Celsjusza. Potem nadszedł mróz, który w niektórych lokalizacjach osiągnął poziom -20 stopni Celsjusza. To spowodowało przemrożenia podstawy pąka w malinach owocujących na pędach dwuletnich, uszkodzenia szyjek korzeniowych w truskawkach, a także pąków liściowych na plantacjach borówek (w zależności od odmiany i lokalizacji stopień uszkodzeń był zróżnicowany).

Później, w zasadzie przez półtora miesiąca, istniało ryzyko przymrozków, które uszkadzały rośliny od początku wegetacji, aż do końca kwitnienia. Doradca dodał też, iż wielu plantatorów truskawek stosuje programy nawożeniowe z wysokimi dawkami azotu, co niektóre odmiany źle tolerują. To przyniosło więcej szkody niż pożytku.
Niemniej, zbiór truskawek na wczesny zbiór z uprawy tunelowej rozpoczął się w korzystnym terminie – po świętach Wielkanocnych i przed Majówką. Zbiory trwały do końca maja, a sezon należy uznać za udany. w tej chwili jesteśmy w połowie czerwca, w kulminacyjnym momencie sezonu truskawek uprawianych tradycyjnie, w gruncie, kiedy zwykle mieliśmy problemy ze zbyt dużą podażą. Tymczasem zbiory odmian wczesnych zostały zakończone, odmiany średniego sezonu zakończą owocowanie za kilka dni. Za dwa tygodnie podejdziemy do zbiorów Malwiny i może powtórzyć się sytuacja z ubiegłego roku, kiedy późne odmiany osiągały bardzo satysfakcjonujące ceny.
Chociaż konsumenci mogą być niezadowoleni z wysokich cen, trzeba zwrócić uwagę na to, iż w tym sezonie ochrona plonu było bardzo trudna i pochłonęła ogromne nakłady pracy.
Zdaniem A. Zwierzyńskiego wyzwań jest coraz więcej również w uprawach jagodowych. Warunki nie sprzyjają, a przy kilku substancjach czynnych – będzie coraz trudniej. Doradca zwrócił uwagę na rosnącą presję szkodników. Ogromnym problemem jest roztocz truskawkowiec. Wynika to z kłopotów plantatorów z identyfikacją tego szkodnika – rozpoznanie następuje zbyt późno.
Borówki – przemrożenia i presja chorób
Tomasz Domański, doradca jagodowy Agrosimex, przyznał, iż również w uprawie borówek w tym sezonie mamy do czynienia z szeregiem wyzwań. Borówka kwitnie późno, ale tegoroczne przymrozki występowały również w okresie kwitnienia, co spowodowało znaczne uszkodzenia. Szczególnie poszkodowaną odmianą jest 'Duke’ – niestety, w przypadku tej odmiany obserwujemy również popękane i ordzawione owoce. Również Chandler nie najlepiej zniósł przymrozki. Nowe kreacje odmianowe borówki, aktualnie testowane na plantacjach, również ucierpiały – zimowe mrozy mocno uszkodziły pąki liściowe, co sprawiło, iż niektóre rośliny choćby nie zakwitły. Dziś można zaobserwować „gołe” pędy, co wskazuje na brak adaptacji tych odmian do polskich warunków klimatycznych. Według doradcy, w tym sezonie najlepszą jakość owoców oferuje odmiana 'Bluecrop’, którą wielu plantatorów spisało już na straty.
Dziś na plantacjach dużym problemem są bakteriozy oraz uszkodzenia systemu korzeniowego przez różne patogeny, co prowadzi do wypadania całych plantacji. Doradca zwrócił też uwagę na jakość materiału szkółkarskiego – sadzonki docierają na plantacje już zainfekowane różnymi patogenami.

Malina w uprawie tunelowej
Tomasz Domański z firmy Greenovatica specjalizuje się w doradztwie dotyczącym upraw tunelowych. Plantacje malin w takich uprawach prezentują się całkiem dobrze, poza nielicznymi przypadkami przemrożeń. W tym roku wielu plantatorów starało się rozłożyć plonowanie w czasie, aby zmniejszyć podaż w połowie lipca, kiedy pojawia się dużo malin z upraw polowych.
Problemem w uprawie malin jest przędziorek. Brakuje rozwiązań rejestracyjnych do zwalczania go w tunelach. Możemy jednak stosować metody biologiczne, które są skuteczne. Większym problemem jest wciornastek. Trudność sprawia odpowiednia identyfikacja tego szkodnika. Niestety, jak podkreślił doradca, ten rok wyjątkowo sprzyjał grzybom sadzakowym. Wielu plantatorów walczy z tym problemem, ponieważ zaniedbali ochronę na wcześniejszym etapie. Trzeba pamiętać, iż jeżeli widzimy objawy, to znaczy, iż zaniedbanie miało miejsce kilka tygodni wcześniej. Niestety, niektóre plantacje straciły w ten sposób 30% plonów.
